Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Peter Gladky: Jesteśmy otwarci na młodych muzyków (wywiad)

Justyna Borowiecka
Justyna Borowiecka
Materiał promocyjny - Peter Gladky
Peter Gladky, wybitny skrzypek, dyrektor artystyczny Wiener Solisten Orchester to w rzeczywistości pochodzący z Radomska Piotr Gładki. Muzyk na stałe mieszkający w Wiedniu w rodzinne strony, do Polski, wraca zawsze, kiedy tylko może.

Muzykę klasyczną ma w genach, które powodują, że pojawienie się na scenie tego artysty na długo zostaje w pamięci. Teraz talent Piotra Gładkiego można podziwiać w Starych Tarnowicach, gdzie pojawi się w międzynarodowym show „Broadway Na Zamku”. Zapraszam do przeczytania wywiadu.

Justyna Borowiecka: Pochodzi Pan z Radomska, ale obecnie mieszka Pan w Wiedniu. Często odwiedza Pan rodzinne strony?
Peter Gladky: - Bardzo często odwiedzam rodzinę w Polsce. Na tyle często, na ile pozwalają mi obowiązki służbowe. Pracy mam mnóstwo i niestety czasem się zdarzy, że przyjeżdżam na koncert do Polski i nie jestem w stanie odwiedzić rodzinnego miasta. Jest mi wtedy smutno, dlatego staram się jakoś tak to wszystko pogodzić, by do rodziców lub brata wpaść choć na chwilę.

Będąc w Wiedniu tęskni Pan czasem za Polską?
- Sprawy związane z tęsknotą za Polską załatwiam w taki sposób, że wsiadam w samochód i jadę do naszego kraju nawet na jeden dzień. W ten sposób ładuję akumulatory. Szczęśliwie Wiedeń jest blisko. To tylko parę godzin. Poza tym bardzo szybko jeżdżę samochodem, więc potrafię pokonać tę trasę w krótkim czasie. Śląsk i Wiedeń są bardzo dobrze skomunikowane.

Na skrzypcach gra Pan od 6. roku życia, dlaczego najbardziej ukochał Pan skrzypce a nie inny instrument?
- To rodzinna tradycja. Sprawa genetyczna. Już mój pradziadek był wybitnym skrzypkiem. Dziadek również. Instrument ten w mojej rodzinie jest więc od zawsze. Przechodzi z pokolenia na pokolenie. Mógłbym powiedzieć: nie miałem wyjścia, ale tak się składa, że ja po prostu kocham skrzypce.

Pierwsze kroki, jako muzyk orkiestrowy zdobywał Pan w orkiestrze NDR Hannover. Pamięta Pan swoje początki? Było ciężko?
- Byłem przerażony, bowiem nigdy wcześniej nie grałem tego repertuaru. Pamiętam dokładnie ten dreszcz, niepokój a jednocześnie taką dobrą adrenalinę, która towarzyszy pozytywnemu stresowi. Te czasy wspominam jako ciekawy moment na mojej artystycznej drodze. To było wiele lat temu. Z repertuaru dziś pamiętam poemat symfoniczny Also Sprach Zarathustra Richarda Straussa.

Jako muzyk współpracował Pan z najwybitniejszymi dyrygentami m. in. D. Barenboim, D. Kitajenko, V. Geergiev, C. Abbado, V. Fedoseev, H. Stein, D.R. Davies. Z którym z wymienionych dyrygentów najmilej wspomina Pan współpracę?
- D.R. Davies to mój guru. Cenię jego talent. Często współpracujemy, ale co najważniejsze w tej relacji to fakt, że po prostu się lubimy. Spotykamy się prywatnie. Z innymi muzykami, których Pani wymienia, łączą mnie bardzo dobre relacje, ale są czysto zawodowe.

Koncertował Pan w najsławniejszych salach koncertowych świata: Avery Fischer Hall, Carnegie Hall, Salle Pleyel, Santory Hall i wielu innych. Ma Pan jakiś sentyment do którejś z wymienionych sal koncertowych, lubi Pan do którejś szczególnie wracać?
- Miejsce, w którym gram, jest dla mnie bardzo ważne. Każdy wie, że nawet najlepsza muzyka w złej sali nie zabrzmi dobrze i ostatecznie nie da melomanom przyjemności. Moją ukochaną salą jest Musikverein Wien. Ma wiele zalet. Po pierwsze, sala ta znajduje się w Wiedniu, a jak wiadomo Wiedeń to piękne miasto (śmiech), w którym mam szczęście mieszkać, a po drugie ma fantastyczne wręcz rozwiązania akustyczne.

Jest Pan również kierownikiem artystycznym zespołu "Solistów Wiedeńskich", z którymi koncertuje Pan na całym świecie. Pamięta Pan swoje początki, w „Orkiestrze Solistów Wiedeńskich”?
- Oczywiście że pamiętam. Nie było łatwo. Zawsze wiedziałem, że to ogromny wysiłek stworzyć i prowadzić taki zespół, ale chyba nie miałem wtedy wystarczającej wyobraźni, bowiem dziś wiem, że taką pracę trzeba okupić ogromnym wysiłkiem i wyrzeczeniami.

Co Pana najbardziej zaskakuje podczas pracy w Orkiestrze? Czy jest w ogóle coś takiego?
- Stale zaskakuje mnie w dalszym ciągu to, że muzykom najtrudniej jest grać równo i czysto. To jest podstawa, a mimo tylu lat doświadczenia nadal jest to dla wielu trudne… może i nawet coraz trudniejsze. Okazuje się, że to, co nam wbijają do głowy przez lata w szkołach muzycznych, dla wielu nawet po latach pracy nadal jest trudne do osiągnięcia.

Wiem, że bardzo się trudno dostać do Orkiestry, jakie według Pana trzeba posiadać umiejętności, aby móc dostać się do „Solistów Wiedeńskich”?
- Jesteśmy otwarci na młodych muzyków. Czekamy na bardzo dobrych instrumentalistów. Jeżeli taka młoda osoba ma podstawy, całej reszty uczy się już w praktyce, grając z nami.

Stale współpracuje Pan z Wiener Johann Strauss Orchester. Tutaj proszę o mały komentarz na temat pracy.
- Ostatnio, niestety, mniej współpracuję z tym wybitnym zespołem, bowiem przeszkadzają inne zawodowe obowiązki, ale uwielbiam z nimi grać. To orkiestra o sporych tradycjach, założona przez Edwarda Straussa. Kiedyś prowadzona przez inicjatora Noworocznych Koncertów Wiedeńskich, długoletniego Koncertmistrza Filharmoników Willi Boskowskyego. Jest jedną z nielicznych orkiestr. gdzie gra się Straussa we właściwy sposób.

Odnoszę wrażenie, że jest Pan bardzo uśmiechniętą i zabawną osobą. A raczej muzyków, wykonującą muzykę klasyczną, ocenia się jako surowych, zimnych i mało przystępnych. Czy to się teraz pomału zmienia?
- Może odpowiem anegdotą. Kiedyś zapytano Jaschy Heifetza, dlaczego podczas gry jest taki "zimny". Mistrz odpowiedział: a czy dotykał mnie Pan, jak grałem? (śmiech) Jestem człowiekiem o dużym poczuciu humoru i chyba nigdy się to nie zmieni. Mam świetny kontakt z ludźmi. Bez względu jednak na prywatne relacje, w życiu zawodowym wybieram do współpracy ludzi o bardzo wysokim poziomie artystycznym. Wtedy nie wnikam, jakim ten ktoś jest człowiekiem. Czy zimniejszym czy chłodniejszym (śmiech).

W tym roku, we wrześniu, wystąpi Pan wraz z Orkiestrą Solistów Wiedeńskich, podczas koncertu „Broadway Na Zamku”. Przygotowuje się Pan jakoś szczególnie do tego występu?
- Oj tak! Koncertów z podobnym programem nie gramy na co dzień. Oczywiście w przeszłości grałem już z gwiazdami jazzu i wymienię choćby Chicka Corea. Również miałem przyjemność pracować z Natalie Cole. Bardzo dobrze wspominam takie występy, podczas których łamie się konwencje klasyczne, jednak większość moich wykonań to właśnie klasyka w najczystszej formie. Broadway Na Zamku to dla nas wyzwanie ze względu na różnorodność utworów, które zostaną tam wykonane. To bardzo ciekawy projekt, dzięki któremu spotkamy się z Polską publicznością.

Jeśli to nie tajemnica, to co Państwo zaprezentują?
- Chyba zbyt wiele nie mogę zdradzić, by zaskoczyć pierwszą publiczność Broadway Na Zamku. Zdradzę tylko, że będziemy grać ze swingującym niemieckim, zespołem Vinatge Vegas oraz z soulująca i jazzzująca EVAH Urygą. To już wróży ciekawe wydarzenie. Solo zagramy między innymi utwory z repertuaru Leroy Andersona i dodam, że oczywiście będzie „The typewriter”. Więcej nie powiem (śmiech).

Czego mogę Panu życzyć?
- Z pewnością większej odporności na stres. Niestety, mój zawód wiąże się z dużą jego ilością, wiecznie trzeba coś załatwiać, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik – to generuje duże ilości stresu.

To tego Panu życzę. I już na sam koniec może Pan pozdrowić czytelników i zaprosić na swoje koncerty.
- Ta noc będzie niezapomniana! Broadway Na Zamku czeka na Was! Bardzo serdecznie pozdrawiam czytelników i zapraszam na nasze koncerty w Polsce – 7 i 14 września w Tarnowicach Starych

Dziękuję za rozmowę i poświęcony mi czas, życzę wszystkiego dobrego, uśmiechu oraz wielu fantastycznych koncertów i sukcesów tak w życiu prywatnym jak i zawodowym. Dziękuję.
- Dziękuję serdecznie i jeszcze raz pozdrawiam

Z Peter’em Gladky rozmawiała: Justyna Borowiecka

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto