To będzie mój trzeci Off, trzeci rok na Śląsku, w obłędnej scenerii industrialno-przedmiejskiej, gdzie wszystko - od cen po atmosferę - zmusza do uśmiechu. Zaryzykowałabym tezę, że Off nie ma jakichś szczególnych wad - jest wyszukany, jest dopieszczony, jest spójny. Ma unikalny klimat swojsko-hipsterski, ot czysta młodzieżowość. Ma też dobrą organizację i fajną lokalizację (Trzy Stawy w Katowicach powinny się sprawdzić, choć mysłowickiego Słupna Parku z niepowtarzalnym, podmiejskim klimatem będzie trochę szkoda).
Dla niezdecydowanych, niezorientowanych, debiutantów, nowicjuszy, zabieganych, zmęczonych festiwalami albo żądnych wskazówek - po kolei wyłuszczę argumenty (ostrzegam, głównie muzyczne!), które przemawiają za Off Festivalem. Zaprawdę powiadam, będzie się działo.
Zacznijmy od banałów, oczywistości, stuprocentowych szlagierów:
Lenny Valentino
Rzadko kiedy zapowiedzi festiwali międzynarodowych zaczyna się z takim przekonaniem od polskiego projektu. Nie żeby kolejność decydowała, ale w przypadku Lenny Valentino chodzi o element zaskoczenia, nutę sentymentu i solidną porcję artystycznych emocji. Chodzi też o wielki powrót wielkiej grupy w wielkim składzie - drugi, ale po raz pierwszy oryginalny co do osoby.
Dlaczego wszystkim tak strasznie zależy na pójściu na jakiś koncert zagrany przez Rojka, Walusia, Lachowicza, Cieślaka i Kowalczyka? Dlaczego wszyscy od dnia obwieszczenia tej nowiny są bardziej szczęśliwi (ewentualnie sfrustrowani, jeśli nie mogą być od 5 do 8 sierpnia w Katowicach), bardziej zamyśleni i odmienieni? Dlaczego "Uwaga, jedzie tramwaj" to taka ważna płyta?
Odpowiedzi jest tyle, ilu słuchaczy, fanów, zainteresowanych, no i przeciwników. Ja stoję po tej stronie, po której Lenny i ich fani, i zachęcam gorąco do wybrania tego koncertu. W Polsce taka muzyka zdarza się niezwykle rzadko. Takie płyty i emocje w ogóle należą do rzadkości.
Dinosaur Jr
Trzeba będzie zapłacić wysoką cenę za wycieczkę pod scenę MBanku - zrezygnować z koncertu przedniego Radio Dept - ale obiecuję, że warto. Dinozaur z Massachusetts będzie miał panaceum na całą miałkość alternatywnej sceny rockowej ostatniego dziesięciolecia. To jeden z takich zespołów, które nie przechodzą do mainstreamu, ale mimo to zyskują status legend dla poszukujących i wymagających. Wiem, banalnie to brzmi, ale słowa zawodzą w takich przypadkach. Kiedy zabrzmią gitary, pojawią się ciarki na plecach, odezwie się Mascis o rozkosznym głosie, popłyniecie. Ot, posłuchajcie "No bones"
The Fall
The Fall są klasykami post-punka (grali wtedy, co Joy Division), starymi wyjadaczami i pionierami w łączeniu tego, co zimne, organiczne i rytmiczne, z fascynującą melodeklamacją wokalisty Marka E. Smitha (jedynego stałego członka grupy). Powieje cold wave i old wave, awangardą i złością, przyjadą chodzące legendy i zagrają zapewne w większości płytę z 2010 roku. A że ta płyta jest dobra tak jak zespół w ogóle, pójdźcie, a potem uświadomicie swoich znajomych, że brakuje im na półkach z płytami właśnie The Fall.
Przystawka - Cowboy George
The Flaming Lips
To koncert, na który się czeka latami, aż do momentu, kiedy niebywale płodni Amerykanie zaplączą kompletnie swoją dyskografię i już naprawdę nie wiadomo, co się na scenie wydarzy. Można się spodziewać dosłownie wszystkiego - przedziwnego nastroju z "Embryonic", psychodelicznej reinterpretacji któregoś z utworów z "Dark Side of the Moon", absurdu z czasów "She don't use jelly", a może eksplozji radości w stylu (i tu będzie link) "Free Radicals". Cokolwiek się wydarzy - lekkie zakrzywienie czasoprzestrzeni gwarantowane.
O innych alternatywnych, elektronicznych, eklektycznych, gitarowych, tekstowych, wizualnych
i literackich przyjemnościach w kolejnej odsłonie przewodnika.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?