Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy są biedni, choć ciężko pracują, dlaczego?

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
CC, Autor:Radomil talk
W minionym 20-leciu, Polska stała się w świecie, liderem w poprawie wydajności pracy. Dzisiejsza wydajność Polaków, w porównaniu do 1993 roku, wzrosła blisko 2,5 krotnie. Niewiele gospodarek zdobyło taki wynik.

Po ostatnim wzmocnieniu kadrowym, na Radzie Krajowej Platformy Obywatelskiej, premier Donald Tusk zapowiedział pracę rządu, nad przygotowaniem projektów likwidacji umów śmieciowych. Zaznaczył, że proces eliminowania tych umów musi przebiegać łagodnie, aby nie doszło do ujemnego uderzenia w rynek pracy. - Chodzi o to, aby likwidacja umów śmieciowych nie spowodowała wzrostu bezrobocia - podkreślił premier.

To dobra zapowiedź, wszak Polacy w pracy, nie mają łatwego życia. Harują, poświęcając się firmom, zwykle dłużej i więcej niż ich koledzy w Zachodniej Europie, jednak dostają wynagrodzenie znacznie niższe. Według Eurostatu i Komisji Europejskiej, polscy pracownicy podnoszą wydajność pracy, ale udział płac w PKB, pozostaje na poziomie najniższym w Unii Europejskiej, a co najgorsze – wciąż się pogarsza.

Pracodawcy niechętnie podnoszą płace. - Aby pracownicy odczuli wzrost wynagrodzeń, w stopniu zbliżonym do wzrostu swej wydajności, konieczne są: stabilny system podatkowy i większe inwestycje - podkreśla dr nauk ekonomicznych Maria Drozdowicz-Bieć ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

W okresie ostatnich 20 lat, Polska pozostaje w Europie i świecie, niekwestionowanym liderem w poprawie wydajności pracy. Jak wynika z danych OECD, dzisiejsza wydajność Polaków w porównaniu do 1993 roku, wzrosła blisko 2,5 krotnie. Niewiele gospodarek zdobyło taki wynik. Obok Polski tylko Korea stoi w ścisłej światowej czołówce. A wśród europejskich "leniuszków" - są Włochy i Hiszpania oraz Holandia i Dania.

Mimo, iż co roku w okresie ostatnich 20 lat – podaje dr Maria Drozdowicz-Bieć - wydajność polskiego pracownika poprawiała się średnio o 4 proc., to jednak ciągle jesteśmy o około 60 proc. mniej wydajni niż Niemcy, blisko 70 proc. mniej wydajni niż Norwegowie i o połowę mniej wydajni niż średnia dla 27 państw członkowskich UE.

Niestety, za wydajnością pracy nie nadążały u nas wynagrodzenia. W minionych 20. latach, wzrost realnych wynagrodzeń Polaków, "w relacji do poprawy wydajności pracy", utrzymywał się w stosunku: 1do 4, co oznacza w praktyce, że "aby nasze wynagrodzenia wzrosły o 1 proc., wydajność pracy musiała poprawić się o 4 procent". Przy czym zależność ta była najkorzystniejsza dla pracowników w latach 2004 -2007. W tym czasie relacja pomiędzy zmianami realnych wynagrodzeń i wydajności pracy plasowała się jak 1 do 1,8.

- Czego więc trzeba gospodarce i przedsiębiorcom, by wzrost wydajności pracy przełożył się na wzrost naszych pensji i naszej zamożności? Czy oznacza to, że przedsiębiorcy nie zawsze gotowi są podzielić się z pracownikami, zyskami płynącymi z wyższej wydajności? – pyta i odpowiada jednocześnie dr Maria Drozdowicz-Bieć.

Zdaniem pani doktor - najistotniejsze czynniki po stronie pracodawców, determinujące tempo wzrostu wynagrodzeń to: pozapłacowe koszty pracy, w których najistotniejsze są podatki zależne od pracy, poziom inwestycji w przedsiębiorstwach oraz chęć utrzymania cenowej konkurencyjności produkcji.

Rosnące opodatkowanie pracy, powoduje pomniejszanie środków pozostających w dyspozycji firmy i ogranicza jej zdolność kredytową, a więc i możliwości inwestowania. Inwestycje w rozwój to istotny czynnik, który determinuje zmiany w poziomie wynagrodzeń. Bez inwestowania w nowoczesne środki produkcji ograniczają się naturalne możliwości wzrostu wydajności pracy. Inwestycje w rozwój sprzyjają też utrzymaniu konkurencyjności cenowej wyrobów.

Według ekspertów – można wdrażać lepsze i skuteczniejsze metody zarządzania, wprowadzać nowe systemy motywowania pracowników, zatrudniać ludzi o wyższych kwalifikacjach, ale każda z tych metod jest uzależniona od ludzkich możliwości i oczywiście w naturalny sposób ograniczona.

Inwestycje przedsiębiorstw, w relacji do PKB, należą w Polsce do najniższych w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. W minionym dziesięciu latach stanowiły one średnio niewiele "ponad 10 proc. jego wartości". Więcej od polskich, inwestują przedsiębiorstwa czeskie, słowackie, estońskie, słoweńskie, węgierskie, a także nawet rumuńskie.

Stanisław Cybruch

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto