Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr, pan Śmieciarz

Redakcja
Żywię ogromny szacunek dla ludzi, którzy penetrują osiedlowe śmietniki, by wygrzebać w nich rzeczy cenne, by z ich sprzedaży wyżywić siebie i rodziny. Nie brzydzę się uścisnąć ich brudnych od śmieci dłoni, nie żałuję dać monety na piwo.

Na Śląsku i nie tylko tu, najczęściej mówi się o nich pogardliwie: hasiokorz, hasiok-maszketnik, śmieciarz, „ekolog”, szambonurek. Nawiązują, było nie było, do szczytnej tradycji dawnych haderloków, którzy z drewnianymi wózkami lub wozami konnymi przemiarzali ulice i podworka, obwieszczając głośnym wołaniem, że skupują stare hadry – szmaty. Dawali za nie pare groszy lub jakies tanie przedmioty domowego użytku.

Teraz podobnych ludzi spotykam codziennie. Bezrobotnych, często uzaleznionych od alkoholu. Nie brzydzę się uścisnąć ich brudnych od śmieci dłoni, ani nie żałuję monety na piwo. Biednym ludziom, którzy rękoma lub szperhokomi (pogrzebaczami), rozgrzebują śmieci.

Pan Piotr bez oporu pozwala się sfotografować. Podchodzi do śmietnika, który przed chwilą opuścil jego kumpel, a zarazem konkurent w branży. Bo rywalizacja na tym polu panuje ostra. Kto pierwszy, ten lepszy! Piotr codziennie, ze swim wózykiem (to po śląsku), krąży od śmietnkia do śmietnika. Po Wirku i obu Bykowinach! Kiedy pytam, ile kilometrów robi codziennie, piętnaście? Dwadzieścia? Odpowiada: - Dodejcie! Ze trze dychy bydom!

Pracował w kopalni, ale wyleciał. -Za to! - wyznaje, robiąc znamieny ruch kantem dłoni w stronę grdyki. Co zbiera? Wszystko! Makulaturę, za którą w skupie płacą 35 groszy za kilogram i trzeba z nią iść, kilka kilometrów do zbiornicy na Zgodę, w Świętochłowicach.

Butelki po wódce, po 10 groszy (nie opłaca się, a i skupów praktycznie nie ma), butelki po piwie (łatwiej sprzedać w supermarketach) i puszki po piwie. Trzeba 52 puszek, zdeptanych na płask, aby uzbierać kilogram aluminiowego złomu, za który w skupie płacą od 3,50 do 4,20 złotych. Ciężki kawałek chleba! Czasami trafi się jakiś kawałek innego metalu, a radość wielka, gdy ktoś wyrzuci coś miedzianego lub mosiężnego. Po całodziennej włóczędze – mordędze, po nieustanym wskakiwaniu i wyskakiwaniu do brudnych kontenerów, pan Piotr uzyskuje 20–30 złotych. Gdy więcej - to prawdziwe szczęście!. Z tego żyje razem z żoną. Do roboty nikt nie chce go przyjąć. W zimie nawet nie ma o czym marzyć, ale wiosną i latem czasami zatrudni się dorywczo gdzieś na budowie, lub innej pracy. Żyć przecież trzeba! Chylę głowę przed Panem, Panie Piotrze! Panie Śmieciarzu!

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto