Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podsumowanie rundy jesiennej Ekstraklasy. Drużyny z miejsc 5 - 8

Marek Olejnik
Marek Olejnik
źródło własne
Za nami 17 kolejek obecnego sezonu. Piętnaście z rundy jesiennej oraz dwie wiosenne rozegrane już teraz. Jaka była to runda dla zespołów naszej ligi? Tym razem przeanalizujmy grę drużyn z miejsc 5 - 8.

8 miejsce - Śląsk Wrocław

Statystyka:

8 pozycja przy 6 zwycięstwach, 5 remisach i 6 porażkach. Podobnie jak Jagiellonia, Śląsk grał bardzo dobrze u siebie 6-2-1, co jest drugim wynikiem i fatalnie na wyjazdach 0-3-5. Zdobycie 5 goli oznacza, że Śląsk otrzymał po Cracovii i Legii trzeci z najgorszych wyników. Na pierwsze zwycięstwo poza domem Śląsk wciąż czeka, ale i tak rekordzistą pod tym względem jest Jagiellonia. Z kolei pięć straconych u siebie bramek to obok Ruchu i Jagiellonii drugi w lidze najlepszy wynik. Śląsk podobnie jak Piast nie potrafił grać skoncentrowany do końca, czyli po 75. minucie i w ten sposób stracił 4 punkty w tej rundzie. Nie potrafił też wykorzystać rzutów wolnych pośrednich i nie zdobył w ten sposób żadnego gola. Schemat taktyczny: 4-5-1.

Analiza:

Pierwsze 3 mecze rundy należy ocenić pozytywnie, jednak im dalej w sezon, tym drużyna spisywała się coraz gorzej, a udało się otrząsnąć dopiero pod koniec rundy. Wszystko zaczęło się dobrze od łatwego zwycięstwa nad Cracovią 2:0. Aczkolwiek należy stwierdzić, że Pasy były wtedy w wielkim dołku, na co wskazuje tęgie lanie, które dostali od Lechii już w następnej kolejce - wynik 2:6! Kiedy Śląsk zmierzał po kolejne 3 punkty w meczu z Polonią Warszawa nagle stracił 2 gole w 90. minucie!

Później udało się jeszcze wygrać z Polonią Bytom i przyszedł kryzys. Od połowy sierpnia do połowy października drużyna z Wrocławia zanotowała 3 porażki i 4 remisy, natomiast udało się przełamać dopiero w meczu z Zagłębiem. Sam trener Tarasiewicz (6-5-6) przyznał się do błędu, że źle przygotował swoich graczy do rundy narzucając im zbyt wielkie obciążenia treningowe. Wszystko to mogliśmy zaobserwować oglądając mecze Śląska - zmęczenie, wolne konstruowanie akcji, słaba motoryka.

Śląsk w niczym nie przypominał drużyny z poprzedniego sezonu, grając jakby na zaciągniętym hamulcu. Dopiero pod koniec rundy drużyna zaczęła prezentować lepszy futbol, ogrywając słabszych od siebie: Piasta i w najlepszym meczu sezonu Odrę 4:0. Niesamowitą dramaturgię miał także rewanż z Polonią Warszawa, gdyż tym razem Śląsk rozstrzygnął na swoją korzyść wynik golem w 90. minucie. Najsłabiej piłkarze zagrali z Wisłą Kraków, przegrywając zdecydowanie 1:3.

Motorem drużyny był Sebastian Mila, jednak przez długi czas był kontuzjowany i jego brak był nad wyraz odczuwalny. Niestety nie jest to już tej samej klasy zawodnik co przed wyjazdem za granicę z Groclinu. Podobnie można by rzec o Łukaszu Madeju, którego stać na więcej. Pozytywnym duchem drużyny był kapitan Antoni Łukasiewicz, który bardzo wierzy w swoich kolegów i zawsze starał się walczyć jak mógł najlepiej. Nad wyraz dobrze spisywał się obrońca Amir Spahić. Na plus należy też ocenić poczynania Piotra Celebana oraz bramkarza Wojciecha Kaczmarka.

Najcenniejszym piłkarzem obok Mili jest Vuk Sotirović, który jest bezkonkurencyjny jeśli chodzi o skuteczność w przeliczeniu na czas gry. Trapiony kontuzjami Serb w tym sezonie wystąpił zaledwie w pięciu spotkaniach (tylko 270 minut), a strzelił aż pięć bramek, co daje imponującą przeciętną: jedna bramka na 54 minuty gry! Jednak zdecydowanie dłuższa jest lista piłkarzy, którzy grali przeciętnie lub wręcz fatalnie. Najbardziej zawiedli: Jarosław Fojut (tylko 536 minut na boisku poparte słabą grą to zdecydowanie za mało jak na byłego gracza Boltonu, mającego problemy zdrowotne), Sebastian Dudek nie imponował taką formą jak w poprzednim sezonie, a Janusz Gancarczyk i Marek Gancarczyk (grał tylko 7 rund później kontuzjowany) nie stanowili wsparcia dla ataków bocznymi sektorami boiska.

Fatalnie wypadł napastnik Tomasz Szewczuk, który zdobył tylko 1 gola w 17 meczach. Co to za pożytek z takiego snajpera dla drużyny?

We Wrocławiu apetyty na sukces były znacznie większe, dlatego należy ocenić, że nie była to udana runda dla piłkarzy Śląska. W poprzednim sezonie wrocławianie uplasowali się na 6. pozycji w tabeli, dlatego teraz marzono o poprawie tej pozycji. Jednak ciężko tego dokonać bez robienia znaczących transferów, ciągle grając tym samym wyeksploatowanym już składem.

7 miejsce - Polonia Bytom

Statystyka:
7. pozycja przy 6 zwycięstwach, 6 remisach i 5 porażkach. Tylko jedna domowa porażka oraz
mało, bo tylko 6 straconych goli. 13 zdobytych bramek w domu to 4. wynik. Taki sam zanotowały silne: Wisła, Lech oraz Jagiellonia. Polonia Bytom walczyła do końca odzyskując 3 punkty, a tracąc aż 6 po 75. minucie gry, co obok Korony i Piasta jest najgorszym wynikiem. Polonia świetnie potrafiła wykorzystywać rzuty rożne, bo aż 4 gole to drugi rezultat w lidze. Poloniści bardzo dobrze też strzelali głową, bo udało im się zdobyć tak aż 5 bramek. Schemat taktyczny: 4-5-1.

Analiza:

Była to bardzo udana runda dla drużyny z Górnego Śląska, która przez wielu była skazywana na pożarcie. W ocenie ekspertów była głównym kandydatem do spadku. Jednak bytomianie już od pierwszej kolejki zaczęli zadziwiać, kiedy to pokonali u siebie w meczu otwarcia sezonu w Polsce, GKS Bełchatów 1:0. Później bytomianie spisywali się bardzo dobrze, szczególnie u siebie, gdzie nie przegrali meczu, aż do 11. rundy, kiedy to zmierzyli się w derbowym pojedynku z odwiecznym rywalem Ruchem Chorzów, w którym to Poloniści ponieśli nieznaczną porażkę 0:1.

Wtedy jakby wszystko się zacięło i od tej pory Poloniści nie prezentowali się tak wyśmienicie jak wcześniej. W 6 ostatnich kolejkach nie potrafili wygrać meczu. Najlepszymi meczami były remis 1:1 z Wisłą Kraków w Sosnowcu oraz zdemolowanie Piasta Gliwice 4:0, a całkiem bez wyrazu zaprezentowali się piłkarze w ostatnim remisowym meczu z Odrą Wodzisław 1:1. Podobnie jak w przypadku Lechii Gdańsk czy Ruchu Chorzów kluczem do sukcesu jest znakomity - jak na polskie realia - trener z Ukrainy Jurij Szatałow (6-6-5), który wcielił w życie własną wizję i skompletował bardzo ciekawy skład, mając do dyspozycji jeden z najniższych budżetów w lidze. Piłkarze bardzo szybko zaczęli się rozumieć na boisku i tworzą bardzo zgrany kolektyw.

W czym tkwi siła Polonii? Przede wszystkim we właściwej selekcji zawodników. Szatałow skorzystał z usług tylko 21 graczy, z tego właściwie grało 15, a 6 zaliczyło kilka epizodów. Świetnie na bramce spisywał się wypożyczony z Legii były gimnastyk Wojciech Skaba. Obrona grała dobrze, jednak nie ma tam jakiegoś zdecydowanego lidera, choć wyróżniał się Adrian Klepczyński. Zdecydowanie siła zespołu opiera się na pomocy, gdzie mamy wielu ciekawych graczy, poczynając od zadziornego i walecznego górala Tomasza Nowaka, precyzyjnie podającego Rafała Grzyba, który od nowego sezonu będzie graczem Jagiellonii.

Bardzo dobrze grał powracający z Grecji wszechstronny Szymon Sawala. Najczęściej w lidze, bo aż 13-krotnie zmienianym zawodnikiem był Marcin Radzewicz, jednak jego wkład w sukces też należy docenić. Z kolei dwoma najlepszymi zawodnikami byli rozumiejący się niemal bez słów Słowacy: Miroslav Barčík i Marek Bažík. Coraz mniejsza jest rola najstarszego zawodnika ligi Jacka Trzeciaka (37 lat, 259 dni) jednak kiedy grał, podkręcał on zespół do ataków. Sporo zamieszania także siał szybki Piotr Tomasik, jednak brakuje mu jeszcze spokoju w grze. Polonia w ataku bazowała na jednym napastniku, którym był Grzegorz Podstawek.

Zdobył on 5 goli, jednak wszystkie w pierwszych połowach meczów, co mogłoby świadczyć, że nie jest on silnym psychicznie zawodnikiem i nie potrafi przechylić szali zwycięstwa pod koniec spotkania, kiedy drużyna gra pod presją czasu. Kontuzja trochę przystopowała Michała Zielińskiego i nie grał on olśniewająco, jednak jeśli się wyleczy, będzie silnym punktem drużyny. Jedynym największym rozczarowaniem była postawa doświadczonego ligowca Ireneusza Kowalskiego, którego już nie zobaczymy w barwach bytomian. Co jeszcze charakteryzuje Polonię?

Czysta gra, tylko 18 żółtych kartek, zero czerwonych i zakaz trenera co do stosowania wślizgów. Karany podobno grzywną 200 zł za każde niepotrzebne takie zagranie. Nie zapominajmy, że to też dobry sposób na dostanie się do europejskich pucharów jako drużyna z klasyfikacji Fair Play, której to bytomianie zdecydowanie przewodzą.
6 miejsce - Lechia Gdańsk

Statystyka:
6. pozycja przy 7 zwycięstwach, 5 remisach i 5 porażkach. Podobnie jak Arka, Lechia zdobyła więcej punktów na wyjeździe (14) niż u siebie (12). Lechia zdobyła tylko 6 goli u siebie, co jest 3. z najgorszych wyników po Zagłębiu i Arce, a ogólna liczba 14 goli w Gdyni sprawia, że mecze musiały być nudne dla kibiców. Przez 11 kolejek ligowych żaden z napastników nie miał na koncie gola! 12 zdobytych bramek na wyjeździe to 3. topowy wynik w lidze, z kolei 7 straconych to 2. z najlepszych. 14 punktów poza domem to 3. wynik w lidze. Biało-zieloni nie potrafili wykorzystać rzutów rożnych, jednak element ten mieli znakomicie dopracowany w defensywie, gdyż stracili tak zaledwie 2 bramki. Schemat taktyczny: 4-3-3.

Analiza:

Szósta pozycja w tabeli Lechii jest obok postawy Polonii Bytom i Ruchu Chorzów jedną z 3 największych pozytywnych niespodzianek tej rundy. Zdecydowanie ogromna w tym zasługa trenera, w którego nie wierzyli sami włodarze klubu, gdyż został on tylko dlatego nominowany po zwolnieniu Jacka Zielińskiego, że wcześniej odmówiło 7 kandydatów. Mowa o Tomaszu Kafarskim (7-5-5), który od kwietnia zeszłego roku bardzo umiejętnie prowadzi swój zespół. Runda zaczęła się od mocnego uderzenia czyli dwóch zwycięstw, w derbach z Arką 2:1 oraz rekordowego 6:2 nad Cracovią.

W tym najlepszym meczu jesieni gdańszczanom wychodziło każde zagranie. Jednak piłkarze zostali szybko sprowadzeni na ziemię już w kolejnej rundzie, kiedy to ulegli słabiutkiej Odrze Wodzisław i to u siebie 0:2. Później Lechia grała już bardzo w kratkę przeplatając wygrane z remisami i porażkami, przy czym należy zaznaczyć, że w 15 kolejnych rundach (z wyjątkiem jednej) w meczach z udziałem biało-zielonych padły maksymalnie tylko dwa gole na mecz. Co więcej sztuka zdobycia dwóch goli przeciwko Lechii udała się tylko wspomnianym Odrze i Cracovii, a także Legii i GKS Bełchatów.

Świadczy to o bardzo wyrachowanym futbolu przypominającym nieco słynne włoskie catenaccio oparte na świetnej defensywie i zorganizowaniu wszystkich formacji i poparte przeświadczeniem, że zawsze coś się strzeli. Jednak z tym strzelaniem nie zawsze było tak dobrze, bo to jakiś rekord, żeby przez 11 kolejek suma wszystkich goli zdobytych przez napastników klubu była równa zero!

Wielkie zastrzeżenia należy też skierować w stronę pracy arbitrów sędziujących pojedynki gdynian. Gol samobójczy obrońcy Zagłębia Michała Łabędzkiego padł po faulu Lukjanovsa w 90. minucie meczu. Tym samym Lechia odniosła zwycięstwo i zyskała 2 punkty. Kolejne 2 otrzymali w prezencie od sędziów po nie uznaniu prawidłowo zdobytej bramki przez Lechitę Sławomira Peszko, co przesądziło o tym, że mecz zakończył się wynikiem 0:0. Tak oto Lechia niesprawiedliwie zdobyła 4 punkty.

Jednak jakby tego było mało, gdańszczanie byli najbardziej faworyzowaną przez rozjemców drużyną w lidze jeśli chodzi o rzuty karne, bo aż 4 zostały przyznane na ich korzyść, a żaden przeciwko. Jakoś trudno mi uwierzyć, żeby wszystkim kierował przypadek. Dlatego pracę arbitrów można określić krótkim stwierdzeniem: skandal!
Lechia ma dwóch mocnych i pewnych w interwencjach bramkarzy: Mateusza Bąka i Pawła Kapsę. Ciężko jednoznacznie ocenić, który jest lepszy - obaj mieli udaną rundę. W obronie prym wiedli solidni ligowcy Krzysztof Bąk wraz Hubert Wołąkiewicz wspierani przez doświadczonego, przesuniętego z pomocy Marcina Kaczmarka, który chyba bardziej nadaje się do atakowania niż bronienia. Świetnym transferem był zakup błyskotliwego rozgrywającego Pawła Nowaka z Cracovii.

Dzięki niemu Lechia ma znacznie większe możliwości kreowania akcji. Środek pola udanie zabezpieczali Karol Piątek i kapitan Łukasz Surma, który liderował całemu zespołowi, a także był bardzo groźny wykonując rzuty wolne. Niestety niewiele dobrego możemy powiedzieć o napastnikach, którzy zdobyli łącznie raptem 6 goli, a do 11. kolejki, jak już wspomniałem, ani jednego, dlatego postawę Piotra Wiśniewskiego, Pawła Buzały, Macieja Kowalczyka, Jakuba Zabłockiego czy Ivansa Lukjanovsa należy ocenić negatywnie.

Ostatni wspomniany Łotysz prezentował się całkiem przyzwoicie, gdyby tylko poprawił skuteczność mógłby zostać gwiazdą drużyny. Kto wie, może na wiosnę będzie lepiej. Innym promykiem nadziei dla ataku biało-zielonych jest powrót "wiecznie kontuzjowanego" Tomasza Dawidowskiego, który zdobył upragnionego gola w Ekstraklasie po ponad 5 latach przerwy.

5 miejsce - GKS Bełchatów

Statystyka:
5. pozycja przy 8 zwycięstwach, 4 remisach i 5 porażkach. Tylko 15 straconych bramek to obok Lechii 3. z najlepszych wyników w lidze. Poza tym GKS jest mocny w domu (5-2-2) i trochę słabszy na wyjeździe (3-2-3).

Bełchatowianie to najlepsi w lidze specjaliści jeśli chodzi o rzuty rożne, w ten sposób zdobyli aż 5 goli. Można by też żartobliwie stwierdzić, że również najmądrzejsi piłkarze, którzy rozumieją, co znaczy główkowanie zdobywając tak aż 11 bramek - znakomicie! Świetni także w obronie tego sposobu gry, bo nie stracili w ten sposób ani jednej bramki. Do czego można mieć zastrzeżenia? Na pewno do strzałów z dystansu, gdyż zza osiemnastki nie padł tak ani jeden gol dla GKS. Statystyka z drużynami z miejsc 1-5 to 4 punkty zdobyte, z kolei z drużynami z lokat 6-16 to w 13 grach aż 15 straconych punktów. Schemat taktyczny: 4-4-2.
Analiza:

Gdzie byłby dziś Bełchatów, gdyby Polska nie odpadła z eliminacji mistrzostw świata 2010, a Leo Beenhakeer wciąż byłby selekcjonerem? Pytanie na pozór nie związane z tematem, ale jak się okazuje, jest kluczowe. Właśnie od momentu porażki Polaków w Mariborze GKS zaczął grać na miarę swojego potencjału. Stało się tak dlatego, że na pracy klubowej mógł się w 100 proc. skoncentrować trener Rafał Ulatowski (8-4-5), który w 6 pierwszych kolejkach nie zaznał smaku zwycięstwa notując 3 remisy i 3 porażki.

Przełamanie przyszło w trudnym meczu z Ruchem Chorzów, który GKS wygrał 2:1 u siebie i od tej pory zanotował znakomitą serię 8 zwycięstw i jednego remisu. Notując przy tym znakomitą passę 7 spotkań bez straty gola! Porażka przytrafiła się dopiero w meczu z Legią i była dość niesprawiedliwa, bo z przebiegu gry GKS zasłużył na co najmniej remis. W ostatnich dwóch kolejkach GKS już nie potrafił się przebudzić i zanotował remis z bytomianami 2:2 oraz porażkę z Jagą 1:2.

Najgorszym meczem jesieni była porażka z Piastem u siebie 0:1, a najlepszym zwycięstwo nad Polonią Warszawa 3:0. Podobnie jak Lechia bełchatowianie byli faworyzowani przez sędziów, bo na ich korzyść przyznano aż 5 karnych, a przeciwko 2.

Bełchatów prezentował bardzo widowiskowy futbol oparty na szybkiej wymianie podań i grze kombinacyjnej. Grę tej drużyny oglądało się z wielką przyjemnością. Znakomitą rundę zanotował bramkarz Łukasz Sapela, popartą aż 752 minutami bez straty gola (w 7 meczach zachował czyste konto). W obronie dzielił i rządził Dariusz Pietrasiak. Mate Lacić karany siedmiokrotnie żółtymi kartkami był najagresywniej grającym zawodnikiem Ekstraklasy.

Jacek Popek grał dobrze do momentu, kiedy to w śmieszny sposób doznał kontuzji ślizgając się przy wykonywaniu celnego rzutu karnego, co zaowocowało absencją do końca jesieni, a należy dodać, że jest to najskuteczniejszy zawodnik GKS-u z 3 bramkami. Linia pomocy jest bardzo ciekawa i spisuje się nad wyraz dobrze z wieloma młodymi perspektywicznymi zawodnikami. Następcą Łukasza Garguły powoli staje się Mateusz Cetnarski. Świetnie na prawym skrzydle spisywał się zdobywca 1 gola i 4 asyst Tomasz Wróbel, który najprawdopodobniej po sezonie odejdzie z klubu.

Na lewej stronie zaaklimatyzował się równie dobry piłkarz, czyli Maciej Małkowski. Systematyczne postępy poczynili Janusz Gol oraz powołany już do kadry Jakub Tosik. Dobrze grał też Patryk Rachwał. W ataku niezastąpiony jest Mariusz Ujek, który już od dawna powinien występować w lepszym zespole. Wreszcie na wysokim poziomie zaczął grać Maciej Korzym i może w następnej rundzie być jeszcze lepszy, zresztą jak wszyscy młodzi zawodnicy, o których wspomniałem powyżej. Dawid Nowak to diament, niestety to zawodnik, który nader często ulega kontuzjom.

Kiedy grał, od razu stwarzał sobie kilka znakomitych pozycji do zdobycia bramki. Przez kontuzje grał tylko 306 minut, ale udało mu się i tak zdobyć 2 gole i zanotować 2 asysty. Nie umiał ustabilizować formy Carlos Costly, który był bardzo nieobliczalny na boisku. Bełchatów ma jeszcze drugiego bardzo dobrego bramkarza Krzysztofa Kozika, jednak przegrał on rywalizację z Łukaszem Sapelą. Paweł Magdoń nie potrafił przebić się do pierwszej jedenastki, podobnie jak sprowadzony Karol Gregorek. A gdzie jest dzisiaj Janusz Dziedzic? Napastnik, który kiedyś miał swoje 5 minut chwały...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto