Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rosja brązowym medalistą Ligi Światowej

Ralf
Ralf
Mecz o trzecie miejsce Ligi Światowej był pojedynkiem dwóch wielkich przegranych potęg - Brazylii i Rosji. Giba i spółka musiał wygrać przed 12-tysięczną widownią. Musiał ale... nie wygrał.

Po raz kolejny, w pierwszej „szóstce” podopiecznych Vladimira Alekno, nie wyszedł Semen Połtavsky. Lepiej początek spotkania rozpoczęli Rosjanie, obejmując prowadzenie 4-1. Jednak po pierwszej przerwie technicznej swój geniusz przypomniał Giba. Serwując 2 asy z rzędu, doprowadził do remisu "po 8".
Kolejny punkt bezpośrednio z zagrywki dołożył Dante i Brazylia wyszła na pierwsze prowadzenie w meczu - 13:12. Mimo tego, po dwóch asach serwisowych Volkova i bloku na Gibie, Rosja objęła trzypunktowe prowadzenie 18:15, które utrzymywała do końca seta, którego wygrała 25:23.

W kolejnym secie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, co chwila to inna drużyna wychodziła na prowadzenie. Pierwsze akcje tej części gry to pokaz umiejętności Giby. Najpierw, po jego cudownej obronie Brazylia zdobywa punkt z kontry, a następnie on sam zdobył 2 punkty bezpośrednio z zagrywki. Jednak Rosjanie szybko doprowadzili do remisu 3:3. Jeszcze przed przerwą techniczną Adre posyła dwa asy serwisowe i to Brazylijczycy schodzili na odpoczynek prowadząc 8:6. Po powrocie na parkiet, Rosjanie zaczęli grać ze zdwojoną siłą, co zaowocowało trzema punktami z rzędu i prowadzeniem 11:9. Na drugą przerwę techniczną zawodnicy zeszli przy wyniku 16:15 dla Rosji. W końcówce seta kontuzji doznał rozgrywający gospodarzy – Marcelinho, którego zastąpił Bruno Rezende. Ta sytuacja kompletnie rozbiła Brazylijczyków. Najpierw asa posłał Maxim Mikhaylov, a chwilę później rosyjski blok zatrzymał dwukrotnie Dantego. Seta zakończył kolejnym puntem z zagrywki Mikhaylov.

Początek trzeciej partii spotkania, to powolne budowanie przewagi przez Rosjan. Podopieczni Vladimira Alekno mieli już 3 punkty przewagi, (9:6) ale po serii błędów gospodarze wyrównali, było "po 10". Na nic to się jednak zdało, Rosjanie znów zaczęli świetnie grać i ponownie wysunęli się na prowadzenie (13:10). Jednak Brazylijczycy powoli doganiali Rosjan, wykorzystując ich błędy, a gdy w polu zagrywki pojawił się niezawodny Giba, on i jego koledzy wyszli na prowadzenie aż 22:18. Wkrótce niepokój wkradł się w serca brazylijskich kibiców, gdy ich idol przekroczył w ataku linię 3 metra i przewaga Brazylii stopniała do jednego punktu (23:22). Seta skończył atomowym uderzeniem rezerwowy Anderson.

Czwarty set znakomicie zaczęli Rosjanie, od prowadzenia 4:1, 8:3 i 11:4. Na drugą przerwę techniczną Brazylijczycy schodzili przegrywając aż 9:16! Po powrocie na boisko, zespół rosyjski dołożył kolejne dwa punkty! Niepokój w szeregi Rosjan wkradł się, gdy stracili 3 punkty z rzędu. Przy stanie 21:16, trener Vladimir Alekno poprosił o czas dla swojego zespołu. Trener uspokoił grę swoich graczy, a mecz zakończył atakiem z krótkiej Alexander Volkov.

Czy to już koniec dominacji zespołu z Ameryki Południowej w światowej siatkówce? A może to „zasłona dymna” przed nadchodzącym turniejem w Pekinie? Odpowiedź na te pytania przyniosą zbliżające się igrzyska olimpijskie. Natomiast Rosjanie w pełni zrewanżowali się gospodarzom za porażkę z fazy grupowej LŚ. Zdecydowanie panowali na siatce, a Verbow wyjmował w obronie niesamowite piłki.

Brazylia – Rosja 1:3

(23:25, 19:25, 25:23, 19:25)

Brazylia : Marcelo, André, Giba, André Heller, Gustavo, Dante oraz Sergio (L), Bruno Rezende, Anderson, Rodrigao

Rosja : Kosarev, Grankin, Tetyukhin, Volkov, Mikhaylov, Kuleshov oraz VerboV (L), Berezhko, Ostapenko, Połtawsky

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto