Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poszukiwania himalaistów. Mnożą się pytania "Dlaczego ...?"

Ewa Naukowicz
Ewa Naukowicz
Poszukiwania himalaistów. Dlaczego?
Poszukiwania himalaistów. Dlaczego? Print Screen
Od chwili gdy kontakt z dwójką zaginionych himalaistów został przerwany, a wszystkie próby ich odnalezienia kończą się porażką, wszyscy zadają pytanie dlaczego? - Dlaczego nie posiadali nadajników GPS? Dlaczego nie wysłano helikopterów?

Od chwili gdy kontakt z dwójką zaginionych himalaistów został przerwany, a wszystkie próby ich odnalezienia kończą się porażką, wszyscy zadają pytanie dlaczego?... Dlaczego nie posiadali nadajników GPS? Dlaczego nie można było wysłać helikopterów?... Aby rozwiać wątpliwości wszystkich tych, którzy od dwóch dni śledzą przebieg dramatycznych wydarzeń rozgrywających się na wysokości kilku tysięcy metrów, serwis sport.pl poprosił o odpowiedź na powyższe pytania ekspertów. Na zestaw pytań zadanych znawcom tematu złożyły się się wszystkie te, które najczęściej zadawali internauci, a które przygotował Dominik Szczepański.

Dlaczego wspinacze, nie mieli nadajników GPS, dzięki którym można by ustalić ich położenie?
Według Artura Hajzera, himalaisty, kierownika programu "Polski Himalaizm Zimowy 2010 - 2015" wyprawa początkowo posiadała lokalizator GFS typu SPOT, który był w posiadaniu zaginionego Tomasza Kowalskiego. Niestety, jeszcze przed zdobyciem szczytu, urządzenie zostało zgubione, o czym, na Facebooku informował Polski Himalaizm Zimowy. Z wypowiedzi eksperta wynika, że nawet jeśli lokalizator nadal znajdowałby się w posiadaniu poszukiwanych himalaistów, to nie ma pewności, czy by się na coś zdał, gdyż zwłaszcza w terenie wysokogórskim, niestety posiada on istotne odchylenia od rzeczywistości i - "nie należy przeceniać jego przydatności.".

Dlaczego po zgłoszeniu zaginięcia nie ruszyła akcja wyspecjalizowanych pakistańskich ratowników?
Na to pytanie odpowiedział rzecznik Polskiego Himalaizmu Zimowego - Grzegorz Chwoła, zdaniem którego odpowiedź jest bardzo prosta, lecz mało pocieszająca - "Bo nie ma takich w Karakorum.". Gdyby wyprawa odbywała się latem, nasi himalaiści mogliby liczyć na pomoc innych, czasem nawet kilku przebywających w bazie pod Broad Peak wypraw. Niestety teraz, poza naszymi wspinaczami, w tym rejonie nie przebywa żadna inna wyprawa, a "w promieniu kilkudziesięciu kilometrów jest jeden 3-osobowy posterunek armii pakistańskiej.".

Dlaczego nie można wysłać helikopterów ratunkowych?
Można W Pakistanie helikoptey wojskowe mogą nie tylko wznieść się maksymalnie na wysokość 6700 m, ale i podnieść na linie z wysokości ok. 6400 m człowieka, ale zdaniem Artura Hajzera, w przypadku naszych zaginionych himalaistów działanie takie mijało się z celem. Według eksperta, przebywający w środę na miejscu Karim Hayyat i Artur Małek mieli lepsze możliwości wglądu w teren, niż helikopter ratunkowy, który " w masywie Broad Peak nie ma możliwości przyziemienia wyżej niż ponad bazą na 4950 m." Z dalszej wypowiedzi Hajzera wynika, iż zdecydowanie lepszym rozwiązaniem były poszukiwania na miejscu, na wysokości 7700 m, w czasie których cała droga była doskonale widoczna, a dodatkowe szczegóły można było dostrzec przy użyciu lunety, niż skorzystanie z helikoptera, którego ani wezwanie, ani start, związany z długą procedurą, nie są tak proste, jak mogłoby się nam wydawać. " 7 marca pogoda na dużej wysokości nie jest lotna i nie będzie w ogóle lotna w dniach następnych." - argumentuje. Artur Hajzer.

Jak wyglądają szczeliny na Broad Peaku? Co jeśli Berbeka wpadł do jednej z nich?
Ryszard Pawłowski, ostatni partner Jerzego Kukuczki, nie ma niestety pocieszających wieści. Zdaniem zdobywcy 10 ośmiotysięczników nie ma żadnej szansy , by wydostać się z takiej szczeliny -"To są głębokie, nawet kilkudziesięciometrowe jamy."
Grzegorz Chwoła dodaje, że praktycznie nigdy nie wiadomo gdzie się znajduje i jakie położenia ma szczelina - "z roku na rok te szczeliny mogą mieć różne rozmiary i położenie. Wszystko zależy od warstwy śniegu. W lecie większość jest zasypanych, w zimie śniegu jest mało i szczeliny odkrywają się.".

Dlaczego Polacy nie wracali ze szczytu razem albo dwójkami?
Grzegorz Chwoła uważa, że na tę decyzję wpłynęło przede wszystkim ogromne zmęczenie i wycieńczenie, które sprawia, że nie da się iść w jednym tempie. Każdy stawiany krok to ogromny wysiłek, na którym trzeba skupić całą swą uwagę, a wtedy "nie ma mowy o czekaniu na kogoś", przekonuje wspinający się od roku 1971 Grzegorz Chwoła.

Dlaczego nie szli związani liną?
Ryszard Pawłowski twierdzi, że zastosowanie lin nie sprawdza się w takich sytuacjach. Odpowiedź na to pytanie praktycznie zawarta już została w wypowiedzi Grzegorza Chwoły, gdyż chodzi o tempo poruszania się. "Jak wiemy, Tomek szedł bardzo powoli, daleko za resztą, był wykończony. Jeśli związałby się z kimś i nagle odpadł, to pociągnąłby za sobą kolegę." - tłumaczy polski taternik, alpinista i himalaista.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto