Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PŚ w Oslo - podsumowanie

Dawid Bożek
Dawid Bożek
Cóż to był za finisz! Adam Małysz zajął drugie miejsce w ostatnim konkursie Pucharu Świata w norweskim Oslo. Ponownie zawody wygrał Szwajcar Simon Ammann, a na najniższym stopniu podium uplasował się Austriak Andreas Kofler.

Adam wciąż najlepszy. Może nie w tym konkursie, ale trzeba szczerze przyznać, że skokiem na odległość 136,5 m znokautował rywali. Przebijał się z 13. pozycji wzwyż, więc chyba nikt z nas nawet nie przypuszczał, iż Polak znajdzie się w najlepszej trójce zawodników. Wykorzystał bardzo dobre warunki jakich nie miał w pierwszej serii. Nikt z później skaczących nie zbliżył nawet na kilka metrów do jego wyniku. Potwierdził, że jest prawdziwym królem skoczni w Oslo.

Gdyby skoczył dalej w pierwszej kolejce, czy miałby szansę na tak dobry wynik? Przypomnijmy: 128,5m i odjęte punkty za zbyt silny wiatr pod narty. Być może początkowo wielu kibiców przeklinało Waltera Hoffera i Mirana Tepesa za ich nieprzemyślaną decyzję wobec Małysza. Jednakże później wszyscy widzieli problemy zawodników choćby z pierwszej piątki. Simon Ammann ledwie przekroczył granicę punktu konstrukcyjnego, a to świadczy o tym, jak trudne zadanie mieli przed sobą skoczkowie. W przeciwieństwie do kolejnego świetnego sportowca, Roberta Kubicy, Adam ma odrobinę więcej szczęścia.

Rywalizację wygrał zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Simon Ammann. Szwajcar po swoim pierwszym skoku był wyraźnie zdziwiony faktem, iż prowadzi. 135,5 m było bardzo dobrą próbą, jednakże o cztery metry krócej od drugiego po pierwszej serii Andreasa Koflera. Dało się jednak poznać, że skakał z krótszego rozbiegu. Trzeci był Thomas Morgenstern, który w ostatecznym rozrachunku spadł na piąte miejsce.

Wracając jednak do Simiego, można powoli odnieść wrażenie, że nie jest już osamotniony w walce o jeszcze jeden cel (mam tu na myśli przyszłotygodniowe Mistrzostwa Świata w lotach). Pokazał to już w Lillehammer, gdzie do końca nie był pewny końcowego sukcesu. Turniej Nordycki jest niemniej ciężką przeprawą, niż jego niemiecko-austriacki odpowiednik i wiele wskazuje na to, że możemy nie być świadkami teatru jednego aktora. Mimo wszystko złą rzeczą byłoby nie życzyć Ammannowi kolejnego tryumfu. Wszakże jest on absolutnym bohaterem kończącego się sezonu.

Miłym akcentem było zakwalifikowanie się całej czwórki Polaków do drugiej serii. Kamil Stoch zajął 22. miejsce (123 i 122m), Stefan Hula był 26. (123,5 i 117,5m), a Łukasz Rutkowski 28. (128 i 105m). W kontekście naszej drużyny to dobry wynik. Byłoby wspaniale, gdybyśmy byli świadkami małego deja vu z ubiegłego roku z Velikanki, gdzie zajęliśmy drugie miejsce, ale żeby tak się stało, muszą być spełnione przynajmniej dwa warunki. Po pierwsze, trzeba skakać równo i oczywiście daleko. Po drugie zaś, musimy liczyć na łut szczęścia, takiego, jaki miał dzisiaj Adam Małysz. Czy to się uda? Przekonamy się za tydzień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto