Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podsumowanie 10. kolejki ekstraklasy piłkarzy ręcznych

Piotr Górecki
Piotr Górecki
Za nami 10. kolejka ekstraklasy piłkarzy ręcznych. Kolejne zwycięstwo w tym sezonie odniósł Śląsk Wrocław, który pokonał na wyjeździe Chrobrego Głogów. Świetny mecz w Lubinie, gdzie Zagłębie rozniosło MMTS Kwidzyn (29:21).

MKS ZAGŁĘBIE LUBIN - MMTS KWIDZYN

Mecz Zagłębia Lubin z zespołem MMTS-u Kwidzyn był zapowiadany jako spotkanie 10. kolejki ekstraklasy, albowiem na parkiecie spotkały się dwa zespoły mające aspirację do walki o medale.

Mecz rozpoczął się od dominacji lubinian, którzy wyszli na spotkanie z brązowym medalistą ubiegłorocznych rozgrywek niezwykle skupieni i zmobilizowani do walki. Świetna gra w ataku i obronie, a także znakomita dyspozycja w bramce Adama Malchera sprawiły, że po kilku pierwszych minutach spotkania wielu kibiców przecierało oczy ze zdumienia widząc na tablicy rzadko spotykany na szczeblu ekstraklasy wynik 6:0.

Kwidzynianie pierwszą bramkę zdobyli dopiero w 9. minucie spotkania, kiedy to bramkarza "Miedziowych" pokonał Marcin Markuszewski. Zdobyta przez zespół MMTS-u bramka nie zmieniła jednak obrazu na boisku. W dalszym ciągu na parkiecie królowali gospodarze, którzy w 21. minucie spotkania deklasowali gości prowadząc ośmioma bramkami (13:5). Wysoka przewaga lubinian nieco ich uśpiła, co skrzętnie wykorzystali kwidzynianie, niwelując do przerwy stratę do przeciwnika do 5 bramek (15:10).

Ten kto spodziewał się emocji w drugiej części spotkania musiał się rozczarować, gdyż tego dnia nie było mocnych na podopiecznych Jerzego Szafrańca. Lubinianie w ciągu 20 minut drugiej połowy powiększyli swoją przewagę do 10 bramek (26:16). Końcówka spotkania to spora ilość dwuminutowych kar dla gospodarzy, dla ktorych nie stanowiło to problemu. Zagłębie po kapitalnym spotkaniu pokonało MMTS Kwidzyn 29:21 udowadniając, że na silne zespoły podopieczni Jerzego Szafrańca potrafią się zmobilizować i w bardzo efektowny sposób je pokonać.

SPR CHROBRY GŁOGÓW - AS-BAU ŚLĄSK WROCŁAW

To spotkanie interesowało wielu sympatyków piłki ręcznej w Polsce. Byli oni ciekawi, czy ostatnie coraz lepsze występy Śląska Wrocław to tylko dzieło przypadku, a może oznaka coraz lepszej dyspozycji graczy z Dolnego Śląska. Kto czekał na emocjonujące spotkanie, ten nie miał prawa narzekać na poziom tego spotkania.

Początek meczu należał do gości, którzy po kilku minutach wypracowali sobie dwubramkową przewagę prowadząc 6:4. Potrzebujący punktów głogowianie bardzo szybko zniwelowali straty i doprowadzili do remisu. Od tego momentu, aż do końcowych minut pierwszej części spotkania trwała walkę bramka za bramkę. Wtedy znów dali znać o sobie zawodnicy z Wrocławia, którym na minutę przed końcem udało się osiągnąć 3-bramkową przewagę, która ostatecznie po dwóch błyskawicznych odpowiedziach głogowian zmalała do przerwy do jednego trafienia (14:15).

Pierwsze minuty drugiej części spotkania to wyrównana walka obydwu zespołów. W 39. minucie spotkania po raz pierwszy na prowadzenie wyszli gospodarze. Gdy po 45. minutach meczu głogowianie prowadzili 26:23 wydawało się, że Chrobry przełamie swoją niechlubną passę i wreszcie odniesie cenne zwycięstwo.

Minutę później rozpoczął się jednak festiwal graczy Śląska, którzy koncertowo rozegrali ostatni kwadrans spotkania. Warto wspomnieć, że wrocławscy zawodnicy w ciągu 6 kolejnych minut potrafili zdobyć 7 bramek nie tracąc przy tym żadnej (30:26). Tak potężny cios załamał gospodarzy, którzy nie byli w stanie już odpowiedzieć na tak świetnie zorganizowaną grę wrocławian, którzy ostatecznie zasłużenie pokonali Chrobrego 35:30.

MKS PIOTRKOWIANIN PIOTRKÓW TRYB. - NMC POWEN ZABRZE

Mecz Piotrkowianina z POWEN-em Zabrze miał tylko jednego faworyta. Byli nim gospodarze, którzy w tym sezonie poza porażką u siebie z MMTS-em zawsze zdobywali punkty na własnym terenie. Podopiecznym Piotra Dropka gorzej wiedzie się na wyjazdach, z których zawodnikom nie udało się jeszcze przywieźć punktów. Tak więc w Piotrkowie Trybunalskim wszyscy liczyli, że gospodarze po raz kolejny u siebie zdobędą komplet punktów.

Od początku spotkania na parkiecie trwała wyrównana walka. Bojowo nastawieni przez swojego szkoleniowca gospodarze długo musieli się napracować, by wyrobić sobie przewagę na boisku. Dopiero po 15 minutach gry piotrkowianom udało się odskoczyć zabrzanom na trzybramkowe prowadzenie (9:6). Świetny mecz rozgrywał Dominik Płócienniczak, który skutecznie kończył akcję Piotrkowianina. Drużyna gospodarzy dominowała na boisku i powiększyła swoją przewagę do pięciu bramek (26. minuta 17:12). W tym momencie obudzili się zabrzanie, którym udało się do przerwy zmniejszyć przewagę gospodarzy do 3 bramek (18:15).

Druga część spotkania to lepsza gra zabrzan, którzy w ciągu pierwszych sześciu minut zdobyli cztery bramki, tracąc tylko jedną, co pozwoliło wyrównać stan meczu na 19:19. To wyraźnie podrażniło zawodników Piotrkowianina, którzy skutecznie zabrali się do roboty skutecznie wykańczając nadarzające się okazje do zdobycia bramki, dzięki czemu już po kilku minutach prowadzili 24:21. I kiedy wydawało się, że zespół Piotrkowianina opanował sytuację na boisku, do akcji znów włączyli się zawodnicy POWEN-u, którzy podjęli ambitną walkę o jak najkorzystniejszy rezultat. Podopieczni Roberta Nowakowskiego w 49. minucie spotkania zniwelowali stratę do piotrkowian do jednej bramki (27:26) i wydawało się, że mogą dogonić swojego przeciwnika i pokusić się o wywiezienie korzystnego wyniku.
Od czego jednak Piotrkowianin ma swojego szkoleniowca i jego intuicję. Wyraźnie poddenerwowany trener gospodarzy Piotr Dropek zdecydował się na ostatnie minuty desygnować do bramki Tomasza Matulskiego. Bramkarz Piotrkowianina już po raz kolejny w tym sezonie okazał się bohaterem spotkania broniąc wiele rzutów zawodników z Zabrza, co pozwoliło ostatecznie pokonać POWEN 33:29 i odnieść kolejną cenną wygraną w perspektywie postawionego przed sezonem celu, jakim jest spokojne utrzymanie.

TRAVELAND-SPOŁEM OLSZTYN - KS AZOTY PUŁAWY

Niezwykle ciekawie zapowiadało się spotkanie w hali Urania, gdzie zamierzyły się dwa zespoły aspirujące do włączenia się do walki o medale. Niezwykle silny u siebie Traveland podejmował drużynę Azotów Puławy. Podopieczni Marka Motyczyńskiego przyjechali do Olsztyna z nadzieją na wywiezienie korzystnego rezultatu, jednak początek spotkania nie zapowiadał happy-endu.

Pierwsze minuty spotkania to pełna dominacja gospodarzy, którzy po nieco niefrasobliwym początku spotkania z obydwu stron osiągnęli sporą przewagę prowadząc po 10 minutach spotkania 5:1. Azotom w trakcie pierwszych 20 minut spotkania grało się niezwykle ciężko. Puławianie razili nieskutecznością, a także nie najlepszą obroną, co wykorzystywali zawodnicy Travelandu w 17. minucie spotkania prowadząc 9:4. Trener Marek Motyczyński starał się z ławki pobudzić swój zespół do walki i to się udało. Puławianie zaczęli grać lepszą piłkę skutecznie odrabiając powoli straty. W 28. minucie spotkania olsztynianie prowadzili już tylko jedną bramką 9:8 i wydawało się, że na przerwę zawodnicy mogą schodzić przy wyniku remisowym. Tak się jednak nie stało, a wszystko za sprawą skutecznych w końcówce pierwszej części Piotra Frela i Jacka Zyśka, którzy powiększyli do przerwy przewagę olsztynian do trzech bramek (11:8).

Druga połowa to spore nerwy w obydwu zespołach. Świetne zawody w bramce Azotów rozgrywał Maciej Stęczniewski, który świetnie zastąpił kontuzjowanego Piotra Wyszomirskiego(ze względu na uraz nie pojechał z drużyną do Olsztyna). W drużynie azotów trzeba pochwalić także Grzegorza Gowina, który po raz pierwszy w tym sezonie rozgrywał całkiem niezłe zawody. W 38. minucie to właśnie po jego rzucie Azoty po raz pierwszy od dłuższego czasu w tym spotkaniu wyrównali.

Kolejne minuty spotkania to już walka cios za cios. W 53. minucie spotkania po bramce Wojciecha Zydronia Azoty po raz pierwszy wyszły na prowadzenie w tym spotkaniu i wydawało się, że mogą wywieźć dwa punkty z bardzo trudnego terenu. Prowadzenie gości obudziło olsztynian, którzy na dwie minuty przed końcem spotkania prowadzili 23:21. I kiedy wydawało się, że Azoty powrócą do Puław bez punktów, goście nie poddali się i podjęli próbę walki o remis. Skuteczne rzuty Grzegorza Gowina i Artura Witkowskiego, przy znakomitych interwencjach w końcówce spotkania Stęczniewskiego pozwoliły wywieźć Azotom "zwycięski remis"(23:23), którzy w perspektywie dalszej części ligi może być bardzo istotny.
KS WISŁA PŁOCK - AZS AWFiS GDAŃSK

Po klęsce w Kielcach zawodnicy płockiej wisły meczem z AZS AWFiS Gdańsk walczyli o odzyskanie zaufania swoich kibiców, których forma drużyny i ilość urazów nie zachwyca.
To właśnie kibice najbardziej obawiali się spotkania z gdańszczanami, którzy w zeszłym sezonie byli drużyną nieobliczalną. Tym razem jednak mocno skoncentrowani i posiadający w bramce Mortena Seiera płocczanie byli zespołem wyraźnie lepszym. Szczególnie dobra w wykonaniu Płocczan była pierwsza połowa spotkania, kiedy to Wiślacy zagrali świetnie zarówno w obronie (tylko dziesięć straconych bramek) jak i w ataku(dwadzieścia bramek zdobytych). I trzeba przyznać, że pierwsza połowa ustawiła całe spotkanie, gdyż w drugiej trener Oliver Jensen pozwolił pograć także swoim graczom rezerwowym, którzy spokojnie dowieźli do końca korzystny rezultat pewnie pokonując AZS AWFiS Gdańsk 37:27.

MKS NIELBA WĄGROWIEC - KS VIVE TARGI KIELCE

Dopiero w niedziele, gdy część drużyn rozegrała już 11. serię spotkań w lidze, swój dziesiąty mecz w tym sezonie rozegrali zawodnicy Nielby Wągrowiec i Vive Targów Kielce. Opóźnione dokończenie 10. kolejki było spowodowane występami kielczan w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Podopieczni Bogdana Wenty w obydwu spotkaniach z Chambery okazali się zespołem lepszym i ze spokojem mogą oczekiwać kolejnych spotkań w Champions League, które odbędą się dopiero w lutym i skupić się teraz na ligowych spotkaniach.

Spotkanie Nielby z drużyną Vive było wielkim świętem dla kibiców z Wągrowca. Po raz pierwszy do ich miasta przyjechał mistrz kraju, a dodatkowo pierwszą transmisję ligową z Wągrowskiej hali przeprowadziła telewizja Polsat Sport.

Mecz lepiej rozpoczęli podopieczni Bogdana Wenty, którzy bardzo bo po 5. minutach spotkania prowadzili już trzema bramkami (4:1). Zawodnicy Nielby ambitnie walczyli, ale przewaga zespołu Vive w dalszym ciągu nie podlegała dyskusji (11. minuta 10:6) i wydawało się że to spotkanie będzie spacerkiem dla kieleckiej drużyny. Nic bardziej mylnego. W 12. minucie spotkania o czas poprosił szkoleniowiec Nielby Edward Koziński, którego cenne wskazówki przyniosły skutek, bo Nielba sukcesywnie zaczęła gonić utytułowanego przeciwnika. Gdy w 18. minucie wągrowianie doprowadzili do remisu 13:13, niezwykle żywiołowo dopingujący kibice oszaleli z radości. Nielba grała rozsądnie, świetnie wykonując założenia taktyczne podane przez trenera. Kielczanie pokazali jednak, co znaczy doświadczenie zdobywane na arenie europejskiej i znów odskoczyli gospodarzom na 3 bramki (23. minuta 15:18). Jednak rewelacja tegorocznych rozgrywek ekstraklasy się nie poddał i po trzech skutecznych akcjach strata została zniwelowana do jednej bramki(18:19). Końcówka pierwszej części zdecydowanie należała do drużyny gości, którzy do przerwy prowadzili 22:18.

Po zmianie stron Nielba zdołała walczyć jeszcze z mistrzem kraju przez niespełna kwadrans (39. minuta (23:25). Wraz z upływem czasu widać było u zawodników z Wągrowca opóźnione reakcje w obronie, które były wynikiem zmęczenia i spowodowały dwuminutowe kary dla gospodarzy, którzy w osłabieniu nie potrafili sobie poradzić z wielką siłą przeciwnika. Kielczanie znakomicie wykorzystali słabszy moment "Nielbistów" i odskoczyli na prowadzenie (48. minuta 25:32). Do końca spotkania zawodnikom Nielby udało się zdobyć jeszcze trzy trafienia, przy 9 bramkach drużyny Bogdana Wenty. Ostatecznie Nielba przegrała u siebie z mistrzem kraju 28:41, chodź z przebiegu spotkania nie zasłużyła na aż tak srogie lanie.

Podsumowanie jedenastej serii spotkań zostanie zamieszczone na portalu po zakończeniu ostatniego spotkania tej kolejki, w której Vive Targi Kielce zmierzą się u siebie z Zagłębiem Lubin. Początek spotkania w Kielcach już dziś o godzinie 20.00

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto