Zanim wszedł, tak jak od czterech dni to czynił, na salę chorych zajrzał do przychodni przyszpitalnej. Usłyszał, że nie ma szans dostać się do lekarza. Przy okazji dano mu do zrozumienia, że ma on inne niż obowiązujące w Radzyniu spojrzenie na służbę zdrowia.
Dotarł do szpitalnej izby chorych. Naiwnie myślał, że otrzyma tu pomoc. Powiedziano mu, żeby zgłosił się do pomocy doraźnej, czynnej od 18.00. A dochodziła akurat pierwsza po południu.
Nie od dziś wiadomo, że właśnie pacjentowi najbardziej zależy na ratowaniu swego zdrowia i życia. Musiał się tylko, albo aż dostać do jakiegoś lekarza.
Zastanawiał się dlaczego ludzie, których spotkał na swojej drodze dążyli do zwarcia, konfrontacji, a nie dialogu z nim, potencjalnym pacjentem. Dlaczego gabinet lekarski przypominał oblężoną twierdzę? On przecież szukał tylko pomocy.
Znalazł ją w gminnej przychodni. Kilka kilometrów od Radzynia Podlaskiego. Lekarka stwierdziła zapalenie płuc, przypisała leki. Dała skierowanie na prześwietlenie klatki piersiowej.
Wynik wraz z fachowym opisem może odebrać za kilka dni.
Pan Paweł będzie już we Wrocławiu. Wśród swoich. Ciocią zaopiekuje się jego brat.
-Obym tylko nie zachorował w Radzyniu - martwi się już na zapas, bo do Wrocławia kawał drogi.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?