Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puszcza Białowieska. Minister Szyszko wywołuje demony?

Artur Hampel
Artur Hampel
Powalony wiatrem świerk
Powalony wiatrem świerk Artur Hampel
Kto nie jest rozeznany w terminologii, obowiązującym prawie oraz szeregu przepisów i uzgodnień, może bardzo łatwo wpaść w pułapkę zagmatwanej retoryki i manipulacji.

O lasach mówię prawdę

Audycja miała miejsce na antenie radiowej Trójki Polskiego Radia dnia 1 lutego 2016 roku (link do odsłuchania audycji na końcu materiału)

W sumie podczas audycji prócz głosu dyrektora Greenpeace Polska Roberta Cyglickiego mogliśmy wysłuchać wypowiedzi:
- Radosława Gawlika z Partii Zieloni (były wiceminister środowiska) reprezentującego Stowarzyszenie Eko-Unia
- Sławka Brzózka z Fundacji Nasza Ziemia
- Pawła Średzińskiego, rzecznika prasowego WWF Polska
- Jerzego Gosiewskiego, posła na Sejm, członka Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa

Dlaczego wymieniłem akurat te osoby? Otóż dlatego, że te organizacje i kilka innych, które posługują się identyczną retoryką i kształtują w dużej mierze nastroje społeczne wokół Puszczy Białowieskiej. Retoryka ta wpisuje się również w niektóre poczytne czasopisma i gazety, które przedstawiają taką samą narrację.
Zdanie zaś posła Gosiewskiego jest o tyle istotne, iż wskazuje na zupełnie inne aspekty obecnej sytuacji jaka ma miejsce w Puszczy Białowieskiej.

Zacznę więc od wypowiedzi dyrektora Greenpeace Polska, Roberta Cyglickiego.
W zasadzie działacz zaczął od całkowitego zakłamania realiów mówiąc o lasach naturalnych i w części o lasach mających charakter pierwotny. Jest to o tyle ciekawe, że w dalszej części wypowiedzi, sam zwrócił uwagę o nadreprezentacji świerka w lasach zagospodarowanych (czyli jednak nie naturalnych! ), który według niego w znaczącej części powinien ustąpić.
Inną kuriozalną wręcz wypowiedzią było podniesienie kwestii naturalności procesów, w tym gradacji kornika drukarza i odniesienia się do tej gradacji na skutek obniżenia się poziomu wód gruntowych. Problem jednak polega na tym, że na obniżenie się poziomu wód gruntowych ogromny wpływ miały nie czynniki naturalne, a czynniki ludzkie. Między innymi usytuowanie zaporowego zbiornika wodnego zlokalizowanego bezpośrednio na północ od Puszczy Białowieskiej, nikt tez na dzień dzisiejszy nie ustalił, ile w okolicach Puszczy Białowieskiej znajduje się studni głębinowych, które tez wywierają wpływ na poziom wód gruntowych, co bezpośrednio przyczynia się do obniżenia kondycji świerka w Puszczy i jego możliwości samoobrony przed kornikiem drukarzem.
W kolejnej wypowiedzi Robert Cyglicki powołuje się na opracowany dokument z 2014 roku przez zespół naukowców, podpierający się wynikami badań, w którym mowa o braku zasadności walki z kornikiem drukarzem poprzez wycinkę drzew w lasach naturalnych. Zwróćmy jednak uwagę, że pan Cyglicki powołując się na wspomnianą pracę znów mówi o lasach naturalnych, wiedząc doskonale, że Lasy Państwowe pragną podjąć walkę z kornikiem nie w lasach naturalnych a w lasach zagospodarowanych.
Można więc zadać w tym miejscu pytanie – celowa manipulacja, czy brak umiejętności rozgraniczania pojęć?
Jakiejkolwiek odpowiedzi byśmy w tym miejscu nie udzielili, to dyskwalifikuje ona w zasadzie dyrektora Greenpeace Polska z dyskursu na temat gradacji kornika w Puszczy Białowieskiej a tym bardziej z lobbowania zaniechania działań polegających na zwalczaniu tego owada.

To jednak nie koniec wypowiedzi pana Cyglickiego. Na wypowiedź redaktora prowadzącego, że lasów w Polsce przybywa, Pan Cyglicki odpowiada, że i owszem, ale nie lasów naturalnych.
Można zadać w tym miejscu pytanie, ale dlaczego przekształcać las gospodarczy Puszczy Białowieskiej za pomocą żuwaczek kornika drukarza w las z odnowieniem naturalnym powodując przy tym gigantyczne straty materialne? Nie taniej jest objąć ochroną sukcesję naturalną na gruntach porolnych, których w Polsce jest całkiem sporo i tam obserwować naturalne procesy kształtowania się lasów od podstaw? Też to potrwa lat sto lub dwieście, też drzewa zaczną się przewracać, również powstaną cenne biotopy a nowy las będzie się przekształcał całkowicie naturalnie zmieniając na przestrzeni setek lat swój skład gatunkowy zarówno w obszarze flory jak i fauny.

Kolejna wypowiedź, która wynika albo ze złej woli rozmówcy, bądź też niewiedzy a może też stanowi kolejną manipulację.
Otóż Pan Cyglicki stwierdza na antenie radia, że oś sporu wytyczona jest pomiędzy ekologami i naukowcami a leśnikami.
Bardzo przepraszam, ale leśnicy dysponują częstokroć o wiele większą wiedzą ekologiczną aniżeli wielu działaczy organizacji, które w statucie mają wpisane, iż są to organizacje przyrodnicze. Poza tym, naukowcy również nie mówią jednym głosem, gdyż część z nich popiera a wręcz zaleca zwalczanie kornika w lasach gospodarczych Puszczy Białowieskiej, w tym ze względów ekologicznych.
Gdzie zatem znajduje się ta oś sporu?
Sądzę, że znajduje się ona pomiędzy rozsądkiem a brakiem takiego rozsądku, przy czym pragnę wyraźnie podkreślić, że rozsądkiem tym wykazują się Lasy Państwowe.
Ostatnią kwestią jaką chciałem poruszyć, to upolitycznianie całej puszczańskiej awantury i kreowanie obecnego ministra środowiska prof. Szyszko na osobę wywołującą demony.
Wrogość, by nie powiedzieć jawna nienawiść niektórych działaczy określonych organizacji przyrodniczych do obecnego ministra jest powszechnie znana, podobnie jak sympatie polityczne tychże osób.
No ale jeśli chcemy iśc tą drogą, to może warto nadmienić, jak traktowały zagadnienia Puszczy Białowieskiej i w ogóle zagadnienia Lasów Państwowych takie partie jak PO i PSL a członkowie Partii Zielonych aktywnie uczestniczą w manifestacjach KOD, który jest jakże mocno określony nie tyle ideowo, co politycznie.
No ale nie rozdrapujmy tych ran.

Pan Cyglicki odwołał się również do światowego dziedzictwa UNESCO, jakim jest obecnie obszar Puszczy Białowieskiej, gdzie strona polska zadeklarowała nie ingerowanie w drzewostany ponad stuletnie.
Otóż zarzucił ministrowi środowiska „wywoływanie demonów” z powodu kwestionowania przez ministra sensowności tej regulacji w obliczu klęski ekologicznej jaka spadła na drzewostany świerkowe w Puszczy Białowieskiej.
Każdy ekolog, każdy przyrodnik i każda rozsądna osoba zdaje sobie sprawę z tego, że drzewostany takie, w których bez przeszkód może się rozwijać kornika drukarz, a które bezpośrednio sąsiadują z drzewostanami młodszymi są prawdziwą wylęgarnią kornika, w których może się obecnie rozwijać bez żadnych przeszkód i dokonywać ekspansji na drzewostany sąsiednie, często znacznie młodsze.
Sensowność takiej ochrony staje więc pod ogromnym znakiem zapytania i ściągnięcie przez ministra ekspertów z Unii Europejskiej jest wyrazem jak najgłębszej troski o stan Puszczy a nie jej wycinka celem pozyskania pieniędzy, jak to sugeruje wielu działaczy.

Pan Cyglicki zarzucił też leśnikom, że nie mieli racji odnośnie odtwarzania lasów na przestrzeni stu, dwustu lat, przywołując żerowanie kornika drukarza piętnaście lat temu w rezerwacie Wysokie Bagno w Puszczy Białowieskiej. Zaprasza wszystkich chętnych do odwiedzenia tegoż rezerwatu i i zobaczenia na własny oczy, jak po starodrzewiu świerkowym pięknie rosną tam obecnie z odnowienia naturalnego 15 letnie świerki, dęby oraz inne gatunki.
No i znów się zapytajmy. Leśnicy na pewno nie mieli racji? Przecież mówili, że las odrodzi się za około sto, dwieście lat a sam Pan Cyglicki mówi, że obecnie drzewa mają tam lat zaledwie piętnaście, więc do takiego starodrzewia jaki rósł tam przed atakiem kornika, zostało jeszcze nieco ponad sto (pytanie jeszcze, czy dotrwają, licho nie śpi).
Skoro doszliśmy już do pieniędzy, to warto w tym miejscu na chwilę się zatrzymać. Organizacje przyrodnicze, w tym pan Cyglicki zarzucają obecnemu ministrowi środowiska, że patrzy na lasy Puszczy Białowieskiej przez pryzmat metrów sześciennych drewna i złotówek.
Zadajmy sobie jednak pytanie, czy minister środowiska, który nie tylko ma nadzorować należyte przestrzeganie aktów prawnych przez poszczególne podległe mu jednostki, ale również jako członek rządu może nie dostrzegać kwestii ekonomicznych? Wyjdźmy może od tego o jakiej skali strat mówimy. Otóż obecnie szacuje się straty na około 700-800 mln złotych. Bez wielkiej przesady można przyjąć, że straty te w roku 2016 urosną do ponad miliarda złotych polskich. Jakie to są pieniądze? Do czego można je odnieść? Chociażby do wsparcia przez Lasy Państwowe parków narodowych. W roku 2015 Lasy Państwowe wsparły parki narodowe kwotą 25 mln złotych a straty materialne wywołane gradacją kornika drukarza stanowią aż 40 letni taki budżet!
Czy minister środowiska, który ma również na uwadze wsparcie przez Lasy Państwowe parków narodowych powinien koło takich strat przejść obojętnie? Ja sądzę, że nie powinien a nawet mu nie wolno. Poza tym w związku z gradacją kornika drukarza dochodzi do strat mniej wymiernych, ale jednak znaczących.
Okolice zdegradowanego lasu pozbywają się ogromnej ilości żywych drzew, które miały i mają wpływ nie tylko na walory estetyczne a tym samym samopoczucie mieszkańców, ale również jakość powietrza, mikroklimat, natężenie zarodników grzybów (alergie) i szeregu innych negatywnych, choć trudnych do oszacowania skutków.
Czy te aspekty również wolno pominąć ministrowi środowiska? Ja sądzę, że nie.

Ostatnią rzeczą jaką chciałbym przytoczyć, było stanowisko dyrektora Greenpeace Polska odnośnie działań zmierzających do wyłączenia lokalnych społeczności z prawa weta odnośnie rozszerzania granic parków narodowych. Jak się wyraził pan Cyglicki, ludzie ci muszą sobie zdać sprawę, że chodzi o tereny należące do Skarbu Państwa.
No cóż, Pan Cyglicki wykazał się daleko idącym wyalienowaniem od społeczności w ogóle, podobnie jak poprzednia ekipa rządząca (skoro pragniemy to nieco upolitycznić), gdyż całkowicie nie wziął pod uwagę tego, że lokalne społeczności też są właścicielami majątku należącego do Skarbu Państwa, gdyż Skarb Państwa to własność wszystkich Polaków, co niejednokrotnie podnosiły organizacje przyrodnicze odnosząc się do kwestii zarządzania lasami przez Lasy Państwowe. Decydowanie więc o tym, co dzieje się za płotem lokalnych społeczności wydaje się być prawem naturalnym i dziwne byłoby, gdyby ktokolwiek chciał im to prawo odebrać.
Reasumując i odnosząc się do kwestii wywoływania demonów prze obecnego ministra środowiska. Ja to widzę inaczej. Demony do tej pory hasały po Puszczy Białowieskiej w najlepsze a prof. Szyszko ma zamiar zapędzić je tam, gdzie ich miejsce. Na całe szczęście ma do tego właściwe uprawnienia i zdolności choć mógłby się jeszcze przyjrzeć statutom niektórych organizacji społecznych i ich kompetencyjności w odniesieniu do deklarowanych działań i zakresie dotyczącym ochrony przyrody.

Krótko jeszcze o wypowiedzi Radosława Gawlika ze Stowarzyszenia Eko-Unia. Otóż pan Gawlik stwierdził na antenie radia, że należy pozostawić lasy samym sobie, świerk wymrze wyrosną w tym miejscu inne drzewa. Później dodał, że lasy puszczańskie nie gospodarcze trzeba pozostawić w spokoju. W pewnym sensie swoim głosem legitymizuje zamierzenia Lasów Państwowych, gdzie walka z kornikiem ma się odbywać na obszarze lasów gospodarczych. Nie wiem, czy pan Gawlik chciał to właśnie powiedzieć, ale powiedział.

Innym głosem był głos Sławka Brzózka z Fundacji Nasza Ziemia. Podniósł kwestię wątpliwości, jakie pojawiają się z wycinaniem drzew w Puszczy Białowieskiej. Nadmienił, że ważnym jest, by określić, gdzie ma być dokonana wycinka. Wspomniał również o zdaniu biologów, że kornik będzie zawsze występował w lasach naturalnych.
Podsumowując i zaczynając od końca. Kornik będzie występował nie tylko w lasach naturalnych, ale w każdych lasach, gdzie rośnie kilkudziesięcioletni świerk. Szokujące jest jednak to, że znów powiela się paradygmat, który nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. No i kwestia określenia miejsc wycinki zasiedlonych drzew. No przecież Lasy Państwowe już dawno temu to określiły, warto więc odrobić zaległe lekcje.
Ostatnim głosem liczącej się na polskim rynku organizacji przyrodniczych, był głos pana Pawła Średzińskiego, rzecznika WWF Polska. I tutaj znów pojawia się wypowiedź, że wycinka jest niepotrzebna , że Puszcza ma charakter lasu naturalnego a leśnicy poprzez walkę z kornikiem i wycinkę drzew chcą zmienić ten las w las gospodarczy. Pan Średziński zaczął od tego, że manipuluje się faktami.
Jak zatem można traktować wypowiedź pana Średzińskiego? Przecież leśnicy będą działać właśnie w lesie gospodarczym, więc jak? Zmienią las gospodarczy w las gospodarczy?

O wartości argumentów WWF Polska niech świadczy chociażby fakt, iż jego działacze publikując na własnej stronie społecznościowej mylą jodłę z sosną a w Puszczy Białowieskiej chcą chronić buka i jodłę. W zasadzie, taka niewiedza pozbawia prawa działaczy WWF Polska do zajmowania jakiegokolwiek stanowiska wobec planowanych zabiegów w lasach gospodarczych Puszczy Białowieskiej. Po prostu nie wiedzą, o czym mówią.

Stronę Lasów Państwowych reprezentował rzecznik prasowy RDLP w Białymstoku, pan Jarosław Krawczyk.
Pan Krawczyk podkreślił to, o czym Lasy Państwowe informują od dawna, czyli o konieczności dokonania zabiegów ochronnych wyłącznie w obrębie drzew zasiedlonych, które polegać będą na ich wycięciu i wywiezieniu poza obszar lasów, przed wylotem chrząszczy z pni zasiedlonych drzew. Raz jeszcze wyraźnie podkreślił, że drzewa, które kornik już opuścił, nie będą pozyskiwane i nie będą z lasy wywożone.
Pojawiło się też pytanie, czy drzewo takie może stanowić jakąś wartość i czy pozyskanie drewna ma cel ekonomiczny i tutaj odniosłem wrażenie, że doszło do pewnych nieporozumień.
Rozmowa zaczęła się toczyć wokół zdeprecjonowanego posuszu nie przedstawiającego żadnej wartości, natomiast drzewa trocinowe (świeżo zasiedlone) mogą oczywiście taką wartość jak najbardziej przedstawiać, ale celem nie jest pozyskanie pieniędzy z ich sprzedaży a ograniczenie populacji kornika, by chronić pozostałe jeszcze przy życiu świerki. A to, że drewno zostanie sprzedane, to przecież chyba nic złego prawda? Pokryje to przynajmniej koszty zabiegów ochronnych, jeśli nie w całości, to chociaż częściowo.

Ciekawym głosem w dyskusji była wypowiedź posła Jerzego Gosiewskiego, członka Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
Otóż pan Gosiewski prócz potwierdzenia konieczności działań związanych z redukcją populacji kornika drukarza w lasach gospodarczych Puszczy Białowieskiej celem ochrony pozostałych drzewostanów i minimalizacji skutków gradacji, podniósł niezwykle istotną kwestię.
Dotyczy ona konieczności wrócenia się wstecz i przyjrzenia się uważnie, dlaczego doszło do tak ogromnej skali gradacji i gigantycznych strat materialnych i środowiskowych. Kto jest za to odpowiedzialny.
Z kilku niezależnych, aczkolwiek sprawiających wrażenie wiarygodnych źródeł wiem, że rozmowy o doprowadzeniu Puszczy do takiego stanu jak obecnie mogły być prowadzone już wiele lat temu przez grono kilku naukowców oraz niektórych działaczy przyrodniczych.
Jeżeli to, na co zwraca uwagę poseł Gosiewski w połączeniu z poszlakami zbadanymi przez prokuraturę, w razie hipotetycznego dochodzenia by się potwierdziło, to moglibyśmy mówić o długoplanowym i zamierzonym działaniu o charakterze sabotażu, który ostatecznie skutkował stratami sięgającymi blisko miliarda złotych poniesionymi przez Skarb Państwa, czyli przez wszystkich Polaków. Straty przyrodnicze i klimatyczne są praktycznie nie do oszacowania.

Czytaj również ::

BRUDNA GRA O PUSZCZĘ BIAŁOWIESKĄ

LINK DO AUDYCJI RADIOWEJ

© Artur Hampel, Gdańsk 01-02-2016

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto