Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawdziwe męstwo. Recenzja "Kalinki" Andrzeja Lipińskiego

Konrad Staszewski
Konrad Staszewski
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony internetowej http://www.dobraliteratura.pl/Upload/Product/20110214220143Kalinka_01.02.jpg
Zdjęcie okładki pochodzi ze strony internetowej http://www.dobraliteratura.pl/Upload/Product/20110214220143Kalinka_01.02.jpg Ilona Gostyńska-Rymkiewicz
„Pewnego dnia zasadziliśmy z żoną Roślinkę. [...]”. „[...] Roślinka wykiełkowała po dziewięciu miesiącach. [...]”.* Rodzice nadali jej imię „Kalinka". Nie zdawali sobie wtedy jeszcze sprawy, jak to imię wpłynie na ich całe życie.

Kalina to roślina, a roślinami czasami nazywa się ludzi tak chorych, że są sztucznie utrzymywani przy życiu, a ich najbliżsi i lekarze mają nadzieję, iż ich stan z czasem ulegnie poprawie. Często jednak są nimi pacjenci, u których zanikła większość funkcji życiowych lub którzy przebywają w długotrwałej śpiączce i mają małe szanse na przebudzenie się, albo wyzdrowienie. Kalinka była właśnie taką Roślinką – skarbem, na który lekarze wydali wyrok. Mogła przeżyć najwyżej sześć lat. To był wyrok nieodwołalny. Dziewczynka urodziła się z chorobą genetyczną – rdzeniowym zanikiem mięśni (spinal muscular atrophy, SMA). Jednak, jak powiedziała Halina Birenbaum, „Nadzieja umiera ostatnia”.** Rodzice Kalinki nie pogodzili się z wyrokiem losu i walczyli o nią do końca.

Na okładce książki „Kalinka” Andrzeja Lipińskiego przeczytałem „Jest teraz znów cząstką tej ziemi, z której wykiełkowała. Wróciła do tamtego świata. Nie wiem, niestety, do której jego części”. Te trzy zdania kazały mi po nią sięgnąć. Już wtedy zdawałem sobie sprawę z tego, że lektura nie będzie łatwa, ale po jej zakończeniu mogę tylko potwierdzić, iż wydawnictwo, które opublikowało „Kalinkę” – Dobra Literatura – oddało do moich rąk dobrą literaturę. Nie jest nią powieść, nie jest pamiętnik, lecz wspomnienia i zapis śmiertelnej walki ze śmiercią, walki o życie i walki z samym sobą, mając w podświadomości ostateczną przegraną. Ta książka, należąca do serii „bliżej siebie”, jest spojrzeniem nie tylko na świat oraz otaczającą nas rzeczywistość i naszych bliźnich, ale także podróżą w głąb samego siebie, myśli, uczuć i wiary.

Narratorem książki jest mężczyzna, ojciec Kalinki. Z notki o autorze, zamieszczonej na skrzydełku okładki, czytelnik dowiaduje się, że w utworze swoimi przeżyciami i wewnętrznymi rozterkami dzieli się Andrzej Lipiński. Skupia się przede wszystkim na własnych uczuciach, a o żonie, niby, tylko wspomina. Nie znaczy to jednak, że jej nie ceni. Wyraźnie dziękuje jej za wspólne sześć lat swoistej rosyjskiej ruletki, w której każdy dzień mógł być ostatnim życia Kalinki. O jego wdzięczności i uczuciu miłości świadczy nie tylko zamieszczona w książce dedykacja „Barce Bez Niej nie przetrwałbym tego trudnego czasu i nie wydobył z siebie tych słów”.

We wspomnieniach o Roślince nie krytykuje żony, tylko ją chwali i wyraża się o niej z szacunkiem. Być może Andrzej i Barka ślubowali przed Bogiem, że nie opuszczą się aż do śmierci i będą ze sobą na dobre i złe, a może nie (to zależy, jaki ślub zawarli), ale to nie jest ważne. Nieważne też jest, że ojciec Kalinki nie wierzy w Boga, tylko w ślepy i niesprawiedliwy los, przed którym nie ma ucieczki – on i Barka pozostali ze sobą do końca życia Roślinki i są nadal. Cytatem pokazującym nieco stosunek autora do Boga i próbką języka, którym napisał książkę niech będzie następujący cytat, opisujący spotykanych przez autora ludzi i traktujący o ich radykalnym wybaczaniu:

„[...] Byli wśród nich nawet tacy, którzy – zapewne w stanie jakiejś emocjonalnej niepoczytalności – twierdzili, że spotkało nas szczęście; nie każdemu „Bóg zsyła tak wielki dar w postaci cierpienia, dzięki któremu dojrzewamy i stajemy się szlachetniejsi”.
Myślę, że ich bóg im wybaczył, bo nie wiedzieli, co czynią. [...]”.***

Innym przykładem języka „Kalinki” niech będzie fragment:

„[...] W obliczu realnej choroby rzucającej nas na kolana i radykalnie obalającej dotychczasowy porządek, kiedy na końcu ślepej uliczki widzimy napis: „Koniec drogi. Brak możliwości zawracania!”, taka wiara jest, mimo wszystko, deską ratunku. Nieważne, na co jest ukierunkowana, jaka moc lub jaki bóg za nią stoi. [...]”.****

Taki właśnie jest ojciec i autor „Kalinki”. Jest prawdziwym mężczyzną, walczącym przeciwko własnemu rozsądkowi i ludziom, którzy sugerują, że choroba jego córki może być karą za grzechy przodków; mężczyzną, do którego pasują słowa zarówno refrenu piosenki „Biała armia”: „[...] Jesteś sterem, białym żołnierzem, nosisz spodnie, więc walcz. Jesteś żaglem, szalonym wiatrem, Twoja siła to skarb [...]”*****, jak i ostatniej zwrotki „Pieśni o Salomonie”: „[...] Z nadzieją żyć jest dużo lżej. Więc choć nie wolno z bólu drwić, Naukę weźcie z lekcji tej: Nadzieja także zgubna może być! Szczęśliwy kto uniknął jej!”.******
W przypadku Andrzeja złudną nadzieją są różnego rodzaju szarlatani i znachorzy, którzy jawią mu się, jako ostatnia deska ratunku. Mimo, iż żaden z nich nie włada odpowiednią mocą uleczania choroby Roślinki i jej ojciec podświadomie zdaje sobie sprawę z własnej naiwności, nadal walczy. Chociaż z czasem zamyka każdego z nich w odpowiedniej szufladce, nie poddaje się. Jest rodzicem, który ponad wszystko kocha własną latorośl oraz daje temu żywe świadectwo. On i Barka starają się żyć życiem na tyle normalnym, na ile mogą - objeżdżają miasta, pół kraju i pokazują Kalince świat, rozmawiają z nią, choć pyta i odpowiada tylko wzrokiem. Ich walka jest jednak tylko misją Don Kichota. Wydanego wyroku nie mogą cofnąć ani lekarze, magicy, ani też nowoczesna aparatura medyczna. Nie pomagają także zwykli ludzie, "rzucający frazesami", z maskami na twarzach i trzymający się ustalonych ludzkich zasad, które są dla nich świętością. Na przełomie XXI wieku, gdy ludzie zapomnieli już o lepiankach i jaskiniach, tylko na pozór żyją stadnie. W rzeczywistości są samotnymi i osamotnionymi jednostkami.

Opisując język utworu, muszę wspomnieć, że, mimo iż nie jest łatwy w odbiorze, zawiera w sobie poetyckość i jest przesycony miłością oraz wrażliwością. Zanurzając się w „Kalince”, czytelnik natknie się na wynurzenia filozoficzne i prawdy życiowe, do których człowiek jest zdolny często w dramatycznych sytuacjach. Zamieszczone w książce zdjęcia i obrazy autorstwa Andrzeja Lipińskiego pozwalają łatwiej zrozumieć stany emocjonalne i przeżycia duchowe rodzica, tracącego ukochane dziecko. Najbardziej przemawiającym z nich jest pierwsze zdjęcie, przedstawiające samotną roślinę, kwitnącą wśród skalnego muru. Nie bez znaczenia jest także zdjęcie na okładce – siedzący na schodach pluszowy miś jest symbolem dzieciństwa, ale dla autora także dowodem, że nadzieja nie umiera, bowiem po śmierci Kalinki urodziła się zdrowa Amelka.
Krótkie, kilkustronicowe rozdziały, duża i czytelna czcionka oraz wspomniane zdjęcia i obrazy sprawiają, że lektura nie jest całkiem przytłaczająca, ale, moim zdaniem, „Kalinki” nie można przeczytać jednym tchem. To jest książka przesycona uczuciami, rozterkami, złudną nadzieją i dywagacjami psychologicznymi, przede wszystkim jednak zmuszająca do myślenia nad ludzką naturą i nieuchronnością losu. Polecam jej lekturę wszystkim obecnym i przyszłym rodzicom, osobom, które musiały pogodzić się z utratą ukochanej osoby, ale w szczególności jednostkom, które świadomie lub nieświadomie odrzucają macierzyństwo i „tacierzyństwo”.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki Andrzeja Lipińskiego dziękuję portalowi internetowemu Wiadomości24.

Tytuł: Kalinka
Autor: Andrzej Lipiński
Seria: bliżej siebie
Wydawnictwo: Dobra Literatura
Rok i miejsce wydania: Słupsk 2011 r.
Liczba stron: 232
Format: 145 x 205 mm
Okładka : miękka ze skrzydełkami
ISBN: 978-83-930559-2-0
Cena: 32,90 zł.

* Andrzej Lipiński, Kalinka, Rozdział: 1. Gra z losem, Wydawnictwo Dobra Literatura, Seria: Blisko siebie, Słupsk 2011 r., str. 11.

** Halina Birenbaum, Nadzieja umiera ostatnia, Wikicytaty, źródło: http://pl.wikiquote.org/wiki/Nadzieja.

*** Andrzej Lipiński, Kalinka, Rozdział: 8. Różne sposoby myślenia, Wydawnictwo Dobra Literatura, Seria: Blisko siebie, Słupsk 2011 r., str. 47.

**** Andrzej Lipiński, Kalinka, Rozdział: 13. Różne twarze normalności, Wydawnictwo Dobra Literatura, Seria: Blisko siebie, Słupsk 2011 r., str. 73.

***** Bajm, Biała armia, autor: Beata Kozidrak, kompozytor: Adam Abramek, Paweł Sot, płyta: Biała armia (LP, 1990), źródło: http://www.tekstowo.pl/piosenka,bajm,biala_armia.html.

****** Kazik Staszewski, Pieśń o Salomonie, Melodie Kurta Weill'a i coś ponadto, słowa: Bertold Brecht w tłumaczeniu pięknym Romana Kołakowskiego , muzyka: Kurt Weill, źródło: http://www.kult.art.pl/pl/dyskografia/utwor/276.html.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto