Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy wicemistrzami świata w siatkówce!

Monika Sieniawska
Monika Sieniawska
W finałowym meczu siatkarskich mistrzostw świata przegraliśmy z Brazylią 0:3. Reprezentacji Polski – dzięki wspaniałej grze w całym turnieju – udało się zdobyć srebrny medal!

Nasi siatkarze, jeszcze przed wyjazdem do Japonii, nieśmiało wspominali, że są doskonale przygotowani do najważniejszej imprezy sezonu i marzą o zdobyciu medalu. Trener Raul Lozano nie zamierzał wywierać presji na swoich podopiecznych, twierdząc, że istnieje realna szansa na zajęcie miejsca w pierwszej szóstce. Szczęście sprzyjało polskim zawodnikom od samego początku mundialu, trafili do grupy eliminacyjnej, w której zmierzyli się z rywalami nie zaliczającymi się do siatkarskich potęg.

Wszystkie spotkania zakończyły się bezdyskusyjnymi zwycięstwami biało-czerwonych, którzy w tej fazie mundialu nie stracili nawet seta. Później na swojej drodze natknęli się na odwiecznego rywala - Rosję - którą po dramatycznym spotkaniu pokonali 3:2. Wydawało się, że najtrudniejszy pojedynek nasi siatkarze mają już za sobą, lecz wraz z kolejnymi zwycięstwami, coraz bardziej wzrastały oczekiwania zarówno zawodników, jaki i ich kibiców. W walce o finał spotkały się dwie drużyny określanie mianem „czarnych koni” japońskiej imprezy. Obronną ręką z tego pojedynku wyszli Polacy i to oni, po 32 latach, zyskali szansę na ponowny triumf w światowym championacie.

 

W finale nasi reprezentanci natknęli się na niezwykle wymagającego przeciwnika - zespół Brazylii, nie bez powodu uznawanego za najlepszy na świecie. Siatkarze z kraju samby to aktualni mistrzowie olimpijscy i mistrzowie świata. Przez ostatnie sześć lat aż pięciokrotnie triumfowali w Lidze Światowej. – Dla takich chwil warto żyć. Już z medalem na piersi nie czuje się żadnego respektu – przyznał na antenie Polsatu Sport po półfinałowym meczu z Bułgarią polski przyjmujący Michał Winiarski.

Dramat Piotra Gacka

W wyjściowej szóstce na parkiecie pojawił się nasz reprezentacyjny libero Piotr Gacek, który jeszcze przed meczem z Bułgarią uskarżał się na kontuzję ścięgna Achillesa. W ciężkim boju z drużyną z Bałkanów dodatkowo skręcił staw skokowy i jego występ w finale stał pod dużym znakiem zapytania. Biało-czerwoni zapowiadający, że będą grali bez presji, od początku spotkania próbowali przeciwstawić się silnemu naporowi Brazylijczyków. Set nie układał się jednak po ich myśli i rywale szybko uzyskali sześciopunktową przewagę.

Polacy walczyli nie tylko z Canarinhos, ale również z własną tremą. Każdy z naszych zawodników popełniał błędy w ataku. Kiedy Łukasz Kadziewicz posłał zagrywkę w siatkę, Brazylijczycy prowadzili już 11:3. Wszystkie akcje aktualnych mistrzów świata kończyły się zdobyciem kolejnego oczka. Przy zejściu na drugą przerwę techniczną biało-czerwoni tracili aż dziewięć punktów i mieli coraz większe kłopoty. W ostatniej fazie tej partii nadal trwał koncert naszych rywali. W miejsce Kadziewicza na parkiecie pojawił się Wojciech Grzyb. Jego wejście nie poprawiło trudnej sytuacji naszych siatkarzy, więc Lozano dokonał kolejnej zmiany, wprowadzając na pozycję rozgrywającego Łukasza Żygadłę.

Na coraz silniejszy ból uskarżał się Gacek i na pozycję libero wszedł Michał Bąkiewicz. Biało-czerwoni ulegli Brazylijczykom w pierwszym secie aż 12:25. Dewiza na następną część meczu brzmiała: jak najszybciej zapomnieć o tej partii.

Mniejszy respekt dla rywali

Pierwszy punkt w kolejnym secie trafił na konto Polaków. Brazylijczycy szybko doprowadzili do wyrównania i wysunęli się na jednopunktowe prowadzenie. Nerwowa atmosfera spotkania udzielała się zawodnikom obu drużyn. Biało-czerwonym udało się zablokować gwiazdę Brazylijczyków Gibę i uzyskać najwyższą, dwupunktową przewagę w tym meczu. Trener Canarinhos Bernardo Rezende po raz pierwszy poprosił o czas.

Nasi zawodnicy najwyraźniej próbowali pozbyć się początkowej niepewności i coraz odważniej blokowali utytułowanych rywali. Bardzo dobrze na pozycji libero radził sobie Bąkiewicz. Podczas pierwszej przerwy technicznej na tablicy wyników widniał rezultat 8:7 dla Polaków. Po powrocie na boisko gra toczyła się punkt za punkt. Paweł Zagumny pojedynczym blokiem zatrzymał Dante i wkrótce nasi siatkarze ponownie prowadzili dwoma oczkami. Na bohatera drugiego seta powoli wyrastał Bąkiewicz, który doskonale grał w przyjęciu i w obronie. Świetną partię rozgrywali też Winiarski, nękający rywali atomowymi zagrywkami, oraz Wlazły, który kończył większość ataków. Zagumny, który dotychczas rozgrywał doskonałe zawody, miał problemy ze zgubieniem brazylijskiego bloku.

Tuż po czasie na żądanie Raula Lozano, pierwszy błąd w ataku przytrafił się Andre Hellerowi. W ostatniej fazie drugiej partii gra ponownie toczyła się punkt za punkt. Na parkiecie pojawił się kapitan Polaków Piotr Gruszka, lecz w tym momencie Brazylijczycy mieli już piłkę setową. Nasi siatkarze ulegli rywalom w drugiej partii 22:25.

Bez wiary w końcowy sukces

Pierwszy potężny atak Wlazłego został zablokowany przez potrójny blok Brazylijczyków. Wyrównał Winiarski, który z każdą chwilą grał coraz odważniej, choć zdarzały mu się również niewymuszone błędy.
Punkty trafiały na konto to jednego, to drugiego zespołu. Podczas przerwy technicznej dwoma oczkami prowadzili jednak Brazylijczycy. Po powrocie na boisko ich przewaga powiększyła się o kolejny punkt. Na tym etapie trzeciego seta Polacy mieli coraz większe problemy ze skutecznym kończeniem ataków. Słabo spisywali się zwłaszcza nasi środkowi, więc za Kadziewicza ponownie pojawił się Grzyb. Zmiana nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, gdyż wkrótce „siatkarskiego gwoździa” wbił biało-czerwonym Dante.

Zdenerwowany trener Lozano poprosił o czas, lecz jego podopieczni z każdą chwilą popełniali coraz więcej prostych błędów.
Polacy nie byli w stanie zatrzymać coraz pewniej grających Brazylijczyków, którzy byli lepsi w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Biało-czerwoni powoli zaczynali tracić wiarę w odwrócenie losów tego spotkania. Tymczasem przewaga Canarinhos wynosiła już dziesięć punktów. Mocna zagrywka Daniela Plińskiego odrzuciła ich nieco od siatki. Szybko zareagował Bernardo Rezende, prosząc o przerwę, która wybiła z rytmu naszego zawodnika. Zwycięstwo Brazylijczyków w tym secie i całym meczu było już jednak tylko formalnością. Spokojnie doprowadzili do piłki meczowej, zakończyli trzecią partię 25:17 i całe spotkanie 3:0. Canarinhos obronili zdobyty przed czterema laty tytuł mistrza świata. Polacy, po doskonałym występie w całym turnieju, powrócą do kraju ze srebrnymi medalami.

Polska – Brazylia 0:3 (12:25, 22:25, 17:25)

Polska:

Michał Winiarski, Daniel Pliński, Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły, Łukasz Kadziewicz, Sebastian Świderski, Piotr Gacek (l) oraz Wojciech Grzyb, Łukasz Żygadło, Piotr Gruszka, Michał Bąkiewicz (l)

Brazylia:

Andre Heller, Gilberto Godoy Filho "Giba", Andre Nascimento, Gustavo Endres, Ricardo Garcia (c), Dante Amaral, Sergio Santos D. (l)

Komentarze po meczu

Zdaniem Marcina Lepy z "Przeglądu Sportowego" gra o wysoką stawkę sparaliżowała naszych zawodników.

Zdaniem Lepy dzisiejszy dzień i tak jest wielkim sukcesem polskiej siatkówki.

ZOBACZ INNE RELACJE:

Polska-Bułgaria 3:1

Polska-Rosja 3:2
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto