Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Referendum? Ale po co?

Paweł Janus
Paweł Janus
Co jakiś czas politycy, zwłaszcza ci, którzy aktualnie są w opozycji, wietrząc swoją szansę w dojściu do władzy, stają się samozwańczymi trybunami ludowymi, postulując rozpisanie referendum. Stawiają wówczas pytanie, na które znają oczywiście odpowiedź.

Pytanie ma brzmieć: "Czy jest Pan/Pani za podwyższeniem wieku emerytalnego" cynicznie twierdząc, że poznamy dzięki temu stanowisko narodu na temat reformy emerytalnej. Otóż w ogóle nie poznamy.

Gdy ktoś mnie zapyta, czy chciałbym pracować dłużej, czy też wolałbym aby pracować krócej, co przy pominięciu pozostały parametrów może sugerować, że się one nie zmieniają, to oczywiście moja odpowiedź jest "wolę pracować krócej". Czy oznacza to, że jestem przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego? Nie, bo w swojej kalkulacji uwzględniam również inne zmienne, które owi samozwańczy trybuni świadomie pomijają. W referendum być może odpowiedziałbym przecząco, co owi trybuni uznaliby cynicznie za poparcie ich sprzeciwu.

Możemy się zapytać oczywiście również o to, czy chcemy, aby nasze emerytury były wyższe. I również odpowiedź będzie z góry przesądzona. Można stawiać też inne pytania, na które odpowiedzi z góry znamy - czy chcesz żyć dłużej, czy chcesz zwiększyć wymiar urlopu, dołożyć wolną środę, czy nakaz waloryzacji pensji co miesiąc? Każde z tych pytań nie ma sensu, bo nie przedstawia alternatywy i konsekwencji.

Trybuni oczywiście odwołują się do wielkich i szczytnych haseł - narodu, suwerena, obywateli, itp., itd. Dość jednak lekką ręką gotowi wydać miliony z publicznej kasy, stawiając owemu suwerenowi cynicznie pytanie, na które z góry znają odpowiedź. Mało tego - odpowiedź na tak postawione pytanie nie budzi niczyjej wątpliwości. Przyznaję to ja, który uważa, że podnieść wiek emerytalny należy. Nie budzi to niczyjej wątpliwości. Sporu nie ma. Mimo to trybuni pragną jednak to pytanie postawić, a po ew. odrzuceniu przez obywateli szczycić się "wielkim poparciem" i sukcesem.

Mogliby się jednak przeliczyć. Zadam bowiem pytanie - skoro to obywatele powinni się wypowiedzieć na temat zmian, które będą ich dotyczyć, to spytajmy tylko tych obywateli, których rzeczywiście będzie to tylko dotyczyć. A więc ludzi przed pięćdziesiątką. Co trybuni na to? Zadajmy to pytanie ludziom młodym i w średnim wieku, pomijając tych, którzy na nowy wiek emerytalny ze względów oczywistych się nie załapią... Nie byłbym wówczas taki pewien wyniku referendum (nawet z tak głupio postawionym pytaniem). Zresztą prawdopodobnie ze względu na niską frekwencję referendum i tak by wiele nam nie powiedziało.

Młodsi ludzie trochę jednak inaczej postrzegają pracę niż ci, którzy większość wieku zawodowego przeżyli w komunie. Inaczej patrzą na pracę, inaczej patrzą w przyszłość, dla wielu emerytura to i tak abstrakcja odległa o całe lata świetlne i nie ma znaczenia dla nich, czy będzie za 30 czy 40 lat, bo to i tak abstrakcja. Żyją dłużej, bo wyrośli już jednak w trochę innej rzeczywistości, mają jednak inną opiekę zdrowotną czy świadomość niż była 40 lat temu, przez co będą żyć dłużej. Są lepiej wykształceni, przez co wiedzą, że zawsze jest coś za coś i ew. pytania dotyczące jednego parametru widzą szerzej - w kontekście całego otoczenia i uwarunkowań ekonomicznych, przez co manipulacja nimi jest trudniejsza.

Oczywiście po stronie referendalnych trybunów pojawiają się argumenty, które są godne uwagi i pochylenia się nad nimi - budowa państwa, w którym ludzie będą chcieli mieć dzieci, gdzie się będzie dobrze żyło, gdzie do wspólnej kasy będzie więcej wpływać. Większość z nich nie jest w konflikcie z podwyższaniem wieku i można je wprowadzać równolegle. Politycy jednak sprawiają wrażenie jakby dla nich wszystkich praca to był jakiś dopust boży, jak woda święcona na diabła. Problemem jest brak pracy, brak dobrze płatnej pracy, a nie sama praca.

Jedyną obecnie siłą, która poza Platformą Obywatelską wskazuje konieczność podnoszenia wieku emerytalnego jest Ruch Palikota, wskazując jednocześnie szereg działań, które dodatkowo powinny zostać podjęte. A przestrzeń do budowania różnego rodzaju działań niwelujących negatywne skutki podnoszenia wieku emerytalnego jest wiele - poczynając od zniesienia limitów powyżej których ZUS się nie płaci (z czego korzystają najbogatsi), zreformowanie/likwidacja KRUS (od pewnego areału), reforma OFE, dziedziczenie chociaż części wkładu ZUS, decydowanie o tym, kiedy chcę przejść na emeryturę (przy odpowiednio zmodyfikowanej wysokości emerytury), aż po obowiązkowe badania profilaktyczne po 60. roku życia. To drobna część możliwych rozwiązań, z których być może największym jest w ogóle zreformowanie, uelastycznienie i zwiększenie efektywności państwa.

Wszelkie próby zadawania obywatelom pytań, na które wszyscy znamy odpowiedź jest cyniczne i nieodpowiedzialne.

Znajdź nas na Google+

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto