Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PiS ciągle dzieli. Tym razem - dzieci

Beata Rudnicka
Beata Rudnicka
Fundacja Sternik (nieoficjalnie działająca pod egidą Opus Dei) zajmuje się prowadzeniem placówek przedszkolnych na terenie całej Polski. W miejscowości Przylep, koło Szczecina znajdują się trzy placówki.

Są to : koedukacyjne przedszkole oraz dwie szkoły podstawowe - jedna dla dziewczynek, druga dla chłopców. Pierwsze szkoły tej Fundacji powstały w Polsce już 10 lat temu . W planach są osobne gimnazja i licea dla dziewcząt i chłopców. Taki model edukacji już był, np. w Warszawie było liceum im. Tadeusza Reytana dla młodzieńców i liceum im.Narcyzy Żmichowskiej dla młodych dam. Odeszliśmy od tego modelu, co osobiście uważam za słuszne, czemu więc mamy wracać do dziwnych i niczym nie uzasadnionych metod edukacji?
Dzielenie uczniów zależnie od płci, to jedno. Katolicka Fundacja Sternik, posunęła się dalej, jak sądzę, zbyt daleko. Do swoich placówek nie przyjmuje dzieci z niepełnych lub rozbitych rodzin!

Przedszkola i szkoły prowadzone przez katolicką Fundację Sternik wolą dzieci, które mają zarówno matkę, jak i ojca. "Dzieciom z rozbitych domów nie mówimy nie, po prostu pracujemy z całymi rodzinami i dzieciom z niepełnych rodzin jest przykro "- tłumaczą władze placówki.
Oliwy do ognia dolała niedawna wypowiedź posła PiS Przemysława Wiplera, który na Kongresie Rodzin i Kobiet Konserwatywnych miał powiedzieć, że "ludzie z rodzin wielodzietnych to lepsi obywatele, od dziecka uczą się prospołecznych postaw". Jego zdaniem trudno o dzietność w skażonym środowisku, w którym żyją dziś polskie rodziny. Zaznaczył też, że dla swoich dzieci wybrał lepsze otoczenie, czyli prywatne szkoły, gdzie nie spotkają się one z rówieśnikami wychowanymi w niepełnych rodzinach.

Wicedyrektor szkoły dla chłopców, Nawigator, pan Błażewicz, brnie głębiej i tak tłumaczy tę jawną dyskryminację dzieci, których rodzice nie są razem:

"Wypowiedzi o tym, że obcowanie z dziećmi z rozbitych rodzin może być dla innych maluchów traumą, mnie osobiście oburzają - mówi Błażewicz. - Mówimy maluchom o trudnych sprawach, muszą wiedzieć, że jest różnorodność, różne są życiowe sytuacje. Ale w naszym modelu wychowania i uczenia po prostu dzieci, które nie mieszkają na co dzień z mamą lub tatą, mogą się czuć pokrzywdzone. Bo co zrobić, jeżeli robimy wycieczkę ojców z synami w sytuacji, gdy ktoś ojca widuje z rzadka? Dlatego, jeżeli przychodzą samotni rodzice, to mówimy, jak sprawa wygląda"...

Co o tym sądzicie? Mnie osobiście, ta informacja zbulwersowała.

Cały tekst: http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,13977664,Do_tego_przedszkola_tylko_dzieci_z_pelnych_rodzin_.html#ixzz2UVCqEP00

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto