Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rydułtowy: ratownicy mają jeszcze nadzieję, że górnik żyje

Małgorzata Sarapkiewicz
Małgorzata Sarapkiewicz
Ratownicy jeszcze co najmniej dwa dni będą się przekopywać do zasypanego elektryka.
Ratownicy jeszcze co najmniej dwa dni będą się przekopywać do zasypanego elektryka. Małgorzata Sarapkiewicz
Jeszcze co najmniej dwa dni ratownicy będą drążyli tunel, żeby przebić się do zasypanego górnika i bezpieczne wydobyć go z zawaliska.

Od momentu gdy jeden z ratowników dotarł do zasypanego górnika, a więc od godz. 9.12, w kopalni Rydułtowy-Anna trwa walka z czasem. Tempo prac jest powolne, bo ratownicy pracują w ekstremalnych warunkach i muszą posuwać się do przodu bardzo ostrożnie.

Żeby górnika można było wyciągnąć, drążony w zawale tunel musi mieć nie tylko odpowiednią wielkość, ale również być bezpieczny. W zasypanym wyrobisku jest wiele zniszczonych fragmentów urządzeń, uszkodzone elementy obudowy chodnika, kable. Wszystko to ratownicy muszą rozcinać bądź wycinać. I to bardzo ostrożnie, bo jakiekolwiek naruszenie struktury zawaliska mogłoby spowodować m.in. jego osunięcie i zagrozić bezpieczeństwu samych ratowników.

Czytaj: Kopalnia Rydułtowy-Anna. Znaleziono zasypanego górnika

Po południu Zbigniew Schinohl, szef Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku poinformował dziennikarzy, że ratownicy mogą dotrzeć do górnika nawet za dwa dni.
- Odległość od czoła drążonego w chodniku przejścia do miejsca, w którym leży górnik wynosi około 7 metrów. Ekstremalne warunki panujące w wyrobisku, powodują, że zastępy ratownicze posuwają się do przodu w tempie około 4 metrów na dobę. Dotarcie do zasypanego górnika i wydobycie go ze strefy zawału może potrwać długo - stwierdza dyrektor Schinohl.

Szef rybnickiego OUG potwierdził (opierając się na relacji ratownika, który miał kontakt z górnikiem), że mężczyzna nie daje oznak życia. Nie oznacza to jednak, że nie żyje. Stwierdzenie zgonu będzie należało do lekarza, a ten będzie mógł do niego dotrzeć dopiero wtedy gdy pierwsi bezpiecznie zrobią to ratownicy.

Niestety, choć w zawalonym chodniku cały czas był, i nadal jest przepływ powietrza należy pamiętać, że od wypadku minęło już ponad dwa i pół dnia. Górnik cały ten czas przebywał w fatalnych warunkach, a do tego nie wiadomo czy nie został czasem przygnieciony odłamkami skał albo nie odniósł innych poważnych obrażeń.

Z godziny na godzinę gaśnie optymizm i maleją szanse na to, że 40-letniego elektryka dołowego uda się wydostać żywego z rumowiska. Ratownicy zdają sobie sprawę, że teraz nie idą już po żywego górnika. Mimo to wciąż mają nadzieję, więc zrobią wszystko by jak najszybciej wydobyć go z tej pułapki. W kopalni cały czas dyżurują ekipy medyczne. Na wezwanie, w gotowości czeka także śmigłowiec.

Akcja ratownicza trwa, i trwać będzie tak długo aż górnik zostanie wywieziony na powierzchnię. Żywy bądź martwy. Bo taki jest sens tej ratowniczej roboty - schodzić tam skąd inni uciekają, w najniebezpieczniejsze miejsca i wydobywać z nich swoich kolegów, nikogo nie zostawić na dole.

40-letniego elektryka znaleziono dzisiaj (26 marca) o godz. 9.12. Przypadkiem. Jeden z ratowników czołgając się załomem zrobionym po pozostałości przenośnika, w wolnej przestrzeni „wymacał” zaginionego górnika leżącego pod przenośnikiem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto