Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Refleksje przechery. O co chodzi z tymi "szmatami"

Jadwiga Hejdysz
Jadwiga Hejdysz
Bez komentarza
Bez komentarza Jadwiga Kowalczyk
Ponieważ urodziłam się 6 maja wg. organisty, zapisującego mnie w księdze chrztów, a 11 kwietnia wg. pamięci śp. Matki – każdy łatwo może policzyć, ile mam lat.

W związku z tym, biorąc pod uwagę moją tutaj pisaninę, uważam się za osobę w jakiś sposób nadążającą za tzw. nowoczesnością i akceptującą obyczaje, zmieniające się na moich oczach w zawrotnym tempie.

Z pojęciem poprawności politycznej zetknęłam się na długo przed rewolucją obyczajową w Polsce; było to w Stanach, po krwawych rozruchach czarnoskórych obywateli, których od tej pory nie wolno było nazywać murzynami, a którzy natychmiast stali się takimi samymi rasistami w stosunku do białych, jak biali do nich.

Wówczas to, korzystając ze zdobytego równouprawnienia, pewien wykładowca uniwersytecki, wytoczył proces o dyskryminację rasową rektorowi uczelni, który nie uwzględnił jego żądań płacowych. Proces był omawiany szeroko w telewizji i w ramach poprawności biały rektor stracił stanowisko, a skarżący się ciemnoskóry otrzymał wyższe apanaże mimo iż brak rzeczonego awansu był zgodny z kryteriami jednakowymi dla wszystkich.

W tym samym czasie telewizja pokazała nagraną przez kamerę w metrze scenę, podczas której z niebywałą zręcznością dwaj biali, idąc po bokach ciemnoskórego – błyskawicznie, w sposób perfekcyjnie skoordynowany obcięli mu uszy i znikli w tłumie, zanim poszkodowany zorientował się, skąd go krew zalewa. Kółko się zamyka, czyli jakie hasło taki odzew.

Z ubocznymi skutkami poprawności i równouprawnienia skojarzyły mi się w tym momencie uliczne protesty młodych rzymianek oburzonych na sędziego, który wydał wyrok uniewinniający rzekomego gwałciciela: sędzia ów udowodnił panience oskarżającej faceta o gwałt, że zniewolenie jej było technicznie niewykonalne bez współdziałania przy zdejmowaniu niezwykle obcisłych dżinsów. Rzeczone dżinsy nie zostały bowiem przecięte i zdarte z ofiary, a zdjęte bez użycia narzędzi tnących.

Protesty rzymianek, kręcących demonstracyjnie pupami obciągniętymi w obcisłe porcięta, obfitowały w hasła nieco podobne do prezentowanych w „marszu szmat”, niemniej jednak, mimo panujących upałów żadna nie paradowała z obwisłymi cyckami i taśmą izolacyjną na brodawkach.

Czasy się zmieniły, o gwałtach mówi się coraz głośniej, wyraźniej, osoby autentycznie pokrzywdzone przechodzą drogę przez mękę poczynając od złożenia doniesienia, przemoc w rodzinach, w pracy i na ulicy jest faktem, ale…”marsz szmat” i hasła na transparentach, gołych brzuchach i piersiach w żaden sposób mnie nie przekonują, że „ochoty na seks nie wyrażam strojem”, a „ubranie to nie wyzwanie”.

Otóż specyficznie dobrane ubranie jest wyzwaniem. Idąc na dyskotekę żadna panna nie włoży majtek z nogawkami i bluzki z golfem. Spódniczki, które obnażają przy schyleniu gołą pupę niczego nie zasłaniają, a stringi są po to, żeby niczego nie trzeba było zdejmować.

Pokażcie mi faceta, który na widok wyzywajaco ubranej panny nie dostanie wzwodu i nie przystąpi do akcji która często – to prawda – przebiega bez przyzwolenia i kończy się okrutnie.

Współczuję prawdziwie zgwałconym, współczuję bitym, poniewieranym i zmaltretowanym do ostatka przez domowego kata. Ale nikt mi nie wmówi, że wyzywająco ubrana pannica, z gołym brzuchem i dekoltem na granicy brodawek nie stanowi wyzwania dla osobnika nie mającego hamulców moralnych.

Demonstrujące „szmaty” maszerowały z obnażonymi piersiami i ja się pytam – czy taśma na brodawkach to ubranie, przejaw wstydliwości obnażonych do pasa pań, czy utrudnienie? Utrudnienie czego? Dlaczego gołe cycki mają być dowodem, że nie wolno gwałcić, a goły tyłek nie? Dlaczego - jesli "ubranie to nie wyzwanie" chodzą obnażone do pasa, a nie od pasa w doł? Tam też można przykleić kawałek PCV.

W czasach, których „szmaty” nie pamiętają, krążył taki brudny, męski dowcip; na temat pewnej pani rozmawiają dwaj amatorzy jej wdzięków:

- I co, dała ci? No pewnie, przecież to kurwa
- A mnie spławiła
- A to kurwa!

Wielokrotnie zmieniła się moda, zmieniały się obyczaje, wypasiona młodzież dojrzewa wcześniej, bodźce zewnętrzne i propaganda seksu w kipiących nagością imprezach, tabloidach i reklamach działają tak samo na wszystkich.
Zaistniały w przestrzeni publicznej „masz szmat” jest dla mnie – oświadczam twardo - akcją głupią i obrażającą KOBIETĘ. Czy to ma być sposobem na podniesienie pozycji kobiety w społeczeństwie, walką o większy dla niej szacunek? W moim pojęciu – nie jest!

Rzeczone „szmaty” same stawiają się na pozycji obiektów, żałośnie i obscenicznie demonstrujących swoją seksualność tak samo, jak "marsze równości" z teatralną ekspozycją erotyzmu, szkodzą środowisku normalnie żyjących i pracujących homoseksualistów.

Jak zaznaczyłam na wstępie, jestem osobą w określonym wieku i moja akceptacja nowych obyczajów i zjawisk ma swoje granice. Nie będę poprawna politycznie i „marsz szmat” , od samej nazwy poczynając uważam za jedno ze zjawisk równie szkodliwych co obrzydliwych.

Kończąc ten felieton nie mogę zaznaczyć akcentu politycznego "w temacie"(fuj) obrzydliwości.
- Czy jest coś obrzydliwszego, niż Jarosław obiecujący gruszki na wierzbie?
- Tak – to Jarosław chichoczący, że Kulczyk jest za stary na robienie dzieci.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto