Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Psy gończe" - mroczna przeszłość powraca

Weronika Trzeciak
Weronika Trzeciak
okładka
okładka wydawnictwo Smak Słowa
"Psy gończe" Jørna Liera Horsta to ósma część cyklu o policjancie Williamie Wistingu.

Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Jørnem Lierem Horstem, uznanego za jednego z najpopularniejszych twórców kryminałów w Norwegii. Miałam już okazję czytać "Jaskiniowca", jego poprzednią powieść, która ukazała się w Polsce. I tak mi się spodobała, że bez wahania sięgnęłam po "Psy gończe". Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że w Norwegii powieść ta jest wcześniejsza, a nie późniejsza, a cykl ten wydawany jest od końca.

Głównym bohaterem jest William Wisting, policjant z Larviku. Doświadczony stróż prawa, który poświęcił pracy całe życie, wpada w nie lada kłopoty. 17 lat temu prowadził głośną sprawę zabójstwa Cecelii Linde i doprowadził do skazania domniemanego mordercy. Teraz wyszło na jaw, że dowody zostały sfabrykowane, a on jest głównym podejrzanym. Na czas wyjaśnienia sprawy zostaje zawieszony w czynnościach służbowych. W dodatku cały czas jest nękany przez media, które wietrzą sensację.

Wisting musi za wszelką cenę poznać prawdę o tym, co wydarzyło się 17 lat temu i dowiedzieć się, kto tak naprawdę sfabrykował dowody. Aby oczyścić się z zarzutów, rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Może liczyć na wsparcie bliskich współpracowników oraz pomoc rodziny - szczególnie jego córki Line, która jest dziennikarką śledczą. Okazuje się, że nie ma za dużo czasu, gdyż niespodziewanie ginie kolejna dziewczyna...

Zanim zajrzy się na pierwszą stronę i pogrąży się w lekturze, czytelnik zastanawia się, skąd taki tytuł powieści. Według Horsta policjanci są niczym psy gończe, które ścigają przestępców. Jeśli złapią trop, nic innego się nie liczy. Presja i żądania wyjaśnienia sprawy potrafiły doprowadzić do tego, że wyciągano pochopne wnioski. Śledczy wyrabiali sobie zdanie na temat przebiegu wydarzeń już na podstawie pierwszych zebranych dowodów. A potem następował nieświadomy proces szukania potwierdzenia. Uruchamiało się w nich widzenie tunelowe: zaczynali zbierać informacje, które pasowały do przyjętej hipotezy. Zmieniali się w psy gończe pędzące za zdobyczą, której zapach wyczuli. Wszystkie poboczne ślady były pomijane, nic nie było w stanie skierować ich uwagi na inny trop.

"Psy gończe" to dobry kryminał skandynawski, różniący się nieco od "Jaskiniowca". Podczas gdy w poprzedniej powieści, jaką czytałam, wątek obyczajowy i społeczny przyćmiły kryminalną intrygę, tak w tej na pierwszy plan wysuwa się zbrodnia.

Horst bardzo wiarygodnie opisuje nagonkę na policjanta, który wcale nie musi być winny. Jednak dowody mówią co innego. Nikt nie bierze pod uwagę jego dotychczasowej nieskazitelnej służby, tylko zostaje zawieszony w obowiązkach. Trochę to niesprawiedliwe, że nie ma szansy się bronić. Może jedynie działać na własną rękę. Pomaga mu Line, na którą może liczyć.
Muszę przyznać, że ciekawym zabiegiem jest połączenie dwóch światów - policyjnego i dziennikarskiego. I pokazanie, że w relacji ojciec (policjant) - córka (dziennikarka) może pojawić się konflikt interesów, ale wcale nie musi, jak w przypadku tej sprawy. Mogą oni połączyć siły, by dojść do prawdy.

W powieści pokazany jest także negatywny obraz mediów jako hien poszukujących taniej sensacji. Line oraz jej koledzy po fachu szukają materiałów na pierwszą stronę. Często wyprzedzają policję, która musi robić wszystko zgodnie z procedurami. Dziennikarka nie boi się niebezpieczeństwa, jest ambitna, dociekliwa, dokładna. Ciekawy materiał i dobre zdjęcia są dla niej najważniejsze, od tego zależy, czy gazeta będzie przynosić dochody. Przyświeca jej także inny cel - pomoc ojcu, który znalazł się w trudnej sytuacji. Tymczasem media węszą za chwytliwym tematem, dla nich liczy się jedynie rzucające się w oczy nagłówki i przejmujące zdjęcia. Jest to przerażające, niestety prawdziwe.

Książkę czyta się dość szybko, ponieważ została napisana lekkim językiem. Dużym ułatwieniem są także krótkie rozdziały. Horst potrafi budować napięcie poprzez nagłe zwroty akcji oraz dozowanie informacji. Autor miesza ze sobą z pozoru niepowiązane wątki, wznowienie śledztwa sprzed 17 lat, porwanie młodych dziewczyn oraz brutalne morderstwo mężczyzny, które tak naprawdę mają ze sobą coś wspólnego. Jak na dobry kryminał przystało, zakończenie jest zaskakujące. Polecam tę książkę miłośnikom skandynawskich kryminałów.

Warto wspomnieć, że "Psy gończe" to ósma książka z cyklu o Williamie Wistingu. Następna i jedyna, która jeszcze ukazała się w Polsce to "Jaskiniowiec". Szkoda, że ten cykl nie jest wydawany po kolei, tylko od końca do początku. Trochę dziwna kolejność, przez którą nie można poznać wątków osobistych bohaterów w porządku chronologicznym.

Jørn Lier Horst jest dramaturgiem i pisarzem, specjalizującym się w powieściach kryminalnych. Zadebiutował w 2004 roku powieścią "Świadek koronny", stanowiącą pierwszą część cyklu o Williamie Wistingu. Na swoim koncie ma także cykl Clue. Co ciekawe, Horst do września 2013 roku pracował jako szef wydziału śledczego Okręgu Policji Vestfold

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto