Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rosja. Niektóre organizacje mocą ustawy będą "agentami zagranicy"

Stanisław Cybruch
Stanisław Cybruch
Wczoraj w Rosji weszła w życie ustawa o organizacjach, których szefowie mogą być uznani "agentami zagranicy". Niektórzy postanowili nie podporządkowywać się jej przepisom. Czy będą represje i likwidacje organizacji?

Wczoraj w Rosji weszła w życie ustawa, o organizacjach pozarządowych, która otrzymała powszechne miano skandalicznej. Odtąd instytucje, które ośmielą się przyjąć wsparcie spoza Federacji Rosyjskiej, będą musiały publicznie za każdym razem oświadczać, że są "agentami zagranicy". Wśród nich, bez wątpienia, także bardzo znane i szanowane na świecie, Memoriał i Moskiewska Grupa Helsińska.

Przepisy ustawy przeforsowali w rosyjskiej Dumie "zawodowi patrioci". A to, że "patriotyzm jest u naszych sąsiadów profesją", ogłosił niedawno w Moskwie, poseł Aleksandr Siedakin, z prokremlowskiej partii Jedna Rosja.

I kolejna wyjątkowo demokratyczna zasada wynikająca z paragrafów nowej ustawy. Otóż przedstawiciele organizacji pozarządowych, które będą otrzymywać pieniądze albo inne formy wsparcia z zagranicy, a przy tym zajmują się uprawianiem polityki, czyli świadomie działają lub "próbują wpływać na nastroje społeczne" i występują publicznie, będą musieli "za każdym razem zaznaczać" w sposób otwarty i uczciwy, że są "agentami zagranicy" – czytamy w serwisie wyborcza.pl.

Oznacza to, jak podaje portal wyborcza.pl, że dla przykładu Siergiej Cyplonkow, dyrektor rosyjskiego Greenpeace, a jednocześnie członek prezydenckiej Rady Praw Człowieka, czyli oficjalny doradca prezydenta Rosji, Władimira Putina, każde swoje wystąpienie będzie musiał poprzedzić takim właśnie wyznaniem. Będzie musiał, gdyż organizację Greenpeace zasilają pieniądze z zagranicy. Natomiast stowarzyszenie Memoriał, które działa na rzecz prawdy o zbrodniach bolszewickich i poświęca wiele pracy i uwagi, m.in. tragedii katyńskiej, będzie musiało zamieszczać na swoich publikacjach w widocznym miejscu napis, że zostały wydane przez "agenta zagranicy".

Wyjaśniają nam, że ustawa o agentach jest oparta na wzorach prawa amerykańskiego. Ale to nieprawda. W Ameryce, owszem są przepisy o lobbystach, którzy działają otwarcie w interesach innych państw, i oni faktycznie muszą się rejestrować. I tylko oni. A nie jak u nas - obrońcy praw człowieka, ekolodzy i organizacje charytatywne - mówi "Gazecie" Naum Nim, wydawca kwartalnika "Niewola", poświęconego rosyjskiemu systemowi penitencjarnemu, który wychodzi dzięki grantowi z Norwegii. "Nam przykazano, byśmy się sami piętnowali. Jak u Gogola, gdzie jeden z bohaterów wmawiał innym, że to nie on kazał wychłostać wdowę po unteroficerze, lecz "wysiekła się sama".

Wybitny reżyser filmowy, pisarz i prezes fundacji Obrony Głasnosti, Aleksiej Simonow, zapowiada, że on i jego działająca od 21 lat organizacja – absolutnie nie podporządkują się nowym przepisom o agentach.

Tradycyjnie, dla Rosjanina określenie "agent zagranicy" - jest synonimem szpiega i zdrajcy ojczyzny. I nam w gruncie rzeczy każą się publicznie piętnować, przyznawać do ciężkiej zbrodni. To kłamstwo. Owszem, moja fundacja otrzymuje wsparcie z zagranicy, bo nie możemy liczyć na dofinansowanie przez rodzimych biznesmenów - oni boją się, że Kreml da im po łapach. Ale otrzymywanie grantów zagranicznych nie oznacza, że działamy w interesie wrogiej naszemu krajowi zagranicy. Chodzi nam wyłącznie o Rosjan, o ich prawo do wolności słowa i informacji - zapewnia Aleksiej Simonow.

Arsenij Rogiński, przewodniczący zarządu Międzynarodowego Stowarzyszenia "Memoriał", przyznaje, że nowa ustawa i to wszystko, co z niej wynika - budzi grozę. Jak popdkreśla Arsenij Rogiński - w rosyjskiej ziemi leżą setki tysięcy tych, którzy "szczerze" przyznali się, że są "agentami" obcych wywiadów. Dla przykładu, marszałek Michaił Tuchaczewski przyznał się, że był szpiegiem niemieckim, angielskim, polskim i japońskim jednocześnie. I na tej podstawie został rozstrzelany w 1937 roku, w okresie "wielkiej czystki". W tym czasie "poszli też pod ścianę" niemal wszyscy dowódcy Armii Czerwonej; męczeni torturami "przyznawali się", że są agentami.

Postanowiliśmy nie podporządkowywać się nowym przepisom. Nie wiem, jak zareagują na to władze. Czy będą represje, czy nasza organizacja zostanie zlikwidowana? Ale lepiej ją stracić, niż stracić dobre imię, dać się poniżyć - mówi w rozmowie z "Gazetą" przewodniczący "Memoriału", Rogiński.

"Agentami zagranicy" nie zamierza się też ogłaszać Moskiewska Grupa Helsińska, także Transparency International i wiele innych znanych organizacji pozarządowych.

Naum Nim uważa, że władze - przynajmniej początkowo - nie będą się czepiać "Memoriału", ani innych znanych pozarządowych instytucji. Nie zamkną ich, nie posadzą ich szefów, bo nie zechcą ryzykować wywołania międzynarodowego skandalu. Na pierwszy ogień pójdą zapewne ci, którzy skromnie, bez rozgłosu działają gdzieś na odległej prowincji, a z tego czy innego powodu narazili się miejscowym gubernatorom. Jeśli nie ogłoszą się "agentami", władze zabiorą się za nich szybko i bezlitośnie – mówi z przekonaniem wydawca kwartalnika "Niewola".
Zarejestruj się i napisz artykuł
Znajdź nas na Google+

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto