Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pizzeria w Tychach wpisuje klientów na czarną listę

Kajetan Balcer
Kajetan Balcer
Fragment strony internetowej pizzerii Santo w Tychach.
Fragment strony internetowej pizzerii Santo w Tychach.
Spotkało Was kiedyś to, co mnie? Zamawiacie pizzę. Najpierw przyjeżdża dostawca ze spalonym ciastem. Reklamujecie. Za jakiś miesiąc chcecie zamówić znowu, mimo wcześniejszej usterki i co? Nic z tego, bo zostaliście wpisani na... czarną listę!

Reklamacje

Pewnego razu ze znajomymi zamówiliśmy pizzę na telefon. Nie dość, że bardzo długo czekaliśmy na jej dostarczenie, pizza przyjechała przypalona! Postanowiłem zareklamować to telefonicznie. Nie powiem, bo pani zaproponowała dostarczenie nowej pizzy, pod warunkiem nienaruszalności tej pierwszej. Stwierdziłem jednak, że po prostu nie chce mi się tyle czekać i oddzwoniłem, by to odwołać.

Około dwa tygodnie temu moi rodzice zamawiali pizzę w pizzerii Santo w Tychach. Po złożeniu całego zamówienia i podania jego kwoty, pani dyspozytor zapytała o adres. Kiedy go usłyszała stwierdziła: – Niestety, ale na ten adres nie możemy Państwu dowieźć pizzy. Na pytanie dlaczego, odpowiedziała: – Państwa adres znajduje się na naszej czarnej liście.

Przez kolejne dwa dni z rzędu próbowałem skontaktować się z kierownikiem restauracji, ale był niestety nieuchwytny. Do trzech razy sztuka, więc za trzecim telefonem ktoś w końcu jakoś zareagował. Pani skreśliła nas z czarnej listy, przeprosiła. Tłumaczyła, że mieli wiele "nieprzyjemnych sytuacji" na Starych Tychach (piękna orientacja w terenie - moje osiedle to tzw. Nowe Tychy) i widocznie omyłkowo nasz adres został dodany do ich czarnej listy. Zapewniała, że gdybyśmy zamówili pizzę przez internet, nie byłoby żadnego problemu z jej dowiezieniem. Sprawę miała wyjaśnić z kierownikiem, rozmawialiśmy o rabacie na kolejne zamówienie.

Chcesz pizzę z Santo? Nie licz na rabat, za to lataj po placu!

Wczoraj postanowiłem spróbować kolejny raz zamówić pizzę z tej pizzerii, przez internet. W uwagach przypomniałem, czego doznaliśmy ze strony restauracji i poprosiłem o rabat. Po chwili na mój telefon zadzwonił dostawca:
– No, ja mogę Panu przywieźć tę pizzę, ale tylko, jeśli przyjdzie Pan na plac.
– Dlaczego? – zapytałem.
– Mieliśmy wiele nieprzyjemnych sytuacji w tym miejscu i na ul. Asnyka i po prostu nie przywiozę Panu tej pizzy.
– A jeśli podjedzie pan pod samą klatkę samochodem i nie będzie z niego wychodził? Pan tam poczeka, a ja zejdę na dół?
– Nie, tylko, jeśli wyjdzie Pan na plac, ja tam nie podjadę, bo się po prostu boję.

Zapytałem również o rabat, który powinien zostać przyznany, ale uzyskałem odpowiedź, że po rozmowie z kierownikiem żadna zniżka nie zostanie mi przyznana. Podziękowałem, odłożyłem słuchawkę. Nie zapomniałem oczywiście zaprosić do naszego serwisu, by pracownicy, a w szczególności kierownictwo Santo.pl, znanej i cenionej marki, mogło przeczytać na forum, jak traktują stałych klientów.

Nie sprawdziło się nic - ani rabat, ani to, że po zamówieniu przez internet pizza dowieziona zostanie na 100 procent. Do czego to doszło, że nie dowożą pizzy tam, gdzie każda inna pizzeria dowozi. Proponuję, by pizzeria Santo wypisała na ulotkach hasło reklamowe: "Chcesz pizzę z Santo.pl? Lataj po placu, a może ją dostaniesz!". Myślę, że absolutnie nie powinno zabraknąć również ostrzeżenia, że kiedy ktoś odważy się złożyć reklamację na zamówienie, natychmiast zostaje niczym przeszkadzający szkodnik wpisany na czarną listę klientów.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto