Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pieniądze nie istnieją. Czy gotówka jest jeszcze potrzebna?

Piotr Drabik
Piotr Drabik
Gotówka czy karta kredytowa? Ten wybór wcale nie jest taki łatwy
Gotówka czy karta kredytowa? Ten wybór wcale nie jest taki łatwy morguefile.com/cohdra
Ponad 90 proc. transakcji finansowych jest wykonywanych z użyciem wirtualnych pieniędzy. To jednocześnie oznacza, że z każdym rokiem jest coraz mniej gotówki. Cieszyć się czy płakać z tego powodu? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Dla ministra finansów najbardziej miękką pościelą jest twarda waluta - powiedział niegdyś francuski polityk i dyplomata, Antoine Pinay. Ale zapewne nie spodziewał się, że kilkanaście lat później jego słowa stracą na aktualności. W świecie rekinów finansjery, gotówka już dawno stała się reliktem poprzedniej epoki. Coraz częściej, nawet w małych, osiedlowych sklepikach, widok klienta płacącego kartą kredytową nie dziwi już nikogo. "Plastikowa" gotówka wyparła tradycyjne banknoty i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższym czasie to się zmieniło. Ale postępująca recesja finansowa w Europie czy Stanach Zjednoczonych, obnażyła skutki pieniężnej rewolucji.

Sposób na kryzys za oceanu, czyli ratowanie gospodarki poprzez dodrukowywanie dolarów, nie znalazło poklasku w innych częściach świata a zwłaszcza w Europie Zachodniej. Ile środków finansowych z tej "kuracji ekonomicznej" zostało rzeczywiście stworzonych? Nie wiadomo, i choć zabrzmi to absurdalnie, większość pieniędzy po prostu nie istnieje - tylko niewielka część z nich funkcjonuje w formie gotówki.

90 proc. pieniędzy na świecie to pieniądze wirtualne - ten slogan często pojawia się podczas dyskusji o recesji finansowej, nie tylko w Europie Zachodniej. Ale ile w nim prawdy o rynku? Według innego źródła, na całym globie, w obrocie jest równowartość 90 bilionów dolarów i właśnie tylko 10 proc. tej kwoty ma stanowić "twarda" waluta. Jednocześnie oznacza to, że niemal wszystkie kapitały na świecie są w rzeczywistości komputerowymi zapisami, które w chwili kryzysu mogą okazać się rachunkami bez pokrycia. Problem ten dotyczy zarówno małych przedsiębiorstw, wielkich korporacji, jak i rządów wielu krajów. Z tej trójki najlepiej zabezpieczeni są ci ostatni - obligacje skarbu państwa, bardzo cenne dzieła sztuki czy składy złota, mają być gwarantem wypłacalności w przypadku ekonomicznej apokalipsy. Ale nikt dziś nie snuje tak daleko idących wizji katastroficznych, co nie zmienia faktu, że krach "wirtualnych" finansów dotknie najbardziej przeciętnych obywateli.

Czytaj dalej --->

Dobitnie pokazał to kryzys rynku kredytów hipotecznych wysokiego ryzyka w 2008 r. za oceanem. Wówczas wiele banków, mniejszych i większych (pamiętny upadek Lehman Brother), które udzieliły pożyczek klientom z dość bogatą historią kredytową, nie były ich już w stanie zabezpieczać finansowo. Masowa zwolnienia dotknęły nie tylko sektor ekonomiczny, ale również inne branże, co przełożyło się na spowolnienie gospodarki czy podwyżki cen.

Administracja Baracka Obamy postanowiła ratować sytuację, "pompując" w upadające przedsiębiorstwa setki miliardów dolarów, co na krótki czas załagodziło, krytyczną momentami sytuację. Ale co najważniejsze - nie było to prawdziwe lekarstwo na chorobę finansów państwa, a tylko środek doraźny. Banki znów zaczęły inwestować w "wirtualny kapitał", a ich właściciele dzięki temu zainkasowali milionowe premie. Postępująca recesja w krajach Europy Zachodniej obnażyła, w czym tkwiła tajemnica wzrostu gospodarczego Irlandii czy Islandii.

Mieszkańcy "Zielonej Wyspy" na przełomie XX i XXI wieku zaczęli bogacić się na potęgę, a PKB kraju regularnie "pięło się" w górę, dzięki czemu Irlandia stała się wzorem do naśladowania dla nowych członków Unii Europejskiej (w tym Polski). Sekretem tego sukcesu okazały się rozdawane przez miejscowe banki kredyty, nawet dla osób mających już kilka pożyczek do spłacenia. Długi mieszkańców, samorządów oraz prywatnych firm rosły lawinowo, a banki nie dawały już sobie rady z zabezpieczeniem tak wielu kredytów. To wszystko doprowadziło do sytuacji, w której połowa ludności Irlandii była zmuszona korzystać z zasiłków społecznych (stan na lipiec 2011 r.). Ale dramat "Zielonej Wyspy" nie jest jednorazowym przypadkiem - Grecja z powodu prowadzonej przez lata nieostrożnej polityki finansowej, teraz stoi na skraju bankructwa.
Ale transformacja twardej waluty w elektroniczne pieniądze ma największe znaczenie dla przeciętnego Kowalskiego. Za pomocą internetowych kont bankowych możemy nie tylko dokonać przelewu z każdego miejsca na świecie, ale i zapłacić rachunki czy kupić bilet na samolot. Natomiast dzięki kartom kredytowym nie musimy się martwić o to, ile musimy wziąć banknotów na świąteczne zakupy. Ministerstwo Finansów szacuje, że wykonywanie tych wszystkich operacji za pomocą gotówki, kosztuje budżet państwa 10 miliardów złotych. W tę kwotę wchodzi m.in. koszt bankowych konwojów i zatrudnienia odpowiednich pracowników ochrony czy przetrzymywania "twardej" gotówki w skarbcach. Ale "wirtualne" pieniądze nie są wcale wolne od złodziei, a nawet bardziej narażone na przestępczość. Hakerzy bez wychodzenia z domu mogą "wyczyścić" konta bankowe setek klientów, nie zostawiając po sobie żadnych śladów. Dlatego prężnie rozwijające się banki internetowe, muszą inwestować coraz większe kwoty w zabezpieczenia transakcji klientów.

Czy w takim razie nadejdzie kiedyś dzień, w którym zarówno banknoty z Mieszkiem I, jak i Zygmuntem Starym staną się zbędne? Tak, jest to możliwe. W perspektywie najbliższych lat, Polska może przyjąć walutę Euro. Jednak mało prawdopodobne, aby nawet największe mocarstwa zrezygnowały z "twardej" waluty. Nawet najnowocześniejsze serwery bankowe czy giełdowe, są narażone na różnego rodzaju awarie i ataki a w takiej sytuacji handel będzie mógł się odbywać tylko z użyciem gotówki. Poza tym, używanie "wirtualnych pieniędzy" zawsze będzie rejestrowane, dzięki czemu utrudni to działalność mafii, ale i służbom specjalnym, otrzymującym środki materialne na działalność, często poza budżetem państwa. Elektroniczne finanse oraz gotówka, mają swoje wady i zalety, dzięki czemu uzupełniają się, co jest korzyścią zarówno dla biznesmenów, jak i przeciętnych klientów banków.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto