Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pojedynek starych firm zepsuty przez sędziego

Marcin Bobiński
Marcin Bobiński
Herb Warty Poznań
Herb Warty Poznań www.wartapoznan.pl
W sobotnim meczu II ligi Polonia Warszawa zremisowała na stadionie przy Konwiktorskiej z równie utytułowanym rywalem - Wartą Poznań 0:0. Widowisko zepsuł kiepski poziom sędziowania.

Polonię i Wartę wiele łączy. Oba zespoły powstały blisko wiek temu (Polonia w 1911, a Warta w 1912 roku), oba mają w dorobku po dwa mistrzostwa Polski, oba w latach powojennych były szykanowane przez władze komunistyczne za swoje patriotyczne tradycje i tułały się po niższych klasach rozgrywkowych, by w latach 90. XX wieku powrócić do ekstraklasy. Kiedyś oba były najpopularniejszymi klubami w swoich miastach i straciły te pozycje na rzecz lokalnych rywali - Legii i Lecha, którzy regularnie grają w najwyższej lidze.

Pojedynek "starych firm" miał więc bogate tło historyczne - jednak teraźniejszość obu klubów jest zupełnie inna. Posiadająca możnego sponsora (firmę deweloperską J.W. Construction) Polonia za cel stawia sobie powrót do ekstraklasy, tymczasem Warta boryka się choćby z brakiem własnego stadionu (stadion im. Edwarda Szyca na Wildzie popadł w ruinę i od lat nie odbył się na nim żaden mecz) i walczy o utrzymanie w II lidze.

Przed meczem z Wartą kłopoty dotknęły jednak także Polonię. Kontuzje zawodników z podstawowego składu (nawet na ławce rezerwowych nie zasiedli m.in. Mariusz Liberda, Mariusz Pawlak, Mariusz Zasada), a przede wszystkim sprawa trenera Dariusza Wdowczyka, który po aresztowaniu i przyznaniu się do korupcji (w czasach, gdy trenował Koronę Kielce) został zawieszony przez zarząd klubu, spowodowały spore zamieszanie. Zespół w meczu z poznaniakami poprowadzili dotychczasowy asystent szkoleniowca Tomasz Strejlau i trener bramkarzy Jarosław Bako.

Początek bez fajerwerków

Obie drużyny rozpoczęły mecz ostrożnie i gra prowadzona była przede wszystkim w środku pola. Pod bramkami działo się więcej jedynie przy okazji seryjnie wykonywanych przez obie drużyny rzutów rożnych, jednak nawet stałe fragmenty gry nie powodowały większego zagrożenia dla strzegących bramek Radosława Majdana i Jakuba Szmatuły.

Bardziej klarowne sytuacje w tej połowie mieli piłkarze z Warszawy. W 2. minucie strzał głową Jacka Kosmalskiego nieznacznie minął bramkę. W 27. minucie niebezpieczne podanie Radosława Gilewicza w ostatniej chwili wybili obrońcy Warty. Ten sam napastnik w 37. i 38. minucie jeszcze dwukrotnie uderzał na bramkę Warty, jednak skutecznie interweniował Szmatuła. Pod koniec pierwszej połowy warszawianie zdobyli przewagę w środku pola, jednak nie zaowocowało to większą liczbą klarownych sytuacji.

Trzy "s" Warty: sędziowie, szczęście, Szmatuła

Druga połowa to już lepsza gra obu drużyn. Od 66. minuty goście grali w dziesiątkę, bo po zasłużonej drugiej żółtej kartce boisko opuścił Grzegorz Wan, ale nie spowodowało to znacznej zmiany obrazu gry. Co prawda Warta przestała niemal zupełnie atakować bramkę Majdana, ale i nie dopuszczała polonistów pod swoją.

Z czasem jednak "Czarne Koszule" zaczęły poważniej zagrażać bramce gości. Po strzale głową Kosmalskiego piłka uderzyła w słupek, trafiła w zaskoczonego Szmatułę i wróciła do Kosmalskiego, który jednak został zablokowany przez obrońcę. Zaaktywizowali się także pozostali napastnicy Polonii - strzały Gilewicza i Daniela Mąki bronił jednak lub wybijał Szmatuła.

Niestety, w ostatnich 20 minutach widowisko zaczęli psuć sędziowie. W 72. minucie daleki wykopem Majdan uruchomił Kosmalskiego, który wyprzedził dwóch obrońców z Poznania i dopadał do piłki w polu karnym, kiedy został brutalnie przewrócony przez jednego z piłkarzy w zielonej koszulce. Polonii ewidentnie należał się rzut karny, jednak sędzia Wojciech Krztoń nawet nie skonsultował się ze swoim asystentem, tylko kazał kontynuować grę. W ostatnich dziesięciu minutach arbiter kilkakrotnie mylił się w swoich decyzjach - w obie strony, częściej jednak na korzyść gości.

W doliczonym czasie gry (druga połowa została przedłużona o pięć minut) piłka po strzale polonistów znów uderzyła w słupek, a chwilę później jeszcze raz błędna decyzja sędziego wpłynęła na losy meczu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Paweł Ignasiński odbił piłkę ręką, stojąc tuż przy słupku własnej bramki, jednak ani sędzia główny, ani liniowy nie wskazali na punkt 11 metrów. Cała sytuacja skończyła się ogromnym zamieszaniem - z arbitrem dyskutowali chyba wszyscy piłkarze Polonii, z własnej bramki przez całe boisko przebiegł nawet Majdan, który zresztą został ukarany żółtą kartką za dyskusję. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie, a boisko opuszczał w asyście ochroniarzy, żegnany razem ze swoimi asystentami gromkim "Złodzieje!" wykrzykiwanym przez ponaddwutysięczną publiczność.

Polonia Warszawa - Warta Poznań 0:0

Polonia: Radosław Majdan – Piotr Kulpaka (35 Krzysztof Michalski), Bartłomiej Konieczny, Grzegorz Wędzyński (65 Grzegorz Piechna), Łukasz Piątek, Radosław Gilewicz, Krzysztof Bąk, Jacek Kosmalski, Grzegorz Wojdyga, Lumír Sedláček, Daniel Mąka

Warta: Jakub Szmatuła – Paweł Ignasiński, Błażej Jankowski, Tomasz Najewski, Przemysław Otuszewski – Tomasz Lewandowski (74 Maciej Truszczyński), Wojciech Marcinkiewicz, Tomasz Magdziarz (87 Paweł Kaczorowski), Grzegorz Wan - Marcin Wojciechowski, Tomasz Bekas (63 Paweł Iwanicki)

żółte kartki: Majdan, Sedláček - Wan, Szmatuła
czerwona kartka: Grzegorz Wan (66. minuta, Warta, za drugą żółtą)

sędzia: Wojciech Krztoń (Olsztyn)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto