Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przyroda daje nam bezwarunkową miłość

Kamil Bieńko
Kamil Bieńko
Piotr Pukos
Piotr Pukos Szymon Pukos
Z Piotrem Pukosem, leśnikiem, fotografikiem, byłym rzecznikiem prasowym Ministra Ochrony Środowiska, a przede wszystkim - wielkim pasjonatem przyrody, rozmawia Kamil Bieńko.

Kamil Bieńko: - Darz bór!
Piotr Pukos: - Darz bór!

Mamy apogeum zimy, puszcza jest spowita śniegiem, tworząc baśniowy krajobraz. Ale zima poza tym, że piękna, to jest także sroga. Szczególnie dla leśnych zwierząt.
- To zależy jak się na to spojrzy, ponieważ od niepamiętnych czasów są takie gatunki, którym człowiek pomagał i przyzwyczajał do swojej bliskości. Takim gatunkiem jest np. kuropatwa, która zawsze podchodziła nawet w największe śniegi w pobliże stodół, gdzie było zboże, którym się mogła pożywić. Poza tym na wsi panował taki obyczaj, że chłopi dbali o zwierzynę i zawsze jakiś pokarm wysypywali. Mimo wszystko najtrudniej jest jednak przetrwać drobnym osobnikom: ptactwu, zającom, sarnom. Sarna np. w grubej pokrywie śniegu (a nie daj Boże jak spadnie jeszcze deszcz), żerując może sobie nawet połamać nogi.

Czy drapieżnikom jest łatwiej przetrwać w trudnych warunkach?
- Niemalże wszystkie drapieżniki są prawie cały czas aktywne. Rymowanki mówią, że stary niedźwiedź mocno śpi, ale to jest grubo przesadzone…

Ostatnio jeden się obudził i spacerował po obrzeżach Przemyśla.
- Tak, ponieważ niedźwiedź nie zapada w twardy sen, a w letarg. Mało tego, podczas tego letargu na przełomie grudnia i stycznia w gawrach rodzą się młode. Prawdziwe jest przysłowie o suśle, który śpi naprawdę mocno. Co do przetrwania drapieżników, to są one w o tyle lepszej sytuacji, że wystarczy im jedna ofiara raz na 3, 5 dni. Tak jak np. rysiowi.

Ryś obok łosia jest jedną z wizytówek Kampinoskiego Parku Narodowego, z którym jesteś związany od lat, jako że mieszkasz w jego otulinie, w Lesznie. Czy ten drapieżnik jest ci szczególnie bliski?
- Ja jestem z rysiem związany zarówno emocjonalnie, jak i życiorysowo. Gdy podjąłem tu pracę w 1993 r., to akurat były tu sprowadzane pierwsze samice. Mnie dane było od samego początku dokumentować cały projekt reintrodukcji rysia, począwszy od przywiezienia samic do parku.

Skąd były sprowadzane?
- Z ogrodów zoologicznych z Norymbergi, Hanoweru, Szwecji, Finlandii. Cały projekt miał na celu przywrócenie rysia naturze w Puszczy Kampinoskiej. Fotografowałem rysie i uczyłem się ich psychiki. Brałem udział w niecodziennych sytuacjach, gdzie na wolności tropiłem je w
olsach, bagnach. W ogóle są pewne zasady, które trzeba spełnić jeśli chcę się reintrodukować jakiś gatunek. Zasady odpowiedzialności człowieka za przyrodę. Mniej więcej tak, jak w ‘’Małym Księciu’’ Róża powiedziała do Małego Księcia: ‘’Oswoiłeś mnie, więc jesteś za mnie odpowiedzialny’’. Ponadto trzeba udowodnić pierwotne występowanie danego gatunku na terenie, do którego chcę się go przywrócić. Takie zobowiązanie nakłada Światowa Unia Ochrony Przyrody.

Odpowiedzialność za rysie to m.in. ich stały monitoring. W tym celu mają zakładane obroże z nadajnikami.
- Jest to podyktowane celami naukowymi, po to żeby zbierać wszelkie dane na temat tych dzikich kotów, ale oczywiście również troską człowieka. Rysie ulegają często wypadkom. Dlatego obserwacja rysiów powoduje sytuację, że gdy zbyt długo nadajnik przekazuje sygnał z jednego miejsca, to już budzi to niepokój. Takie osobniki znajdowaliśmy przy trasie rozjechane przez samochody, ale też bywało, że odnajdowaliśmy kompletnie zabiedzone, zaszczute rysie, które sobie nie radziły na wolności.

O rysiach wiesz wszystko. Stworzyłeś nawet wspólnie z Janem Reklewskim monografię: "Ryś w Puszczy Kampinoskiej". Co takiego sprawia, że ten największy dziki kot w Europie jest tak pasjonujący i tajemniczy?
- Ryś jest gatunkiem szalenie delikatnym. To taki typ samotnika, ducha kniei, ducha puszczy, gdzie jego występowanie jest pewnym papierkiem lakmusowym jakości środowiska. Skandynawowie robili kiedyś badania, z których wynika, że samica rysia w okresie godowym zakłada gniazdo w miejscu, gdzie hałas nie może przekraczać 15 – 20 decybeli.
A taki dźwięk wydaje np. ogumiona furmanka, którą bezwiednie będzie jechał chłop po piaszczystej drodze. W takiej okolicy ryś nie założy gniazda, tylko będzie szukał jeszcze ustronniejszego miejsca.

W starodawnym języku łowieckim ryś był nazywany ostrowidzem ze względu na swój niebywały wzrok, dzięki któremu jest w stanie widzieć zarówno to, co jest na pierwszym planie, detale w jego pobliżu, jak i to co znajduję się w dali. Poza tym kiedy usypialiśmy osobniki żeby założyć obroże, miałem okazję dotykać ich wspaniałego, mięciutkiego futra.
To niesamowite zwierzę.

Czy rysie bywają agresywne?
- Nie, nie są agresywne. Natomiast nie boją się człowieka. Kiedy podchodziłem do woliery, w której na początku musiały przebywać, żeby się zaadoptować, to bywały takie sytuacje, że widziałem, że ryś tak idzie bokiem, ale jednak zdecydowanie w moim kierunku, to jednak wolałem ustąpić, bo to mimo wszystko drapieżnik. Niemniej jednak nie ma takiego zwierzęcia w Europie, które by miało zakodowany instynkt agresji. To są nasze lęki, ludzkie lęki przed lasem. Nieznajomość przyrody.

Ale czasem zwierzęta się bronią.
- Czasami muszą się bronić. Chociażby ze względu na swoje młode. Ale miałem też taką sytuację kiedy chciałem zrobić zdjęcie rysiowi na wolności, takie w stylu National Geographic. Byłem 3, 4 metry od samicy i schowałem się za pniak drzewa. W momencie gdy się zza niego wychylałem z aparatem, to ona zaczęła się podnosić, mruczeć i pokazywać swoje niezadowolenie.
Więc schowałem się z powrotem i postanowiłem zmienić obiektyw. Będąc oparty lewym barkiem o pień drzewa, w prawej ręce trzymałem aparat i obiektyw (w niewygodnej pozycji), musiałem się w pewnym momencie odepchnąć od tego drzewa żeby ten obiektyw zmienić. I właśnie w tej chwili koło głowy świsnęła mi łapa rysia. Gdyby nie, to że coś mnie tchnęło do wymiany sprzętu, to samica zdarłaby mi pewnie cały skalp skóry z głowy. Ale należało mi się, bo chciałem zrobić wyjątkową fotografię. To zwierzę wyraźnie mi sygnalizowało, rozmawiało ze mną, że zdecydowanie przesadzam i zakłócam mu spokój.

Fotografika przyrody to twoja pasja. Byłeś nawet prezesem Polskiego Związku Fotografików Przyrody i współpracowałeś z National Geographic.
- Z National Geographic miałem wspaniałą przygodę. W 1999 r. kiedy to wybitne pismo wchodziło na polski rynek, zaproponowałem naczelnemu żebyśmy zrobili coś wyjątkowego. Żeby stworzyć cykliczne opowiadanie o polskiej przyrodzie i pokazać, że nasza rodzima fotografia jest na poziomie światowym, a ciekawostki przyrodnicze, które mamy w Polsce śmiało mogą zagospodarować cały rok wydawania magazynu. Moja propozycja została wysłana do Ameryki, gdzie spotkała się ze zdumieniem wydawców. Stwierdzili, że jest to ewenement i w ten sposób powstał cykl: "Ścieżki natury’". Byliśmy prekursorem. Dopiero później podobne cykle pojawiały się w innych krajach.

Jakie trzeba mieć predyspozycje do robienia pięknych zdjęć? Czy tego da się nauczyć, czy z tym się trzeba urodzić, czuć to?
- Z fotografią to jest tak, że świadomie, bądź nieświadomie fotografujemy. Osoba, która jedzie pociągiem, pomimo tego, że prowadzi świetną rozmowę z przyjaciółmi na jakiś niezwykle zajmujący temat, ale coś urzeka ją za oknem, zapatruje się w krajobraz i można powiedzieć, że właśnie fotografuje. Poświęca swój czas na to żeby przeżyć chwilę refleksji.
Natomiast fotografowanie sensu stricte, czyli chodzenie z aparatem, to potrzeba zapamiętania czegoś pięknego w szczególny sposób. Każdy, kto się tym pasjonuje ma szansę na zrobienie pięknego zdjęcia. Ja mam swoje lata, ale nie wstydzę się powiedzieć, że jestem w przyrodzie zakochany, bo przysparza ona tylu fajnych przeżyć, inspiracji i nigdy człowieka nie zawodzi.
Przyroda daje nam bezwarunkową miłość?
- Tak. I to jest prawdziwe, to co nas otacza. Jest dobre, jak szum lasu, który koi nerwy, jeśli chcesz go tylko wysłuchać. Tak pięknie rozpocząłeś naszą rozmowę powitaniem staropolskim darz bór, czyli niech ci bór darzy wszystkim tym, co najlepsze. Jest również odpowiedzieć na to, również staropolska i rzadko używana: racz knieja! Przyroda daje nam wiele form bogactwa.

Nasza Puszcza Kampinoska jest fenomenem, m.in. ze względu na swoje położenie blisko wielkiej aglomeracji. W 2001 r. UNESCO wpisało ją na listę rezerwatów biosfery. Coraz więcej turystów uprawia w niej rekreacje. Spacerują, biegają, jeżdżą rowerem, czy uprawiają dosyć nowy sport, jakim jest nordic walking. Każdy z nich przeżywa swoiste katharsis w obcowaniu z naturą. W jaki jeszcze inny sposób można rozmawiać z przyrodą, jak jej słuchać?
- Najlepiej to obcować z nią, jak najczęściej. W zimę można, spacerując się wyciszyć, uspokoić, ale i spotkać łosia, sarnę, jelenia, gdybyś miał wielkiego fart, to i rysia. Ale wyobraź sobie, że np. w maju kładziesz się w bagnie z aparatem lub nawet bez i nie dość, że widzisz i słyszysz żaby, to są jeszcze: derkacz, czajka, rydzyk, słowik, skowronek. To jest dopiero fascynujące. To obcowanie przez cały rok powoduje, że sami dostarczamy sobie nowych wrażeń. Ja mogę powiedzieć po wielu latach, że przewaga lasu nad przestrzenią industrialną jest kosmiczna. Las jest bezpieczniejszy, las łagodzi klimat.

Czy to prawda, że drzewa wydają z siebie energię?
- Tak. To odkryli dopiero w XX w. radiesteci. Jest energia elektrododatnia (negatywna), jak i elektroujemna (pozytywna), które są kumulowane przez rośliny. W naszej strefie klimatycznej najlepsze działanie na człowieka ma brzoza. W Finlandii np. nikt się z nikogo nie śmieje, jeśli ktoś ma złe samopoczucie i oprze głowę o brzozę. Mało kto wie, że sama etymologia słowa zdrowie pochodzi od drzewa. Ale są też takie gatunki, jak cis, czy róża chińska, którymi lepiej żeby się człowiek nie otaczał.
Swoją olbrzymią wiedzę przyrodniczą miałeś okazję wykorzystać jako rzecznik prasowy Ministerstwa Ochrony Środowiska. Co jest najtrudniejsze w pracy rzecznika?
- Najtrudniejsze jest to, że minister jest politykiem, a niekoniecznie ma odpowiednie kompetencje i czasami podejmuje wręcz absurdalne decyzje. Cała sztuka polega na tym żeby, reprezentując urząd państwowy nie kłamać, co nie jest łatwe (a wielu rzeczników tak robi).
Ja postanowiłem tak jawnie tego nie robić i przedstawiać sprawy w taki sposób, żeby choć trochę je zawoalować. Z punktu widzenia dziennikarskiego, jak i ludzkiego ta praca nie jest łatwa, jeśli chcę się w pełni zachować swoją godność.

Wiem, że obecnie pracujesz nad pewnym projektem. Uchylisz rąbka tajemnicy?
- Jest to kampania, którą wymyśliłem dla Centrum Informacji o Środowisku, w której chciałbym zwrócić uwagę na to, jaki mamy potencjał przyrodniczy. Kampania ma tytuł: ‘’Polska - królestwo dzikiej natury’’. Cały pomysł zbiega się z rokiem 2011, w którym Polska obejmuje prezydencję w Radzie Unii Europejskiej i zwyczajem jest przedstawienie, promocja swojego kraju. Dodatkowo wymyśliłem pewne elementy, których jeszcze nikt nie robił na świecie. Np. chciałbym sprowadzić przyrodę w podziemia. Żeby na tych telebimach, które wiszą w metrze, puszczane były filmy przyrodnicze, a w przerwach kiedy nie wjeżdża żaden wagon i jest cisza, śpiewały ptaki, które koją nerwy, jak choćby słowik.

W takim razie życzę ci aby ta wspaniała inicjatywa się powiodła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto