Od momentu gdy jeden z ratowników dotarł do zasypanego górnika, a więc od godz. 9.12, w kopalni Rydułtowy-Anna trwa walka z czasem. Tempo prac jest powolne, bo ratownicy pracują w ekstremalnych warunkach i muszą posuwać się do przodu bardzo ostrożnie.
Żeby górnika można było wyciągnąć, drążony w zawale tunel musi mieć nie tylko odpowiednią wielkość, ale również być bezpieczny. W zasypanym wyrobisku jest wiele zniszczonych fragmentów urządzeń, uszkodzone elementy obudowy chodnika, kable. Wszystko to ratownicy muszą rozcinać bądź wycinać. I to bardzo ostrożnie, bo jakiekolwiek naruszenie struktury zawaliska mogłoby spowodować m.in. jego osunięcie i zagrozić bezpieczeństwu samych ratowników.
Czytaj: Kopalnia Rydułtowy-Anna. Znaleziono zasypanego górnika
Po południu Zbigniew Schinohl, szef Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku poinformował dziennikarzy, że ratownicy mogą dotrzeć do górnika nawet za dwa dni.
- Odległość od czoła drążonego w chodniku przejścia do miejsca, w którym leży górnik wynosi około 7 metrów. Ekstremalne warunki panujące w wyrobisku, powodują, że zastępy ratownicze posuwają się do przodu w tempie około 4 metrów na dobę. Dotarcie do zasypanego górnika i wydobycie go ze strefy zawału może potrwać długo - stwierdza dyrektor Schinohl.
Szef rybnickiego OUG potwierdził (opierając się na relacji ratownika, który miał kontakt z górnikiem), że mężczyzna nie daje oznak życia. Nie oznacza to jednak, że nie żyje. Stwierdzenie zgonu będzie należało do lekarza, a ten będzie mógł do niego dotrzeć dopiero wtedy gdy pierwsi bezpiecznie zrobią to ratownicy.
Niestety, choć w zawalonym chodniku cały czas był, i nadal jest przepływ powietrza należy pamiętać, że od wypadku minęło już ponad dwa i pół dnia. Górnik cały ten czas przebywał w fatalnych warunkach, a do tego nie wiadomo czy nie został czasem przygnieciony odłamkami skał albo nie odniósł innych poważnych obrażeń.
Z godziny na godzinę gaśnie optymizm i maleją szanse na to, że 40-letniego elektryka dołowego uda się wydostać żywego z rumowiska. Ratownicy zdają sobie sprawę, że teraz nie idą już po żywego górnika. Mimo to wciąż mają nadzieję, więc zrobią wszystko by jak najszybciej wydobyć go z tej pułapki. W kopalni cały czas dyżurują ekipy medyczne. Na wezwanie, w gotowości czeka także śmigłowiec.
Akcja ratownicza trwa, i trwać będzie tak długo aż górnik zostanie wywieziony na powierzchnię. Żywy bądź martwy. Bo taki jest sens tej ratowniczej roboty - schodzić tam skąd inni uciekają, w najniebezpieczniejsze miejsca i wydobywać z nich swoich kolegów, nikogo nie zostawić na dole.
40-letniego elektryka znaleziono dzisiaj (26 marca) o godz. 9.12. Przypadkiem. Jeden z ratowników czołgając się załomem zrobionym po pozostałości przenośnika, w wolnej przestrzeni „wymacał” zaginionego górnika leżącego pod przenośnikiem.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?