Pewnych występu w sobotni wieczór może być ośmiu zawodników. Między słupkami polskiej bramki stanie Artur Boruc, a z rolą rezerwowego pogodzić się będzie musiał Tomasz Kuszczak. O wiele większa rywalizacja panuje natomiast w szeregach obronnych. Do gry po bokach defensywy pretendują Marcin Wasilewski, Grzegorz Bronowicki, Paweł Golański i Jakub Wawrzyniak, lecz od pierwszych minut na murawę Estadio da Luz w Lizbonie wybiegnie najprawdopodobniej pierwsza dwójka. Spokojny o miejsce w środku obrony może być Michał Żewłakow. W obliczu kontuzji kapitana reprezentacji, Jacka Bąka, który z Portugalią nie zagra, partnerem zawodnika Olympiakosu Pireus może być Dariusz Dudka bądź Arkadiusz Głowacki.
Kłopot bogactwa Leo Beenhakker ma w linii pomocy. Wszystko wskazuje na to, że na skrzydłach biegać będą Jakub Błaszczykowski i Jacek Krzynówek, strzelcy bramek dających Polsce remis w towarzyskim meczu z Rosją. Na ławce rezerwowych zasiąść może Ebi Smolarek - bohater pojedynku w Chorzowie, gdzie w październiku ubiegłego roku biało-czerwoni pokonali zespół Felipe Scolariego 2:1, a gole na wagę trzech punktów i historycznego zwycięstwa nad wicemistrzami Europy strzelił właśnie napastnik Borussi Dortmund. Rozgrywających gospodarzy w środku pola zneutralizować mają Mariusz Lewandowski i Radosław Sobolewski, choć tego ostatniego w wyjściowym składzie zastąpić może nieco ofensywniej grający Przemysław Kaźmierczak.
Niepodważalna wydaje się być pozycja w drużynie Macieja Żurawskiego. Sam Beenhakker niejednokrotnie podkreślał, że piłkarz Celticu nawet w gorszej formie jest ważnym ogniwem reprezentacji. W spotkaniu z Portugalczykami popularny "Magic" ustawiony ma być tuż za wysuniętym napastnikiem. A kandydatów do tej roli nie brakuje. Na treningach o zaufanie holenderskiego szkoleniowca walczą Radosław Matusiak, Grzegorz Rasiak, Marek Saganowski i Łukasz Piszczek. Wydaje się jednak, że poważnymi kandydatami do gry od pierwszych minut są jedynie pierwsi dwaj.
Z każdym dniem medialna otoczka wokół potyczki z Portugalią jeszcze bardziej podnosi jej rangę. Mimo że to podopiecznych Scolariego stawiać należy w świetle faworyta sobotniego spotkania, Polacy wierzą w pokonanie wyżej notowanego rywala. Pomocnik PGE GKS Bełchatów, Łukasz Garguła podkreśla, że receptą na sukces w starciu z czwartą drużyną ostatniego mundialu może być gra agresywna na całej szerokości boiska.
Nie ulega wątpliwości, że mecz w Lizbonie będzie miał olbrzymie znaczenie w kontekście awansu do mistrzostw Europy, jakie w 2008 roku rozgrywane będą na stadionach Szwajcarii i Austrii. To biało-czerwoni są jednak liderami grupy, a niedoskonałości Portugalczyków obnażył ostatnio choćby eliminacyjny pojedynek w Erewanie, gdzie tylko zremisowali z reprezentacją Armenii. Wiatrem w plecy podopiecznych Leo Beenhakkera może być także bajeczne wspomnienie zwycięstwa w Chorzowie i doping polskich kibiców, którzy w liczbie 4 tysięcy zasiąść mają w sobotę na trybunach Estadio da Luz.
W czwartkowe popołudnie Polacy wylądowali na lotnisku w Lizbonie, a wieczorem wzięli udział w pierwszym treningu. Podczas godzinnych zajęć podzieleni na trzy zespoły zawodnicy prowadzili ze sobą gierki kontrolne, a po ćwiczeniach rozdawali autografy miejscowym fanom. Trener Beehnakker konsekwentnie stosuje roszady w poszczególnych drużynach, więc ostateczny skład reprezentacji na mecz z Portugalią pozostaje niewiadomą.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?