Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po 6. kolejce T-ME: coraz mniej nietykalnych

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Remis Legii w meczu z Zagłębiem, porażka Lecha z Lechią i Wisły z Piastem pokazują, jak cienka lina dzieli faworytów od zespołów obsadzonych w rolach drugo- i trzecioplanowych.

Co by nie mówić, piłkarze Legii utrzymują równą formę - po trzech zwycięstwach przyszły trzy remisy. Trenerowi Janowi Urbanowi problemów nie brakuje, bo zawęża się grono piłkarzy, na których może liczyć w dwóch kolejnych meczach. Nadal nie wiadomo jak reagować, gdy swojego dnia nie ma Danijel Ljuboja. Mimo wszystko, chyba warto go trzymać na boisku, bo w każdej chwili może odpalić (jak z podaniem do Jakuba Koseckiego).

Czy najsłabszym ogniwem najsłabszej formacji Legii nie jest jej kapitan Michał Żewłakow? Doświadczony, dobrze czyta grę, dużo daje drużynie od strony mentalnej, ale brakuje mu atrybutów fizycznych, często bywa spóźniony, nie nadąża za akcjami, jak przy pierwszej bramce dla "Miedziowych". Problem w tym, że nie ma go kim zastąpić. Marko Suler za każdym razem, kiedy pojawia się na boisku, prezentuje gola rywalom. Dickson Choto murawę powąchał tylko przy okazji spotkań w Pucharze Polski. Sensownie wyglądałby manewr z przesunięciem na środek Artura Jędrzejczyka, który ma naturalne warunki na tę pozycję. Ale jest i druga strona medalu - jego zmiennik na prawej obronie Jakub Rzeźniczak wygląda bardzo niepewnie.

Drugi oddech złapała Lechia, o której od początku sezonu nie można było powiedzieć nic dobrego. Po uderzeniu przewrotką przez Abdou Razacka Traore powiało w Gdańsku wielką piłką po raz pierwszy od Euro 2012, przy lepszej skuteczności rozmiary zwycięstwa nad Lechem mogły być dwukrotnie wyższe. Biało-zieloni wygrali dopiero czwarty mecz (z 18) na PGE Arenie, od chwili przeprowadzki na nowy stadion prowadzi ją już czwarty trener. Zbytnim uproszczeniem byłaby teza o zbawiennym wpływie posadzenia na ławce Grzegorza Rasiaka, ale pod jego nieobecność wachlarz możliwości wydaje się szerszy. A Traore i Mateusz Machaj lepiej wykorzystywani.

Lech nadal jest nieprzekonywujący. Gdy wydaje się, że już złapał swój rytm, przychodzi zastój. Niby trzyma przeciwnika w szachu (np. Pogoń), ale pozwala mu się wyrwać. Nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło: po ustabilizowaniu formy Manuel Arboleda zaczął przypominać siebie sprzed dwóch sezonów i imponuje skutecznością interwencji. Na ostatnie minuty meczu z Lechią wcielił się nawet w rolę napastnika, którego "Kolejorz" na dobrą sprawę nie ma, bo trudno o umiejętności strzeleckie posądzać Bartosza Ślusarskiego i Vojo Ubipariba.

Trener Mariusz Rumak zostawił na ławce Aleksandara Tonewa, który potrafi strzelać wyłącznie piękne bramki, ale obce jest mu pojęcie systematyczności. Kebba Ceesaya i Gergo Lovrencsicsa za wcześnie ogłoszono odkryciami ligi - po obiecującym początku wtopili się w tłum (Węgier w dodatku złapał kontuzję).

Pasywność, zbyt wolne operowanie piłką - Michał Probierz trafnie zdiagnozował mankamenty Wisły, ale na razie trudno doszukać się jego piętna na grze "Białej Gwiazdy". Jeśli przesunięty do środka pola Kew Jaliens wygląda na najbardziej zapracowanego zawodnika, to znaczy, że przy Reymonta naprawdę dzieje się źle. Odsyłanie piłkarzy do Młodej Ekstraklasy ma swoją tradycję, ale nigdy nie zbliża do rozwiązania problemu. Za kadencji Probierza część zawodników obniżyła loty (Osman Chavez, bez którego trudno było wyobrazić sobie wiślacką defensywę w ostatnim sezonie) albo pozostała na poziomie, który nie pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość (Łukasz Garguła, Gordan Bunoza).

Na tym samym biegunie znajduje się Jagiellonia. Ile znaczy wizerunek - "Jagę" postrzega się jako zespół przebojowy, o dużej swobodzie gry, tymczasem strzela średnio 0,83 bramki na mecz (cztery z sześciu meczów grała u siebie). Synteza metod treningowych skopiowanych z Bundesligi i Championship miała stanowić to coś, czym białostocczanie będą odróżniać się od pozostałych ekip. Marzenia. Kamery coraz częściej łapią Tomasza Hajto na monologach, w którym epatuje "mięsem" rodem z filmów Quentina Tarantino.

Do miana rewelacji jesieni śmiało może kandydować Polonia. "I love this game" -
mówił po meczu z Widzewem Piotr Stokowiec. Gdyby ktoś dwa miesiące temu prognozował, że to będzie spotkanie między drużynami ze ścisłej czołówki tabeli, z czystym sumieniem można było polecić mu wizytę u psychoanalityka. Trzymając się terminologii z NBA, na miano MVP pracuje niekreowany przez media Paweł Wszołek, ale Łukasz Teodorczyk. Silny, zdecydowany, ma strzał, ma podanie, wie, co zrobić z piłką. Taki napastnik to gatunek u nas wyjątkowo rzadko spotykany, w dodatku jeszcze nie zepsuty ekstraklasowymi manierami. Jedno małe "ale" - jeśli tak dobrze grająca Polonia ma tylko 11 punktów, to co będzie jak przyjdą gorsze czasy? Faktem jest, że ma już za sobą konfrontacje z najgroźniejszymi konkurentami.

PS. Tuż po meczu Wisły z Piastem (0:2) Michał Probierz podał się do dymisji.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto