Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PLS: Emocjonujący pojedynek we Wrocławiu. Gwardia - Skra 1:3

Monika Sieniawska
Monika Sieniawska
Powitanie obydwu zespołów
Powitanie obydwu zespołów
W meczu kończącym 15. kolejkę PLS, Gwardia Wrocław nie sprostała we własnej hali Skrze Bełchatów. Mimo że gospodarze zdołali wygrać zaledwie jednego seta, dostarczyli swoim kibicom wielu wrażeń, a spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie.

W wypełnionej do ostatniego miejsca wrocławskiej hali Orbita, gospodarze, po raz pierwszy pod wodzą nowego trenera, podejmowali drużynę aktualnego mistrza Polski, bełchatowską Skrę.

Dotychczasowego szkoleniowca Jacka Grabowskiego zastąpił były znakomity siatkarz, mający na swoim koncie trzy tytuły wicemistrza Europy, Maciej Jarosz. Za faworyta spotkania uchodzili goście, mający w swoich szeregach dwóch wicemistrzów świata, Mariusza Wlazłego i Piotra Gruszkę.

Wrocławianie, którzy na początku pierwszego seta sprawiali wrażenie nieco zdeprymowanych, mieli ogromne trudności z powstrzymaniem skutecznie grających Dana Lewisa i Janne Heikkinena. Przy zejściu na pierwszą przerwę techniczną przegrywali z Bełchatowianami 4:8. Tuż po wznowieniu gry zaczęli jednak odrabiać straty, grając bez respektu dla utytułowanych rywali i wkrótce doprowadzili do wyrównania po 10. Doskonale atakował utalentowany Bartosz Janeczek, silne zagrywki Martina Sopko i Karola Sramka odrzucały przeciwników od siatki. Zawodnicy Skry grali nieco ospale i popełniali sporo niewymuszonych błędów w ataku.

Tuż przed kolejną przerwą techniczną, trener gości Daniel Castellani po raz pierwszy poprosił o czas dla swoich podopiecznych, lecz po powrocie na boisko kolejny punkt, po asie serwisowym Sopki, trafił na konto gospodarzy. Po nieudanym ataku Mariusza Wlazłego prowadzenie Wrocławian wzrosło do czterech oczek (17:13), a chwilę później punkt bezpośrednio z zagrywki zdobył środkowy Gwardii Aleksander Januszkiewicz.

Trener Castellani desygnował do boju Bartłomieja Neroja, który zmienił rozgrywającego Macieja Dobrowolskiego. Przewaga gospodarzy wzrosła jednak do sześciu oczek (20:14). Dzięki mocnym zagrywkom Heikkinena, skutecznym atakom Wlazłego oraz blokom Lewisa i Evgenija Ivanowa, mistrzowie Polski mozolnie zaczęli odrabiać straty. Na parkiecie ponownie pojawił się Dobrowolski, zaś proste błędy popełniane przez Gwardzistów spowodowały, że na tablicy wyników pojawił się rezultat 22:22.

Końcówka pierwszej partii należała jednak do Wrocławian, którzy, dzięki blokowi Janeczka na Mariuszu Wlazłym, zwyciężyli 25:23.

Bić mistrza

Pierwszy punkt w kolejnym secie, po nieudanym ataku Piotra Gruszki, który posłał piłkę w aut, trafił na konto gospodarzy. Gra była niezwykle wyrównania, a na pierwszą przerwę techniczną Bełchatowianie schodzili, prowadząc zaledwie jednym oczkiem. Ósmy punkt dla Wrocławian wywalczył Martin Sopko, zaś chwile później to gospodarze mieli o jedno oczko więcej niż przeciwnicy. Na drugą przerwę techniczną drużyny schodziły przy trzypunktowym prowadzeniu Skry. Bułgar Ivanow podwyższył prowadzenie swojego zespołu, skutecznie blokując Sopkę.

Trener Jarosz dokonywał kolejnych zmian, na parkiecie pojawili się Roman Gulczyński, Mariusz Dutkiewicz oraz Marcin Ciesielski. Goście powiększali jednak przewagę, bezlitośnie wykorzystując każde nieudane zagranie Wrocławian. Ambitni gospodarze zdołali obronić aż cztery piłki setowe, ich skuteczna gra w końcówce dwukrotnie zmusiła argentyńskiego szkoleniowca Skry do wzięcia czasu dla swojej drużyny, lecz ostatecznie nie sprostali Bełchatowianom i przegrali drugą partię 22:25.

Ambitna walka obydwu zespołów

Trzeci set udanie rozpoczęli goście, lecz zdeterminowani siatkarze Gwardii po raz kolejny w tym spotkaniu wysoko postawili poprzeczkę rywalom. Po silnym ataku swojego kapitana Macieja Krupnika, uzyskali dwupunktowe prowadzenie, które utrzymali aż do pierwszej przerwy technicznej.

W drugiej części tej partii gra toczyła się punkt za punkt, nieznaczne prowadzenie uzyskiwała to jedna, to druga drużyna. Przed kolejną przerwą Bełchatowianie zdołali odskoczyć na trzy oczka, głównie za sprawą silnych ataków Heikkinena. Wrocławianie zdołali zbliżyć się do rywali na 18:19, lecz końcówka seta należała już do gości, którzy wygrali go 25:21 i objęli prowadzenie w meczu 2:1.

Skuteczna gra gości

Czwarta partia zadecydowała o losach tego spotkania. Gwardziści próbowali wprawdzie toczyć wyrównaną walkę, lecz udawało im się to zaledwie w pierwszej części seta, zaś po przerwie technicznej Bełchatowianie uzyskali cztery punkty przewagi. Wrocławianie zdołali nieco zniwelować straty, lecz popełniali zbyt wiele niewymuszonych błędów. Poza końcową linię boiska zagrywali Krupnik i Sopko, Janeczek natomiast miał problemy ze skończeniem ataków. Obrazu gry nie odmieniły kolejne zmiany wprowadzane przez Macieja Jarosza. Gospodarzom, mimo ambitnej walki, nie udało się sprawić niespodzianki i pokonać drużyny mistrza Polski, która po zwycięstwie w czwartym secie 22:25 i w całym meczu 3:1 objęła przodownictwo w tabeli Polskiej Ligi Siatkówki, triumfując w obecnym sezonie już po raz trzynasty.

Gwardia Wrocław - Skra Bełchatów 1:3 (25:23, 22:25, 21:25, 22:25)

Gwardia Wrocław
: Piotr Marciniak, Maciej Krupnik (c), Aleksander Januszkiewicz, Martin Sopko, Karol Sramek, Bartosz Janeczek, Radosław Szymczak (l) oraz Mariusz Dudkiewicz, Roman Gulczyński, Marcin Ciesielski, Rafał Jarząbski BOT

Skra Bełchatów
: Maciej Dobrowolski, Janne Heikkinen, Evgeni Iwanow, Piotr Gruszka, Daniel Lewis, Mariusz Wlazły, Krzysztof Ignaczak (l) oraz Bartłomiej Neroj, Radosław Wnuk, Krzysztof Stelmach (c), Paweł Maciejewicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto