Od rana do nocy zarzucani jesteśmy programami, które mają nas bawić, smucić, wprowadzać w zadumę, denerwować, wzruszać, uczyć. Ilość kanałów, które serwują nam te programy, też rośnie z dnia na dzień. Niby jest więc w czym wybierać.
Czasami jednak zastanawiam się nad tym, czy jeden kanał i jeden program nie byłby wystarczający do zaspokojenia najwybredniejszych gustów „telemanów”. I dochodzę do wniosku, że takim programem mógłby być program publicystyczny. Przecież, tak na dobrą sprawę, w nim jest zawarte wszystko to, co charakteryzuje różnorodność produkcji telewizyjnej. Czy to nie strata czasu, kiedy siedzimy przed telewizorem i zawzięcie przyciskamy guziki pilota w poszukiwaniu czegoś, na czym można by zawiesić oko na dłużej?
Oglądając kilku osobników siedzących w studio i przysłuchując się ich rozmowie, wzruszamy się do łez, śmiejemy się tak, jakbyśmy usłyszeli świetny kawał, wpadamy w zadumę nad tym, co usłyszeliśmy, ręce nas świerzbią ze zdenerwowania i powstrzymujemy się, żeby komuś nie przyłożyć, uczymy się jak kontrolować swoje uczucia.
Prowadzący program, pociera czoło i wtedy jest nam przykro, że go boli głowa. Chociaż na stoliku obok stoi szklanka z jakimś napojem, nie zauważamy żadnej pigułki uśmierzającej ból. Drapie się za jednym, a potem za drugim uchem, by po chwili przenieść tę samą czynność na czubek głowy i wtedy wydaje nam się, że użył złego szamponu do włosów i zaraz sprawdzi ile łupieżu dostało się za paznokieć. A może sprawdza, czy toupee się nie przesunęło? Przykłada dłoń do policzka jakby chciał ulżyć bólowi zęba. Zakrzywionym palcem wskazującym pociera górną wargę pod nosem, a my czekamy w napięciu, czy wytrze palec w spodnie, czy w rękaw.
Jeden z gości programu odpowiada na zadane pytanie, ale drugi wskakuje mu w słowo, zarzucając śmieszność poglądów i w krótkim czasie wymiana zdań przybiera charakter występu kabaretowego, ale my nie wiemy, czy się śmiać, czy płakać. Publiczność w studio wydaje się akceptować zaistniałą sytuację, nagradzając rozmówców gromkimi brawami. Gospodarz uspokaja widownię, bo chciałby się dowiedzieć jaka jest pointa dowcipu. Zresztą my też.
Goście i prowadzący wydają z siebie dźwięki o różnej wysokości i wtedy mamy wrażenie, że jesteśmy jurorami oceniającymi walory głosowe kandydatów na idola w konkursie: kto kogo przekrzyczy. Nasze wrażliwe ucho nie wyczuwa żadnej melodii w tym, co słyszymy, więc dochodzimy do wniosku, że tematem wiodącym potyczki słownej jest rodzaj muzyki, zwany „rap”.
Tak, jak to bywa w programach na żywo, zdarza się, że jednemu z uczestników brakuje słów do wypowiedzenia swoich myśli, ale z pomocą przychodzi mu drugi i nawzajem się uzupełniają. Chyba, że ten drugi ma inne zdanie i wtedy wymiana poglądów między nimi przybiera charakter walki szermierczej. Obaj się gubią i nie wiedzą, gdzie by tu trafić przeciwnika ostrzem swego słowa.
Telewizja publiczna, czyli "tyle mi zostało, co mi nakapało..."
Gospodarz programu i goście gestykulują zawzięcie, wymachując rękoma to w lewo, to w prawo. Przenoszą ciężar ciał z jednej strony fotela na drugą. Zakładają nogę na nogę. Podpierają się rękoma, by unieść się z fotela, a potem na nim spocząć. Zachowują się tak, jakby brali udział w programie poświęconym ćwiczeniom fizycznym bez użycia skomplikowanych przyrządów budujących mięśnie.
Reżyser widowiska stara się jak może urozmaicić program, używając różnych ujęć osób biorących udział w spektaklu. Są zbliżenia, ujęcia ogólne, jazdy kamerą w dół i w górę, z ukosa, z profilu, en face, najazdy i odjazdy. Plenerem jest widownia. No i Oscar jest w kieszeni.
Rozmowa w studio zakończyła się, a my w dalszym ciągu nie wiemy, o co im tak naprawdę chodziło.
I tak za jednym zamachem spełnione zostały wszystkie warunki określające różnego rodzaju programy. Mieliśmy coś o higienie osobistej, mieliśmy coś o sposobie zachowania się,
mieliśmy komedię, mieliśmy sport, muzykę i na koniec film kryminalny, kończący się zagadką, którą sami musimy rozwikłać.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?