Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polonisto, do odpowiedzi!

Magdalena Felska
Magdalena Felska
Istnieją zawody, do których przyznanie się, na przykład podczas podróży, należy do prawdziwych aktów odwagi.

A w ogóle, to dlaczego polska ortografia jest taka zawiła? - usłyszałam ostatnio w czasie podróży pociągiem, od siedzącego obok mnie Pana Marka.
- Pani jest polonistką z wykształcenia, to niech mi Pani powie, bo jestem niezmiernie ciekaw.

Zastanowiłam się. Istnieją zawody, do których przyznanie się na przykład podczas podróży, należy do prawdziwych aktów odwagi. Na problemy natrafiają na ogół lekarze (każdy chce się poradzić), księża (jak to właściwie jest z tą wiarą?) oraz poloniści. Ponieważ należę do tych ostatnich, chcąc, nie chcąc, często podlegam różnym testom zawodowym.

Pytań jest wiele, bo i mnóstwo problemów stwarza polszczyzna. Dodatkowo, każdy chce pokazać, że i jemu nie są obce kanony współczesnej literatury. Stąd z każdej podróży wracam nie tylko z aparatem pełnym zdjęć, ale i z listą lektur, które moi współtowarzysze podróży ostatnio czytali, i które mi z całego serca polecają. Przecież każdy poczuje się lepiej, dowiadując się, że przeczytał książkę, której polonista nie miał nawet w ręce. Jednak największy problem stwarzają samozwańczy literaci, którzy swoją twórczością próbują zarazić innych. I tu zaczynają się największe problemy polonistów.

Jesteśmy traktowani albo jako stworzyciele wszelkiego rodzaju zła na świecie (ortografia, książki), albo jako jury prywatnych konkursów literackich, w których decydujemy o losach pisanej pokątnie literatury. Literatury pisanej do szuflady, z nadzieją, że i tak szybko ją opuści i znów ujrzy światło dzienne. I tak, jak w kolejce do lekarza można spotkać ludzi szukających jedynie okazji do rozmowy, tak i w wagonach kolejowych można spotkać tłumy samozwańczych pisarzy.

Czytaj więcej -->

Podczas ostatniej podróży pociągiem poznałam Pana Marka, ekonoma z wykształcenia, który od lat potajemnie parał się pisaniem. Wiele tekstów, które wyszły spod jego pióra, brało udział w konkursach literackich. Bez rezultatów. Pan Marek jednak nieustępliwie pukał do redakcyjnych drzwi, siadał przy jednym stole ze znanymi wydawcami. Wszystko bezskutecznie. Ludzie decydujący o wydawanych obecnie tekstach stanowili nierozerwalną siatkę, której niestety znakomity geniusz, Pan Marek, nie był w stanie przeciąć.

- Może Pani mi pomoże? To mój najnowszy tekst - usłyszałam - Co Pani sądzi? Jest naprawdę krótki, zajmie Pani chwilkę. W tym momencie zaczęło się nerwowe szukanie zagubionego w czeluściach torby podróżnej zwitka papieru. Zamarłam. Książek czytam dużo, zarówno dobrych, jak i złych, ale zawsze czytam je z własnej woli. W jaki sposób zatem odmówić zapoznania się z tekstem, kiedy jego autor drapieżnie i nachalnie narzuca się z fragmentem, jak mu się wydaje, literatury pisanej przez „L”? Z nadzieją, że się mylę, i że może jednak doświadczę mistycznego kontaktu z wybitnym dziełem, zaczęłam czytać:
Liście w słońcu się złocą,
Jest ciepło i ręce mi się pocą.
Wyjdę przed dom, poczekam,
że Ciebie nie ma, wciąż narzekam.

- Wie Pan, zaczęłam nieśmiało, - nie tylko rymy stanowią lirykę. Nie jestem krytykiem literackim, ale wiem, że im mniej rymów częstochowskich, tym lepiej. Niestety myślę, że nikomu nie będę mogła polecić tego tekstu. Przykro mi.

- To czego oni uczą na tych studiach, że prawdziwych perełek literackich nie umiecie dostrzec? - zapytał z gniewem Pan Marek. - A w ogóle, to dlaczego polska ortografia jest taka zawiła, niech mi Pani powie?

Do Wiadomości24 możesz dodać własny tekst, wideo lub zdjęcia. Tylko tu przeczyta Cię milion.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto