Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piróg: Bóg kocha gejów. Nie muszą się więc lękać wyzwań

Maria Czerw
Maria Czerw
Cena rewolucji bywa wysoka. Nie obawiają się jej "geje i lesbijki". Jak zauważa – zawołany do studia TVN na okazję Europride – Michał Piróg - Bóg kocha gejów. Nie muszą się więc lękać wyzwań.

Największą atrakcją była wodna kurtyna. Tłumy wystawały godzinami w prażącym słońcu. Ale... czy nie lepiej było zorganizować gaypride na plaży, gdzieś nad wodą? Do garnituru utrapień takich jak AIDS i nowy szczep chlamydii - podwajający ryzyko zakażenia HIV - dołączył udar. Bóg doświadcza wybranych.

Na poważnie, geje są nową uprzywilejowaną warstwą. Awansował ich międzynarodowy kapitał zainteresowany w atomizacji społecznej.

Warszawa się nie bawi

Między wierszami Yga Kostrzewa z KPH i jej koleżanki groziły ratuszowi, że absencja oficjeli może się odbić na promocji Warszawy, miasta tolerancji i kultury. Nic to nie dało. Zaproszenie do zabawy spotkało się z nikłym odzewem nawet wśród zainteresowanych. Pojawiło się o połowę mniej uczestników niż deklarowano.

Na paradzie dominował jednorodny model geja i lesbijki: młodego, wyluzowanego, wolnego od trosk. To jej wyraźna słabość. Z politycznego establishmentu zagościł jako jedyny Ryszard Kalisz. Spocony i dyszący najchętniej tulił lesbijki. Ogłoszony "misterem" Wojciech Olejniczak musiał udać się na urlop. Nie chciał wziąć bliskich na święto rodzinne do Warszawy.

Nie dało się oszukać wrażliwości ogółu. Ekspozycja nagości i seksualności, z definicji przypisana marszowi równania orientacji, nie znajduje zrozumienia w społeczeństwie szczątkowo tylko ogłupionym przyjemnością seksualną. Nie udało się też przemalować parady na festyn rodzinny. Była to zabawa ludzi dorosłych, seksualnie rozbudzonych. - Nie dziwi nas, że społeczeństwo reaguje negatywnie i emocjonalnie - dzielą się swoimi opiniami Michał i Paweł, obaj homoseksualni. "Pokazują całe środowisko LGTB przez pryzmat seksualności. Roznegliżowani panowie o wymuskanych torsach i wymalowanych brwiach mają reprezentować nasze interesy? Zdecydowanie nie."

Gdzie indziej barwny spektakl gromadzi setki tysięcy ludzi. Ale trend się odwraca. W Kanadzie odmówiono gaypride finansowania. Nie życzyli sobie tego podatnicy.

Mniejszość kontra większość

Przedpolityczna istota sporu sprowadza się do oceny stosunku większości do mniejszości. Gaypride, korzystając z narzędzi społecznego wpływu faktycznie domyka niedokończoną dyskusję o normie, naturze i granicach heterogeniczności. Żeby temu zapobiec mnożą się kontramanifestacje. W rezultacie za perfekcyjnie dopracowanym lobbingiem i topornym gardłowaniem młodych konserwatystów niełatwo dojrzeć rzeczową argumentację.

Jakie są postulaty środowisk gejowskich gejowskich?

1. Zniesienie heteronormatywności
2. Neutralizacja rodziny
3. Uzyskanie praw/przywilejów

Przełamywanie dyskursu większości (heteronormatywność) jest nie tylko szkodliwe - jest niemożliwe - przypomina guru gejowskiej kampanii, Peter Thachell. - Ponieważ jedynym sensownym rozwiązaniem społecznego prymatu heteroseksualności jest stworzenie paraleli - odrębnej struktury prawnej i kulturowej.

Przeciwnicy parady twierdzą, że geje wyróżnieni z tła - niepełnosprawnych, bigamistów, "kazirodców", biseksualistów itd. - szczególnym ustawodawstwem (np. "Mowa nienawiści") i zakonserwowani w swojej subkulturze siłą rzeczy zamkną się w osobnym zbiorze, opozycyjnym do większości, rywalizującym i niezrozumiałym. Przekonują dalej: - Mniej komfortowe dla LGBT zaistnienie w szerszej społecznie perspektywie respektowałoby warunki rozwoju całego społeczeństwa, które musi akcentować strategie przetrwania. Marsz równości trywializuje je i promuje projekt utopijny - głoszą obrońcy tradycyjnego małżeństwa.

- Żeby poczuć się normalnie, niektórzy geje i lesbijki gotowi są zrelatywizować strukturę rodziny - ostrzegają przeciwnicy parady. Ta, która daje najsilniejsze tożsamości, jest względnie najtrwalsza i zapewnia najlepszą transmisję pokoleniową, dla aktywistów LGBT okazuje się neutralna. Co to znaczy? Że nie może liczyć na wyjątkowe wsparcie. Musi znaleźć się na tym samym piętrze, co wiele innych typów relacji.

Kto tu nie ma racji?

Manifestacja LGBT polaryzuje też hermeneutykę demokracji. Konflikt wokół neutralności światopoglądowej, laickości państwa i wolności słowa nie ustanie tak długo, jak różnorodni w Europie jesteśmy. Każdy naród starego kontynentu żyje własną tradycją społecznego wzorca, a demokracja doskonale go asymiluje.

Problemy wywołuje ogólnoeuropejska terminologia, która cywilne prawa jednostki identyfikuje z przywilejami grup i związku osób, a równość podnosi do rangi wyższej niż sprawiedliwość. Zamieszaniu na polo definicji towarzyszy akcja przekonywania do swoich racji. "Gejowscy aktywiści kłamią i dopuszczają się rażących manipulacji. Domagają się bowiem legalizacji, którą już mają" - wścieka się kolejny przedstawiciel "większości".

Środowisko LGBT i Gazety Wyborczej egzekwuje 35 artykuł polskiej Konstytucji o wolności zgromadzeń. Wszechpolska młodzież, Stowarzyszenie Piotra Skargi, Prawica Rzeczpospolitej i wiele innych - niemal egzotycznych na scenie politycznej - organizacji domagało się zakazu przemarszu homoseksualistów przez centrum Warszawy. Ich głos nie odbiłby się żadnym echem, gdyby nie dane CBOS o masowym niezadowoleniu z decyzji władz Warszawy, kilkadziesiąt tysięcy podpisów pod protestem przeciwko Europride i bezkompromisowe stanowisko Kościoła.

Rację mają wszyscy: którzy nie absolutyzują wolności słowa i zgromadzeń oraz ci, którzy podkreślają ich znaczenie.

Wszystkie poglądy są równe wobec prawa, a zadaniem państwa jest zabezpieczanie ich doskonałej koegzystencji - uważają zwolennicy jednej z odmian demokracji, liberalnej. Problem się zaczyna wtedy, gdy państwo musi realizować konkretny projekt ekonomiczny, kulturowy, a nawet moralny, bo istnieje też coś takiego jak moralność publiczna. Projekt ten ze swej natury jest celowy, sensowny - ukierunkowany na dobro… wspólne.

Właśnie napięcie, które się rodzi z rozbieżności między równością światopoglądów a dobrem wspólnym relatywizuje wolność zgromadzeń.

Obrazowo ujął to Adam Michnik

"Wolność słowa - wedle mojej opinii - jest wartością absolutną, ale nie jest to zasada absurdalna. Co odróżnia absolut od absurdu? Zdrowy rozsądek. Każdy człowiek może mówić, co chce - takie jest pierwsze przykazanie ładu demokratycznego. Jeśli jednak ktoś wykrzykuje kłamliwie: 'Pali się!' w tłumie zapełniającym kino, a ten tłum rzuca się ku wyjściu, tratując się wzajemnie, to ten człowiek zasługuje na karę. I ta kara, wedle mojej opinii, nie jest zamachem na wolność słowa, lecz jest rozumną obroną ładu publicznego."

Prawdę przypomnianą przez Michnika przybliża spór o reklamę nikotyny. W Norwegii została ona zakazana. Jest szkodliwa - broniło się tamtejsze ministerstwo zdrowia. Czy równie krzywdząca jest manifestacja LGBT?

Pretendujący do reprezentowania słabszych - tych którzy nie potrafią się bronić przed lobbingiem - Kościół uważa, że jest. - Jeżeli młody człowiek raz spróbuje tego rodzaju zachowań - przekonywał o. A. Rębacz z Rady episkopatu ds. Rodziny - to mogą się one w nim utrwalić. "Wobec tego manifestowanie tej postawy jako dopuszczalnej, czy wręcz zalecanej może zaowocować tym, że jakiś procent młodych ludzi będzie chciał spróbować tego stylu życia, a następnie uwikła się w te skłonności."

Europejskie parady gejów i lesbijek - jak uczy doświadczenie innych krajów, gdzie się one odbyły - są zazwyczaj pierwszym krokiem ku uznaniu związków partnerskich, a potem adopcji dzieci przez te związki - przypomniał abp Kazimierz Nycz w rozmowie z KAI. Hierarcha wyraził swój podziw dla stowarzyszeń, organizacji i fundacji ludzi świeckich, które w odpowiedzi na paradę podkreślają rolę rodziny, rolę taty i mamy w rodzinie. - Parada pewnie będzie w Warszawie, ale nikt nam nie może kazać, by ją popierać, promować, sponsorować, nikt nam nie może nakazać, byśmy w niej uczestniczyli. - To, co nam postmodernistyczny świat proponuje jako nowoczesne i jedynie słuszne rozwiązania, na szczęście nie jest miarą prawdziwego postępu ludzkości - podkreślił hierarcha.

Gdzie jest równowaga?

Trudno przewidywać przyszłość, ale gdyby się pokusić o prognozy na najbliższe lata to w Polsce niewiele się zmieni. Jest faktem, że w krajach największej wolności zdrowotna sytuacja gejów i lesbijek jest krytyczna. Udział w zachorowalności na AIDS sięga w Niemczech 70 proc. A trwałość związków małżeńskich ulega liniowej - do zyskiwania przez LGBT kolejnych przywilejów zastrzeżonych dla związku i mężczyzny i kobiety - destrukcji. Tak dzieje się w Hiszpanii, Belgii, Holandii, Szwecji i Wielkiej Brytanii.

Może faktycznie będzie lepiej dla wszystkich, kiedy geje i lesbijki odnajdą się w zbiorze większości, niż poza nim i równolegle do niego? Wymagałoby to jednak przyjęcia drugoplanowej roli w społeczeństwie. Innymi słowy geje i lesbijki zmuszeni byliby oddać centralne i najważniejsze pole społeczne heteroseksualnym mężczyznom i kobietom, którzy ponoszą główny ciężar rodzenia i wychowywania nowych pokoleń.

Bawiący się na platformie nie dopuszczają takiego rozwiązania, ale każde kolejne, starsze pokolenie gejów, rozczarowane własnym stylem życia, zmienia poglądy.

Co prawda ideolodzy nic sobie nie robią ze statystyk. Nie mają też cierpliwości, by poczekać na rzetelniejsze dane naukowe, w świetle których można by zweryfikować słuszność społecznych eksperymentów. Jest pewne, że antyhomofobiczne nakazy i zakazy nie zastąpią zgodnej koegzystencji. W Szwecji, rzekomym raju partnerstw, przemoc domowa ma najwyższe wskaźniki w Europie. Więc może model, w którym ktoś przoduje nie jest taki zły? W heteroseksualnym jest miejsce dla gejów i lesbijek. Nie jest to miejsce centralne, ale bezpieczne i wartościowe, błogosławione przez Boga, który kocha gejów i lesbijki. Przecież są jego dziećmi.

Maria Czerw
Współpraca: Marcin Stanowiec

Ewa Tushnet: Żydówka, lesbijka i ortodoksyjna katoliczka
Czego chcą homoseksualiści?

Współautor artykułu:

  • Marcin Stanowiec
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maciej Wąsik zeznaje przed komisją śledczą. Doszło do awantury

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto