Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Praca za granicą. Polskie niewolnice we włoskich domach

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Włochy. Fot. Akpa
Włochy. Fot. Akpa
Miałam okazję rozmawiać z Polkami, które zatrudniały się w rzymskich domach jako gosposie od wszystkiego. Na sprzątaniu i opiekowaniu się dziećmi się jednak nie kończyło.

Miałam okazję wiele rozmawiać
z naszymi kobietami, które, zatrudniały się w rzymskich domach jako gosposie od wszystkiego. Obowiązki bowiem kończą się dopiero wraz ze zmyciem ostatniej kropli oliwy w kuchni, po zakończeniu przez rodzinę chlebodawców tradycyjnej włoskiej, a więc późnej kolacji.
Kilka godzin przeznaczonych na sen może być jednak i jest często zakłóconych przez pana domu, który chyłkiem zjawia się w pokoiku służącej. Nie na intelektualną dyskusję. Raczej na praktyczne uprawianie serdecznej, międzynarodowej więzi osobistej.
Scenariusze w takim przypadku mogą być różne: służąca godzi się na wszystko bez szemrania. Czasem dostaje za to ładną bieliznę, złoty łańcuszek lub inny prezencik. Zakodowana w podświadomości włoskiego "pana" rola niewolnicy jest wypełniana również w czasach współczesnych.
Jeżeli w rodzinie jest dorastający młodzieniec, współczesna niewolnica we włoskiej rodzinie służyć może do inicjacji seksualnej ukochanego syna. A również jego kolegów. Młodzi, wypasieni na śródziemnomorskiej diecie, zawierającej wiele naturalnych afrodyzjaków, dojrzewający bardzo wcześnie, odczuwają potrzeby. Wszystko odbywa się dyskretnie i po cichu. Zależnie od charakteru - niewolnica zaczyna szukać innej pracy, zaczyna wierzyć w mętne obietnice poprawy losu, zakochuje się w "panu" lub "paniczu", albo... podnosi wrzask na całe palazzo.
W takim momencie dopiero wkracza do akcji pani domu, małżonka i matka. Co robi? Najpierw z wielkim oburzeniem "dowiaduje się" o zberezeństwach. Synowi - pobłażliwie wybacza. Krew nie woda. Mężowi robi wrzaskliwą awanturę. A służącą z miejsca wyrzuca z pracy. Bo żadna cnotliwa (hahaha) rzymska matrona nie będzie tolerować w swoim domu puttany.
Mogą się rzecz jasna zdarzyć nieco odmienne w szczegółach sytuacje. Czasem pani domu woli o niczym nie wiedzieć. Szczególnie jeśli rzecz dotyczy syna. Ostatecznie służąca też ma swoje naturalne potrzeby i jeśli akceptuje taki stan rzeczy, to jej sprawa. I tak to się kręci.
Od czasu do czasu dochodzi jednak do dramatu. W 1998 roku przeleciała raz jeden w dzienniku wieść mrożąca krew w żyłach: piękna Polka pracująca w Neapolu, zakochana w przecudnej urody włoskim amancie, w piątym miesiącu ciąży wyraziła chęć powrotu do kraju i urodzenia włoskiego dziecka na polskiej ziemi. Amant - mąż włoskiej żony i ojciec włoskich dzieci – nie zgodził się na to. Aby całkiem wybić z głowy zbuntowanej kochance głupie pomysły - w czasie niedzielnego spaceru ulicami Neapolu oblał ją benzyną i podpalił. Kobieta konała w szpitalu dwa tygodnie. Sprawcę ujęto, ale więcej wiadomości telewizja nie podała.
Odwieczna mentalność młodego samca w czasach dobrobytu materialnego znajduje nowoczesne środki ekspresji. Chyba robi to co zawsze, ale ma nowe możliwości wydawania godowego ryku - internet, komórka, film. To przecież sposób na zdobycie większego terytorium.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto