Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Pożar i szpiedzy" Grażyny Wosińskiej. Ofiary i kaci sprawy elbląskiej

Redakcja
"Myślę, że warto znać przeszłość rodziny, miasta, kraju. Dzięki temu zdajemy sobie sprawę, ile zawdzięczamy przodkom. Sami dokładamy swoją cząstkę dla przyszłych pokoleń" - Grażyna Wosińska
"Myślę, że warto znać przeszłość rodziny, miasta, kraju. Dzięki temu zdajemy sobie sprawę, ile zawdzięczamy przodkom. Sami dokładamy swoją cząstkę dla przyszłych pokoleń" - Grażyna Wosińska Materiały autorskie
Miło mi zaprosić do lektury książki "Pożar i szpiedzy" autorstwa naszej redakcyjnej koleżanki, Grażyny Wosińskiej. Pierwszej książce o sprawie elbląskiej, sprzedajnych biegłych, śledczych sadystach oraz władzy zależnej od Sowietów.

"Jest to pierwsza książka o Sprawie Elbląskiej, która rozpoczęła się od pożaru hali Zakładów Mechanicznych im. Świerczewskiego 17 lipca 1949 roku. Urząd Bezpieczeństwa torturami wymusił od niewinnych ludzi przyznanie się do podpalenia i szpiegostwa...
Wbrew pozorom Sprawa Elbląska nie zakończyła się do dziś. Nie tylko dlatego, że winni tak naprawdę nie zostali ukarani. Prawdę o Sprawie Elbląskiej władze PRL skazały na zapomnienie. Ożyła ona dopiero w wolnej Polsce na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy w Elblągu stanął pomnik jej poświęcony. Potem znów pokrył kurz niepamięci. Długi okres milczenia wokół Sprawy Elbląskiej spowodował, że narosło wiele mitów i nieporozumień.
Rozprawiam się z nimi... Sprawa Elbląska to mroczne czasy stalinowskie. Znam je tylko z książek, dokumentów, opowieści świadków. Tym najważniejszym dla mnie jest Józef Olejniczak - jeden ze skazanych w procesie Bastarda. Przeżył on mordercze śledztwo z sowieckimi torturami w Urzędzie Bezpieczeństwa. Marzeniem pana Józefa było ocalenie prawdy od zapomnienia, jako memento dla potomnych, najlepiej właśnie w książce" - dzieli się z Czytelnikami Grażyna Wosińska.

Książkę Autorka dedykuje nieżyjącym Rodzicom, szczególnie za wpajaną w domu dewizę, że historia kraju jest niezwykle ważna. Historia kraju niejednokrotnie zakłamywana w podręcznikach szkolnych, na lekcjach nie tylko historii, kiedy to system stalinowski oparty o kult jednostki zdominował powojenną Polskę.
Studia techniczne na Politechnice Gdańskiej wcale nie przeszkodziły Grażynie Wosińskiej w gromadzeniu materiałów historycznych, zwłaszcza po tym, gdy usłyszała od ojca, że wiedza humanistyczna jest ważna, bardzo ważna. Wówczas to też, poniekąd za sprawą Jana Pawła II, który utworzył Diecezję Elbląską w 1992 roku, a biskup Józef Wysocki stworzył miesięcznik diecezjalny "Wspólnota", zadebiutowała w nim ze swoim tekstem. Później już jako dziennikarka zaczęła publikować m.in. w "Dzienniku Bałtyckim" o losach Akowców, Sybiraków.
Tak utorowała drogę książce Pożar i szpiedzy, napisanie której wraz z gromadzeniem materiałów trwało około dwóch lat. Jak zdradza Autorka Wiadomości24.pl niewykluczone, że powstanie kolejna publikacja, czego Autorce serdecznie życzymy.

"Myślę, że warto znać przeszłość rodziny, miasta, kraju. Dzięki temu zdajemy sobie sprawę, ile zawdzięczamy przodkom. Sami dokładamy swoją cząstkę dla przyszłych pokoleń" - Grażyna Wosińska

Czego dotyczy Sprawa Elbląska?

Pożaru, jaki powstał w elbląskich Zakładach Mechanicznych im. Gen. Karola Świerczewskiego 17 lipca 1949 roku oraz jego skutków. Pożar, który strawił doszczętnie jedną z hal Zakładu stał się pożywką dla kierującej krajem partii i Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Dla komitetowych towarzyszy partyjnych było sprawą oczywistą, że to sabotaż imperialistycznych sił, który należy ściśle powiązać ze Sprawą Lubelską, cudem w tamtejszej archikatedrze.
Do sporządzonego przez biegłych sądowych raportu o pożarze, należało tylko teraz dostarczenie przez funkcjonariuszy UB zeznań świadków. Z tym nie było problemów, by od prawie 150 aresztowanych za pomocą tortur stalinowskiej szkoły, wydobyć zeznania.
- Gdy słuchałam relacji telewizyjnej z procesu Humera i innych - pisze Grażyna Wosińska - zastanawiałam się jako to możliwe, że wymuszanie zeznań torturami fizycznymi i psychicznymi stało się w UB normalnością. Józef Dusza, znienawidzony ubek w mokotowskim więzieniu, tak to wyjaśnia: "tych metod nauczyłem się od swoich przełożonych: Humera, Różańskiego i Serkowskiego. Nie było regulaminu postępowania z aresztowanymi, zastępowały go ustne polecenia..."

Wśród aresztowanych znaleźli się między innymi reemigranci z Francji oskarżeni o szpiegostwo, którzy podczas II wojny światowej przebywali we Francji.
Wyrokiem sądu, któremu przewodniczył sędzia Mieczysław Widaj (chlubiący się ponad setką wyroków śmierci), troje aresztowanych: Jeana Bastarda, Alojzego Janasiewicza oraz Andrzeja Skrzesińskiego skazano na śmierć, zaś Stefana Czyża na dożywotnie pozbawienie wolności. Wyroki kilkunastu lat więzienia orzeczono wobec Adama Basisty, Bolesława Jagodzińskiego, Bolesława Bubulisa, Edwarda Dawidowicza, Józefa Olejniczaka. W toku śledztwa zmarł Henryk Zając, znaleziony martwy w celi. Tym samym "członków siatki szpiegowsko-dywersyjnej" spotkała zasłużona kara stalinowskiego wymiaru sprawiedliwości, a ich rodziny i najbliższych na kilka lat pogrążyło w smutku i bezsilności, a nade wszystko w goryczy do ludowej władzy.
Skazani przebywali w więzieniach do marca 1956 roku, jednak rehabilitacji, rodziny co poniektórych osądzonych nie mogą się doczekać nawet dzisiaj.

Grażyna Wosińska - Pożar i szpiedzy
Pierwsza książka o Sprawie Elbląskiej stalinowskim procesie, który trwa do dziś
Biblioteka Wolności - Warszawa 2013

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto