Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezesunio złoty...

Kuba Wandachowicz
Kuba Wandachowicz
...czyli na poły senne, na poły realne ssanie z palca

Pamiętają państwo postać ministra Pilchena z „Kariery Nikodema Dyzmy”? To ten, który kadził Dyzmie: „Słuszniutko, racyjka, mamy w naszym kraiku za dużo ugrzeczniaczków i fajtłapków, za dużo cukiereczków! Silne słówko tak działa jak kubełeczek zimniutkiej woduni”...

Miałem kiedyś taki sen: w naszym kraju zaroiło się nagle od takich Pilchenów. Byli wszędzie: w radio, telewizji, urzędach, szkołach, biurach. Wszyscy w uniżeniu przewidujący preferencje jakiegoś mitycznego Prezesunia i starający się mu schlebić. Lizustostwo na każdym kroku. Niestety postać samego Prezesunia była w tym śnie zamazana i nie wiem o kogo chodziło. Nie jest to jednak takie istotne. Bardziej interesująca była postawa samych Pilchenów, którzy prześcigali się w dogadzaniu swojemu idolowi. Prezesunio był nieomylny: był czystą mądrością, czystą wiedzą, czystym dobrem. Wszyscy, którzy odważyli się mieć inne zdanie niż on, byli przez Pilchenów oskarżani o zbrodniczość, głupotę, ciemnotę wręcz... Świat osiągnął idealną polaryzację: z jednej strony dobry i mądry Prezesunio, wsparty armią złotoustych Pilchenów – z drugiej zapluta, ociemniała i wiecznie spiskująca reszta. Dobro i zło w czystej, wyrafinowanej postaci. Prezesunio miał swoją telewizję, swoje radio, swoją gazetę, w których można było przeczytać peany na jego cześć. Inne media, już przez sam fakt że było ich kilka (a więc prezentowały różne, czasami sprzeczne punkty widzenia), były przez Pilchenów uparcie dyskredytowane – w myśl przekonania, że skoro prawda jest jedna (a wyraża ją Prezesunio), to po co mącić i jątrzyć jakimiś dodatkowymi perspektywami oglądu rzeczywistości. Wielość to chaos. Prawda jest jedna. Prawda to Prezesunio.

Z czasem bohater mojego snu zaczął coraz mocniej utwierdzać się w pochlebstwach, którymi zasypywało go otoczenie. Nic nie było w stanie zmącić jego spokoju. Prezesunio urósł w swoich oczach tak mocno, że był przekonany o własnej wszechmocy. Kiedy w końcu oddziały Pilchenów lekko się przerzedziły (wszak nic co piękne nie może trwać wiecznie) i niektórzy z dawnych sprzymierzeńców zaczęli przebąkiwać coś o rysach, pojawiających się na spiżowym posągu Prezesunia, ten z uśmiechem odpowiadał, że wszystkie zarzuty znaczą dla niego tyle, co ukąszenie komara. Zarzutów pojawiało się coraz więcej, jednak symbiotyczny układ Prezesuniowo-Pilchenowy trwał w najlepsze. Ręka rękę myła. Prezesunio, wyposażony w przyjazny uśmiech dobrotliwego wujcia, przystrojony w ciepły sweter (co miało nieco „uczłowieczyć” jego posągową postać), machnięciem ręki kwitował każdą krytykę. Każda krytyka, jak się któregoś razu wyraził, była w jego oczach jedynie „wielkim ssaniem z placa”...

Nie wiem skąd się takie sny biorą. Pewnie oglądam za dużo głupich seriali w telewizji. Bardzo proszę, aby odpowiednie lustracyjne służby dotarły do źródeł moich podświadomych konfliktów, które owocują takimi strasznymi snami. Niech ktoś to wreszcie przeswietli, dojdzie do źródeł spisku. Proszę mi wreszcie wyjasnić: czyj to palec i kto tak namiętnie go ssie! Być może ktoś próbuje podprogowo zniechęcić mnie do oblicza Nowej Polski. Panie Macierewicz, panie Ziobro, panie Kamiński!... Proszę mnie ratować...

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto