Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polska ante portas

Włodzimierz Dajcz
Włodzimierz Dajcz
Obraz postępującego bałaganu w państwie dopełniła samobójcza próba prokuratora wojskowego pułkownika Mikołaja Przybyła.

Początek Nowego Roku nie napawa optymizmem. Tuczące się na złych wieściach media ekscytują się newsami, które dalekie są od noworocznych życzeń pełnych wszelkiej pomyślności. Nic też nie wskazuje, żeby miały się spełnić głoszone przez polityków trzymających władzę optymistyczne prognozy o możliwości przejścia suchą nogą przez zalewający Europę kryzys. Wprost przeciwnie, wszystkie znaki w elektronicznych i papierowych publikatorach jednoznacznie wskazują, że sprawy idą w złym kierunku.

Społeczny ferment rozpoczęli lekarze, znani z bezkompromisowości w dążeniu do spełnienia swoich, nieustannie rosnących materialnych żądań i z uchylania się od odpowiedzialności za niedbalstwo, niekompetencję, błędy w sztuce i korupcję. W ślad za nimi poszli aptekarze. Najgorsze jest to, że cała kasta medyczno-farmaceutyczna nazywana kiedyś służbą zdrowia, zapominając o swoim powołaniu, przystąpiła do ostrej walki z władzą biorąc sobie za zakładników zdezorientowanych i sfrustrowanych pacjentów.

W ślad za nimi ruszyły straże pożarne, miejskie służby porządkowe i straże graniczne manifestując swoje niezadowolenie z braku podwyżek wynagrodzeń, na ulicach miast organizujących futbolowe Euro 2012. Protestujący funkcjonariusze zniżyli się w ten sposób do swoistego szantażu, dając do zrozumienia władzom, że niezaspokojeni w swoich żądaniach mogą nie zadbać o bezpieczeństwo podczas największej sportowej imprezy, jaka kiedykolwiek odbyła się w naszym kraju.

Obraz postępującego bałaganu w państwie dopełniła samobójcza próba prokuratora wojskowego pułkownika Przybyła dokonana w przerwie zwołanej przez niego konferencji prasowej. Ambitny prokurator, który skutecznie oskarżył przed sądami, blisko stu winnych korupcji w wojsku na wielką skalę. W obliczu niemożności przekonania do swoich racji sięgnął po dramatyczny gest nawiązujący do żołnierskiego poczucia honoru. Tragiczne to wydarzenie otworzyło oczy opinii publicznej na problem demoralizacji armii.

Taki ciąg wydarzeń destabilizujących państwo na początku drugiej kadencji koalicji Platformy z PSL-em budzić może zdumienie obserwatorów życia politycznego przekonanych, że pierwszy po 1989 roku sukces wyborczy partii aktualnie pozostających u władzy wróży stabilizację w państwie, przynajmniej na najbliższe trzy lata, do rozpoczęcia kampanii wyborczej przez elekcją Parlamentu Europejskiego. Niestety tak się nie stało za sprawą wrzenia pod efektownie lakierowaną fasadą III Rzeczpospolitej.

Jeszcze niedawno premier Donald Tusk publicznie się zarzekał, że nie będzie klękał przed księdzem. Niestety kilka miesięcy później musiał zrezygnować z choćby niewielkiego tylko uszczuplenia przywilejów kleru. W dodatku został rzucony na kolana przez medyków mających za nic uchwalone przez Sejm prawo. Tak zwany protest pieczątkowy pozbawił pacjentów z winy lekarzy należnych dopłat do leków, umieszczonych przez Ministra Zdrowia na liście leków refundowanych i zmusił rząd do rejterady.

Wygląda na to, że cały, rządowy program oszczędnościowy zawarty w zapowiedzianych reformach bierze w łeb. Znowu trzeba będzie pożyczać pieniądze od spekulantów na kolejne podwyżki dla pracowników w niesłychanie rozbuchanej sferze budżetowej a o jakiejkolwiek redukcji potężnego, niemal bilonowego długu publicznego nie może być mowy. Nie ma też szans na powstrzymanie jego wzrostu. Niewesołe to perspektywy dla społeczeństwa, którego połowa żyje w ubóstwie a niekiedy w nędzy

W tej trudnej sytuacji przychodzi w sukurs postsolidarnościowym elitom skazujący wyrok na generała Czesława Kiszczaka w procesie autorów stanu wojennego. Sąd skazał go na podstawie wykładni Trybunału Konstytucyjnego, wydanej w celach propagandowych. Według tej wykładni brał on udział w przestępczym związku o charakterze zbrojnym.
No cóż, brzmi to całkiem groteskowo, jeśli weźmie się pod uwagę, że tę decyzję podjęły, przygotowały i wprowadziły najwyższe organy państwa uznawanego na całym świecie.

Nikt zdrowy na umyśle nie mógł oczekiwać przed jego ogłoszeniem sejmowej debaty, która przecież mogłaby stać się sygnałem do wybuchu wojny domowej. Tej oceny w niczym nie może zmienić fakt, że władze PRL-u utrzymywały w kraju represyjny system i naruszały prawa obywatelskie. Za represje powinni ponieść odpowiedzialność sądową wszyscy, którzy uczestniczyli w tym haniebnym procederze. Dotyczy to bezpośrednich sprawców krzywd uczynionym ludziom, jak również ich mocodawców na wszystkich szczeblach władzy.

Wywodząca się z „Solidarności” klasa polityczna przyjęła skazanie Kiszczaka z zadowoleniem i nadzieją, że odwróci on społeczną uwagę od fiaska, jakie poniosła nowa władza doprowadzając do głębokich podziałów i nierówności społecznych. Wolość jest i owszem, ale dla bogatych, którzy w coraz większym stopniu zawłaszczają publiczną przestrzeń spychając ubogich na margines życia społecznego. Prawo jest i owszem, ale dla tych, których stać na zatrudnienie wysoko opłacanych prawników.

Ta zielona wyspa z dumą prezentowana na mapie przez rządzących, wśród objętych recesją krajów Europy, utrzymuje się na powierzchni głownie dzięki dochodom z wyprzedaży majątku narodowego i emisji papierów dłużnych. Rozwarstwienie społeczne będące skutkiem uprzywilejowania tej części elektoratu, który zapewnia elitom utrzymywanie się u władzy nieustannie generuje napięcia społeczne. Destrukcyjny charakter zmian ładu społecznego wspomagany niszczącym działaniem wszechobecnej korupcji musi napawać niepokojem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto