Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plecak = zakaz wstępu do hipermarketu?

czach T
czach T
Tak wygląda "depozyt" w markecie.
Tak wygląda "depozyt" w markecie.
Czy osoby z plecakiem są dla pracowników supermarketów ludźmi drugiej kategorii? Czy wizyta w hipermarkecie musi być dla nich stresująca?

Wybrałem się z żoną i dzieckiem do jednego z gdańskich hipermarketów - zwykłe zakupy. A jednak nic bardziej mylnego. Jako fotograf-amator mam elegancki plecak przystosowany do transportowania aparatów fotograficznych, obiektywów i innych "gadżetów". Przed wejściem do marketu znajduje się przechowalnia bagażu, która nie ponosi odpowiedzialności za pozostawione przedmioty oraz nie przechowuje m.in. aparatów fotograficznych. Idziemy.

Tuż za bramkami nieciekawy widok: młody pracownik ochrony lub sklepu - nie mam pewności - grzebie w torbie na kółkach pewnej starszej pani. Wchodzimy. Żona idzie po koszyk, ja mam zamiar obejrzeć książki. Ktoś za mną krzyczy: - Proszę Pana! Niech krzyczy. - Na "pana" to trzeba mieć wygląd i pieniądze. Wygląd jakiś mam. W końcu słyszę: - Pan w czerwonym! Oho, to chyba do mnie. Prawie jak na plaży się poczułem w tym momencie. Brakowało mi tylko: "proszę nie drażnić rekina".

Podchodzi do mnie młody człowiek, niezbyt grzeczny, ten sam, który przeszukał torbę opisanej wcześniej starszej pani. Dowiedziałem się od niego, że nie mogę wejść z plecakiem na teren sklepu. Na pytanie: dlaczego, otrzymałem odpowiedź: "Bo takie polecenie wydał zarządzający obiektem. Proszę zostawić plecak w przechowalni". Nie zgodziłem się na to, skoro obiekt nie ponosi odpowiedzialności za zagubiony sprzęt oraz nie przechowuje aparatów fotograficznych.

Dochodzi do małej kłótni. Ściągam plecak, wyciągam aparat. Robię panu zdjęcie. Mam wrażenie, że w ostatniej chwili powstrzymał się przed wytrąceniem mi aparatu z ręki. Zasłania twarz. Idziemy. Podchodzi drugi ochroniarz, sytuacja się powtarza. Wspomniana wcześniej starsza pani mówi, że rozumie, iż jej torba została przeszukana, bo w marketach są złodzieje. Starszy pan, twierdzi, że zna prawo i tłumaczy mi, że nie mogę robić zdjęć pracownikom ochrony. W końcu przychodzi ktoś kompetentny.

Inna rozmowa. On wie, że zakaz wprowadzony przez zarządcę obiektu jest bezzasadny i prowadzi do konfliktów. Prosimy o rozmowę z szefem ochrony. Przychodzi miły pan i powtarza kwestię - przechowalnia lub zaklejenie zamków w plecaku. Oczywiście odmawiam. W plecaku mam także leki, które w każdej chwili mogą być mi potrzebne. Żona w końcu pyta: - A jeżeli teraz obrócę się i pójdę w drugą stronę to co Pan mi zrobi? - Nic - pada odpowiedź. W końcu zapada decyzja, że możemy iść, ale przy wyjściu zostaniemy poproszeni o okazanie pracownikom sklepu lub ochrony zawartości plecaków. Dobrze, wówczas porozmawiamy. Idziemy robić zakupy. Komfortowa sytuacja - żaden kieszonkowiec nas nie okradnie - dyskretna ochrona podąża za nami. Monitoring pewnie też nie próżnuje. Wreszcie czujemy się bezpiecznie w markecie - w tym momencie należą się podziękowania dla obsługi sklepu.

Zakupy zakończone. Idziemy do kasy, płacimy. Za linią kas podchodzi do mnie kolejny, uroczy ochroniarz, który chce sprawdzić zawartość mojego plecaka, ponieważ byłem z plecakiem na terenie sklepu. Odmawiam oczywiście, gdyż pan ów uprawnień takowych nie ma. Po chwili podchodzą nasi "znajomi". - Ale Pani obiecała, że będziemy mogli. - Nie, powiedziałam, że porozmawiamy o tym - prostuje moja żona.

Tłumaczę panom, że owszem, jeżeli mają podejrzenie dokonania kradzieży mogą nas poprosić o udanie się w miejsce, gdzie będziemy oczekiwać na policję. Mogą dokonać "zatrzymania obywatelskiego", ale dalej wiąże się to z uzasadnionym podejrzeniem dokonania kradzieży. Jeden z panów dzwoni do dyrektora, który jak się okazuje, łaskawie pozwala nam iść.

Nie, to nie jest dowcip ani zdjęcia próbne do "Roku 1984" Orwella. To codzienna rzeczywistość w marketach w Polsce. Pracę pracowników ochrony reguluje Ustawa z dnia 22 sierpnia 1997 r. o ochronie osób i mienia (Dz.U. 1997 nr 114 poz. 740) oraz akty wykonawcze. Nie pozwólcie, aby pracownik ochrony "przeglądał" wasz bagaż. Jeżeli nie macie pewności, zapytajcie o podstawę prawną i poproście o przybycie policji. Czasami oczekiwanie na policję jest długotrwałe lecz prawdą jest, że jeżeli nie masz nic na sumieniu ochrona odstąpi od interwencji.

Dlaczego mając plecak mam czuć się dyskryminowany? Może następnym krokiem będzie zakaz wchodzenia w czerwonych koszulkach.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto