Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po meczu Polska - Portugalia. Wartości reprezentacji nadal nie znamy

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Tomasz Bidermann/W24
Na dokładnie sto dni przed inauguracją Euro 2012 zremisowaliśmy z zaliczaną do grona faworytów Portugalią. Trenerowi Smudzie z jednej strony ubywa niewiadomych, z drugiej przybywa zmartwień, bo styl reprezentacji wymaga wielu poprawek.

Nie oszukujmy się - na razie oglądanie biało-czerwonych do szczególnych przyjemności nie należy. Zdarzają się zrywy Błaszczykowskiego czy Obraniaka, ale automatyzmu i powtarzalności w grze całego zespołu nie widać, długimi momentami obraz reprezentacji bywa bezbarwny. Znamiennym był fragment z końcówki spotkania, kiedy po udanym dryblingu Kamil Grosicki próbował dograć w pole karne na czystą strzelecką pozycję, ale nikt z kolegów za jego szarżą nie podążył.

Liczba strat czy deficyt pomysłów na wyprowadzenie akcji musi Smudę niepokoić (krzyczał z ławki na obrońców, że zamiast grać do przodu wycofują piłkę do Szczęsnego), tak jak brak alternatywy dla Roberta Lewandowskiego. W kwestii napastników selekcjoner ma związane ręce. Ireneusz Jeleń był wczoraj najgorszy na boisku, Paweł Brożek tak jak siedział na ławce w Trabzonsporze, tak siedzi w Celticu.

Jak na 2,5 roku, poświęcone tylko przygotowaniom do Euro, zbyt wiele roszad personalnych było bardziej wymuszonych niż przemyślanych, co uzasadnia nieurodzaj polskiej piłki. Lawirować Smuda musi(ał) w zasadzie w każdej formacji. Wyobraźmy sobie, że w decydującym o wyjściu z grupy meczu przegrywamy i trzeba zwiększyć siłę ognia. Na kogo można liczyć? Dla wspomnianych Lewandowskiego i Błaszczykowskiego nie mamy zmienników, którzy zostaliby wprowadzeni bez uszczerbku na jakości drużyny.

Pozostali? Odżywający w Bordeaux Ludovic Obraniak nie rozegrał jeszcze w reprezentacji dwóch dobrych meczów z rzędu, do wczoraj przez ostatni rok był w niej statystą, widocznym tylko przy wykonywaniu stałych fragmentów (te pozostają natomiast tematem tabu, mają być ćwiczone dopiero przed samymi mistrzostwami). Dublujący go Adrian Mierzejewski pokazuje się do gry, szuka ciekawych rozwiązań, ale efektów z jego aktywności nie ma. Coraz pewniejszy miejsca na lewej stronie może być Maciej Rybus, który notuje postęp w każdym elemencie. W obwodzie pozostaje sprawiający dobre wrażenie w tureckim Sivassporze Grosicki, ale powoływany nieregularnie, dostaje bardzo mało szans.

Mecz po meczu rozwiązuje się za to najbardziej wrażliwa kwestia - kto stworzy duet stoperów. Damien Perquis staje się pewnym punktem drużyny i powoli znajduje wspólny język z kolegami. W jego przypadku największym problemem jest ubogi staż reprezentacyjny (na razie 5 występów). Na pełne zrozumienie ma jeszcze trzy sparingi, które zostały do meczu z Grecją. Dla Marcina Wasilewskiego środek obrony to nadal nowa pozycja i choć nie błyszczy, robi swoje. W odróżnieniu od Arkadiusza Głowackiego chociaż nie przyciąga nieszczęść.

Jeśli nie wewnętrzne przekonanie, to bliskość Euro "ułatwia" Smudzie podejmowanie decyzji. Ten, kto rok temu przewidziałby zestawienie Perquis-Wasilewski, zasługuje na honorarium w wysokości premii byłego szefa NCS.

Najmniej pewnym ogniwem bloku obronnego wydaje się na dziś Jakub Wawrzyniak. Niby rzetelny, nie popełnia rażących indywidualnych błędów, ale to jego stroną nie pierwszy już raz nadciągało największe zagrożenie dla polskiej bramki. Trochę na kredyt powołany został Sebastian Boenisch, który po wielomiesięcznej kontuzji gra na razie w rezerwach Werderu. Niewątpliwie Smuda darzy go dużym zaufaniem i jeśli ten odzyska miejsce w klubie, może liczyć u niego na grę w pierwszym składzie.

Jedynie pozycja defensywnego pomocnika obfituje w gwarantujące solidność nazwiska, wczorajsza nieobecność Rafała Murawskiego nie była specjalnie odczuwalna. Co prawda, ani Eugena Polańskiego, ani Dariusza Dudkę nie można posądzić o zmysł do rozgrywania, ale od nich wymaga się głównie zabezpieczenia tyłów, a z tym było co najmniej poprawnie.

Co do samego widowiska - mało budujące było to, że rywal, który przyjechał do Warszawy jakby za karę i chciał przetrwać 90 minut jak najmniejszym nakładem sił, nie został zmuszony do wysiłku. Między innymi dlatego mecz z Portugalią był głównym testem dla Stadionu Narodowego, nie dla reprezentacji. Jaka jest prawda o niej, dowiemy się w czerwcu.

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku.
Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Czy Biało - Czerwoni zatriumfują w stolicy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto