Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura wojskowa zamyka śledztwo w sprawie katastrofy CASY

Rafał Grząślewicz
Rafał Grząślewicz
Uroczystości żałobne ofiar katastrofy
Uroczystości żałobne ofiar katastrofy Archiwum Kancelarii Prezydenta RP, GNU, wikipedia.pl
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu kończy dochodzenie w sprawie katastrofy wojskowej CASY, do której doszło 23 stycznia 2008. W katastrofie zginęło 20 osób: 4 członków załogi i 16 pasażerów.

Za tragedię samolotu CASA, który w styczniu 2008 roku rozbił się w Mirosławcu i w której zginęło 20 żołnierzy odpowiada "czynnik ludzki", a przede wszystkim błędy pierwszego pilota pisze Głos Wielkopolski z 29 kwietnia 2011r. Uznali tak prokuratorzy wojskowi z Poznania, którzy na specjalnej konferencji prasowej poinformowali opinię publiczną o sposobie zamknięcie śledztwa w tej sprawie.

Zdaniem śledczych katastrofę spowodowały błędy w technice pilotażu, a więc niewłaściwe zachowanie pierwszego pilota, Roberta K.. Wobec niego śledztwo zostało umorzone, gdyż zginął w katastrofie. Na czym miałaby polegać jego wina? Prokuratorzy uważają, że przy starcie z Krakowa nie aktywował on sygnalizacji włączającej się w przypadku przechyłu samolotu. A jak wynika z ustaleń, w końcowej fazie lotu, a więc tuż przed zderzeniem z ziemią, Robert K. nieświadomie doprowadził do nadmiernego przechylenie samolotu w lewą stronę. Nie wiedział jednak o tym, gdyż wcześniej nie włączył odpowiedniego sygnalizatora. W taki sposób CASA straciła siłę nośną i z prędkością 272 km/h runęła na ziemię. Na podstawie przypuszczeń ekspertów prokuratorzy uważają także, że podchodząc do lądowania, pilot nie zwracał uwagi na przyrządy w samolocie, ale wzrokiem szukał świateł lotniska.

Prokuratura Wojskowa w Poznaniu umorzyła także śledztwo dotyczące płk. Leszka L., który był szefem eskadry w Krakowie (miejsca gdzie CASA stacjonowała) i, który odpowiadał za dobór załogi na ten feralny lot. I to właśnie zarzut niewłaściwego doboru załogi śledczy postawili Leszkowi L. jednak ostatecznie się z niego wycofali.

Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiądzie tylko jedna osoba. Będzie to por. Adam B., były kontroler z Mirosławca, który feralnego dnia sprowadzał samolot na ziemię. Zarzucono mu umyślne niedopełnienie obowiązków, do czego żołnierz się nie przyznaje. Według prokuratorów kontroler przekazywał pilotom niedokładne dane o położeniu samolotu i jego wysokości. Zdaniem śledczych w ten sposób działał na szkodę pilotów, pasażerów i interesu publicznego.

Choć prokuratura stawia Adamowi B. dość mocne zarzuty, to jednak uważa, że jego błędy nie były bezpośrednią przyczyną katastrofy. Na kilkanaście sekund przed tragedią, pilot podjął decyzję o zmianie kursu. W momencie podjęcia takiej decyzji, odpowiedzialność za właściwe lądowanie spadła z kontrolera na pilota.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto