Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznaj "Flotę GUŁagu" Martina J. Bollingera

Ewa Bo
Ewa Bo
"Flota Gułagu" Martina J. Bollingera to bardzo rzetelna praca godna wnikliwej, uważnej lektury. Dowiadujemy się z niej o wielu nieznanych szerzej faktach, których dotąd nie przedstawił żaden autor pamiętników z sowieckich łagrów.

Podczas słynnej akcji ratowania rozbitków z "Czeluskina" nikt się nie dowiedział tego, co za wszelką cenę władze ZSRR starały się ukryć przed światem. Dlatego nie przyjęły oferty pomocy Amerykanów, którzy by na pewno odkryli drugi, uwięziony w lodach statek wiozący ludzi do łagrów.

Ogłoszono powodzenie akcji ratunkowej, ale ukryto prawdę o największej katastrofie morskiej z kilkoma tysiącami tonących i zamarzniętych więźniów. Opis tego historycznego faktu rozpoczyna drobiazgowy katalog fotografii, map, dokumentów i diagramów z historią floty służącej do morskich transportów przymusowych robotników do najcięższych obozów pracy.

Najgłośniejszy z nich, to Kołyma, do której nie wiodła żadna droga lądowa. Konieczność wydobywania odkrytych bogactw naturalnych, w tym złota, spowodowała, że władza radziecka musiała znaleźć sposób na dostarczenie na to miejsce tysięcy tanich robotników. Najprościej było oskarżyć i skazać uczonych inżynierów, konstruktorów, a także wysoko wykwalifikowanych pracowników z fabryk zsyłając ich na teren wielkiej budowy socjalizmu. Właśnie w ten prosty sposób zbudowano Kanał Białomorski.

Martin J. Bollinger opisując ten okrutny proceder ujarzmienia tysięcy obywateli państwa robotników i chłopów dementuje przy okazji wiele mitów. Mało kto wie, że pierwsi więźniowie Kołymy mogli za dobrą pracę skrócić swój wyrok nawet do 3 lat, a zarabiali tak dużo, że odjeżdżali na wolność ze sporymi oszczędnościami.

Trwało to jednak na tyle krótko, że nikt o tym już nie pamięta, tym bardziej, że niebawem te same obozy pracy przymusowej przeobraziły się w miejsca zbiorowej eksterminacji osadzonych tam przeciwników politycznych. Hitlerowskie obozy śmierci miały swoje wcześniejsze, modelowe obiekty na dalekiej Syberii. Transport lądowy w bydlęcych wagonach i na lorach również był wypróbowany przez sojuszników, którzy bardzo chętnie udostępniali Niemcom do ćwiczeń poligony na terenie ZSRR.

Wertując kolejne rozdziały "Floty Gułagu" można się dowiedzieć o losie rozbitków statku, który osiadając na mieliźnie blisko milę od japońskiego wybrzeża otrzymał pomoc Japończyków. Kilkaset uratowanych osób, to jednak o wiele mniejsza ilość od liczby ofiar tej katastrofy. Nazwy tych jednostek i fotografie tonących statków są zamieszczone w pełnej szczegółów relacji na stronach tej wstrząsającej książki.

Autor opracował historię floty Gułagu od pierwszych statków jeszcze z okresu I wojny światowej, poprzez jednostki pozyskane w latach światowego kryzysu, statki otrzymane w czasie II wojny światowej w ramach Lend Lease i powojenne, które ocalały po działaniach frontowych. Transportowano więźniów drogą morską aż do śmierci Stalina. Potem zdecydowano rozformować cały system obozów pracy przymusowej a pływające jednostki stopniowo stawały się przestarzałe i nieprzydatne.
Zagadkowi i niesamowici ludzie kierowali budową tego nieludzkiego systemu. Był wśród nich uczestnik wyprawy "Czeluskina" i Łotysz udaremniający zamach na Lenina. Obaj marnie skończyli swoją krótką, lecz intensywną karierę w organizacjach odpowiedzialnych za transport więźniów do łagrów. Od momentu włączenia się NKWD w instytucje związane z łagrami, niewielu szefów tego przedsiębiorstwa udało się ujść z życiem. Oprócz rozstrzelanych członków partii, zginęło tam z powodu zimna, głodu i chorób wielu niewinnych ludzi.

Na statkach floty GUŁAG, do łagrów przewożono także obywateli Stanów Zjednoczonych. Byli to żołnierze, którzy po walkach w rejonie Pacyfiku dostali się do japońskiej niewoli, a po kapitulacji zostali przejęci przez tych samych zwycięzców, którzy zawiesili na Sachalinie swoją flagę. Amerykanów prawdopodobnie przewożono na tych samych statkach, które rząd Stanów Zjednoczonych sojusznik Związku Radzieckiego podarował mu w ramach pomocy wojennej. Opisane tu wydarzenia brzmią okrutnie i wydają się nieprawdopodobne, ale wszystko, co czytamy w książce jest udokumentowane w postaci odsyłaczy do licznych przypisów.

"Flota Gułagu" Martina J. Bollingera to bardzo rzetelna praca godna wnikliwej, uważnej lektury. Dowiadujemy się z niej o wielu nieznanych szerzej faktach, których nie poznał żaden autor pamiętników z sowieckich łagrów. Rzuca nowe, dodatkowe światło na historię II wojny światowej i dzieje byłego imperium od czasów Rewolucji Październikowej, aż do jego upadku pod koniec XX wieku.

"Flota Gułagu"
Autor: Martin J. Bollinger
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 348

Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto