Refleksje przechery. Model dla Fidiasza

Trudno o lepszy kąsek, news i ewent w ideologiczno-wyznaniowym sosie, jak gołe ciało tejże urodziwej panny, która prezentuje się równie pięknie, jak inni rozebrani sportowcy na łamach The Body Issue. ESPN.

Posągowa uroda wysportowanych ciał aż się prosi o swego Fidiasza, a z braku tegoż – powinna być prezentowana w gabinecie figur woskowych Madame Tussaud; tym bardziej, że oprócz gry w tenisa zasłynęła nasza chluba narodowa chimerycznymi gestami, ukazującymi charakterek pannicy, której woda sodowa uszami tryska.

Układanie piłeczek w „JEZUSA” i publiczne demonstrowanie osobistego fanatyzmu religijnego jest równie aroganckie w stosunku do światowej publiczności, jak podanie ręki zwycięskiej przeciwniczce gestem rzucania ochłapów pętającemu się kundlowi.

Ostatecznie grono samozwańczych ambasadorów Jezusa wyrzuciło pannę Agnieszkę ze swego szacownego grona, a mnie ten smakowity zestaw zachowań panny Agnieszki oraz konsekwencje sprzecznych i głupawych przekazów wyrwały z letniego bezruchu i uśmiałam się jak norka.

Oczywiście, najlepszy komentarz do gołych zdjęć panny A.R., która nie wstydzi się Jezusa, wygłosił pan Terlikowski, orzekając, jak zwykle niezwykle słusznie, na temat golizny: nagość kobiety przynależy mianowicie wyłącznie mężowi i na odwrót: goły mąż wyłącznie dla gołej żony.

Podejrzewam, że pan Terlikowski wziął sobie do serca gawędy dobrego wojaka Szwejka, któremu Haszek włożył był w usta taką oto refleksję:

„…Już dobrze nie pamiętam, co nam dalej opowiadał o tej sprawie pan Stendler, ponieważ bardzo inteligentnie rozmawiał z tą damą w łóżku, oboje zaś zgodzili się na to, że małżeństwo nie jest od tego, żeby każdego prostą drogą prowadzić do szczęścia i że obowiązkiem każdego jest poskramianie chuci w małżeństwie i kształtowanie charakteru oraz uduchowienie ciała”.

A tak przy okazji – jak już wspomniałam o Fidiaszu, nie wypada przejść obojętnie obok współczesnej Grecji, której finansowe problemy (i wręcz hedonistyczne ich przyczyny) zatrzęsły jakiś czas temu Europą.

Oto niesłychanie ciekawe doniesienie z prasy codziennej: „Istnieje tam bowiem dodatek córek generałów i pułkowników, które nie wyszyły za mąż do 30. roku życia; państwo uznaje, ze mogły być źle traktowane w dzieciństwie, mieć traumę rodziny wojskowej i wypłaca im 2000 miesięcznie euro dodatku…”

Kto nie wierzy, niech sobie poszuka w ciekawostkach, które zamieszcza (nie tylko) SE, zachęcający czytelników do rejestracji hasłem:
„Sprawdź, dlaczego użytkownicy dziennika Super Ekspress i portalu SE.pl zasługują na treści najwyższej jakości… Zarejestruj się już dziś!”

Faktycznie. Przykładem najwyższej jakości dziennikarstwa jest doniesienie tłustym drukiem, iż Jarosław Kuźniar przez córkę sypia w aucie.

Skóra mi ścierpła na ten widok, bo stanął mi przed oczyma koczujący na parkingu biedak Kuźniar, którego własna córka wypędziła z domu.

Po zgłębieniu treści najwyższej jakości odetchnęłam jednak z ulgą, bo okazało się, że
- jest to niemowlak Zośka, która wywróciła porządek dnia ojcu, ( o matce się nie wspomina),
- ojciec Kuźniar łapie w samochodzie kilka chwil na drzemkę, bo facet wstaje do pracy o nieludzkiej porze, co wynika z rozkładu dnia, cyt.:

„Przed narodzinami córki mogłem położyć się w domu i odespać. W życiu "po Zośce" nie mam takiej możliwości, więc łapię momenty, kiedy mogę na chwilę zamknąć oczy i odsapnąć - opowiada o swoim życiu prywatnym w magazynie "Twój Styl".

Jak na ironię, wspomniana „treść najwyższej jakości” dotyczy dziennikarza, o którym plotkują koledzy po fachu, epatując dwuznacznym tytułem. (czyżby tego ich uczył?)

Konia z rzędem temu, kto po przeczytaniu przez szybę kiosku tytułu owego doniesienia nie pomyśli: "Co za czasy! Własna córka wywaliła Kuźniara z domu!"

Tyle byłoby ogórkowych refleksji na dzisiaj; o cudownych uzdrowieniach napiszę, jak mi jakiś szaman uzdrowi finanse, bo na głowie i ciele zdrowa jestem w granicach normy stosownej do wieku.