Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Premier League: Manchester United lepszy od Tottenhamu Londyn

Bartosz Zasławski
Bartosz Zasławski
Od 2001 r. "Koguty" nie mogą pokonać drużyny sir Alexa Fergusona, z ostatnich sześciu spotkań przegrali pięć. Dziś na White Hart Line tradycji stało się zadość - Manchester United wykazał się perfekcyjną skutecznością i wygrał 3:1.

To był ważny mecz dla zajmującego trzecie miejsce Tottenhamu, i arcyważny dla Manchesteru, który nie zamierzał oddać pola w wyścigu zbrojeń swoim lokalnym rywalom. Po wczorajszej wygranej City z Boltonem, strata drużyny sir Alexa Fergusona wynosiła pięć punktów.

Pierwsze kilkadziesiąt minut przeczyło przedmeczowym zapowiedziom - to Tottenham ruszył do ataku. Bardzo aktywny był nowy-stary reprezentant Francji Luis Saha, ale po jego strzałach pewnie interweniował David De Gea. Hiszpan, który z powrotem wskoczył do składu po kontuzji Andersa Lindegaarda, czuje się coraz pewniej i od kilku spotkań skutecznie odkupuje swoje winy z przeszłości.

Manchester w taj fazie gry praktycznie nie istniał. Fani gospodarzy przecierali oczy ze zdumienia patrząc na poczynania Sandro i Jacka Livermore'a. Gdyby nie kontuzje Van der Vaarta i Huddelstone'a oraz kartkowa absencja nowego kapitana reprezentacji Anglii, Scotta Parkera, obaj zaczęliby to spotkanie na ławce. W 36. minucie sędzia Martin Atkinson słusznie nie uznał bramki Adebayora, który w polu bramkowym zagrał piłkę ręką. Gdy wydawało się, że pierwsze 45. minut zakończy się bez bramek, dośrodkowanie Ashleya Younga z rzutu rożnego wykorzystał strzałem głową Wayne Rooney, wracający do gry po zapaleniu gardła. To była zaledwie druga groźna akcja gości.

Czytaj o drugiej połowie meczu --->

Po przerwie obraz gry się nie zmienił - grał Tottenham, strzelał Manchester. Absencja kontuzjowanego Garetha Bale'a nie odcisnęła piętna na dynamice gry zespołu Harry'ego Redknappa. Szaleli Luka Modrić i Aaron Lennon, ale brakowało wykończenia. Najbliżej wpisania się na listę strzelców był Livermore, ale jego strzał po rykoszecie znów fantastycznie obronił De Gea. Z rzutu wolnego uderzał jeszcze Assou-Ekkoto, ale piłka ześlizgnęła się po poprzeczce. To, że nie wykorzystane sytuacje się mszczą, mistrzowie Anglii udowodnili w 60. minucie - po akcji Naniego i przypadkowej asyście Rooneya, Young sprytnie przymierzył po długim słupku obok trzech zawodników gospodarzy pilnujących linii bramkowej.

To nie był koniec przedstawienia w wykonaniu skrzydłowego Manchesteru - 8 minut później, pięknym strzałem w okienko z 20 metrów, pokonał blisko 41-letniego, Brada Friedela. Tottenham było stać jedynie na honorową bramkę, którą strzelił - trzy minuty przed końcem rywalizacji - Jermain Defoe.

Starciu obu drużyn towarzyszył dodatkowy smaczek - trener Tottenhamu Harry Redknapp uważany jest za głównego pretendenta do objęcia funkcji trenera reprezentacji, a do najgorętszych zwolenników jego kandydatury zaliczają się Rio Ferdinand i Wayne Ronney.

Tottenham - Manchester Utd 1:3 (0:1)
Rooney 45', Young 60' i 68'

Tottenham: Friedel, Walker, Kaboul, King, Assou-Ekotto, Lennon (Rose 85'), Livermore, Sandro (Krajncar 80'), Modrić, Adebayor, Saha (Defoe 80').

Manchester United: De Gea, Phil Jones, Evans, Ferdinand, Evra, Scholes (Giggs 61'), Carrick, Nani (Park 80'), Rooney, Young, Welbeck.

Rozpoczął się konkurs Dziennikarz obywatelski 2011 Roku.
Zgłoś swój materiał! Zostań najlepszym dziennikarzem 2011 roku. Wygraj jedną z ośmiu zagranicznych wycieczek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Premier League: Manchester United lepszy od Tottenhamu Londyn - Nasze Miasto

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto