Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sądy nad Mateuszem Kijowskim

Eugeniusz Możejko
Eugeniusz Możejko
Stowarzyszenie KOD znalazło się w decydującym momencie swojej krótkiej, a burzliwej historii. Atakowany przez nieprzyjazne siły wewnątrz i zewnątrz organizacji Mateusz Kijowski nie ustępuje pola.

„Jesteśmy dzisiaj w decydującym momencie historii Polski” – mówił Józef Pinior na niedawnej manifestacji KOD w Poznaniu. W decydującym momencie swojej historii jest z pewnością także KOD. W zgromadzeniu wzięło udział około 300 osób – niewiele, jak na imprezę KOD-u, do jakich przywykliśmy. Obok Piniora wystąpił lider ruchu Mateusz Kijowski, ale głosu w obronie sądownictwa (pod takim hasłem demonstrowano w Poznaniu) nie zabrał.

Mateusz Kijowski musi obecnie bronić się sam, atakowany przez nieprzyjazne siły z wewnątrz i z zewnątrz organizacji, której do niedawna przewodził. Dziesięć dni temu portal Onet.pl informował, że były skarbnik Komitetu Obrony Demokracji Piotr Chabora złożył doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na nakłanianiu go do sfałszowania dokumentacji finansowej KOD. Ponadto wnosi o połączenie tej sprawy z badaniem rzetelności faktur wystawianych przez lidera KOD Mateusza Kijowskiego Stowarzyszeniu KOD za usługi informatyczne świadczone przez jego firmę.

Z informacji Onet-u dowiadujemy się. że doniesienie Chabory wpłynęło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście 16 stycznia, miesiąc wcześniej, a na początku lutego zostało przekazane do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, gdzie trwają czynności sprawdzające w tej drugiej sprawie. Co ciekawe, o postępowaiu w prokuraturze okręgowej zarząd KOD miał dowiedzieć się z doniesień medialnych. (Być może trafiło do niej doniesienie zgłoszone przez osobę prywatną do prokuratury w Pruszkowie 10 stycznia, o czym poinformowało Radio Zet, po czym umilkło).

„Kwity“ z niewidzialnej ręki

Nowe rewelacje na temat Mateusza Kijowskiego i jego faktur są pokłosiem afery rozpętanej 4 stycznia publikacjami portalu Onet i dziennika „Rzeczpospolita“ ujawniającymi, że pieniądze ze zbiórek publicznych prowadzonych w czasie marszów KOD trafiały do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony. Łącznie chodziło o faktury na kwotę ponad 91 tysięcy złotych wystawiane za usługi informatyczne.

„Kwity“ podrzucone przez „niewidzialną rękę“ wywołały – zgdodnie z oczekiwaniami – trzęsienie ziemi w kierownictwie KOD. Następnego dnia członkowie zarządu KOD, Magdalena Filiks , szefowa oddziału szczecińskiego i Radomir Szumełda, wiceprzewodniczący Komitetu oraz sekretarz zarządu KOD Jarosław Marciniak zwołali konferencję prasową, na której odcięli się od Mateusza Kijowskiego i sprawy jego rozliczeń finansowych. Oświadczyli, że do grudnia 2016 roku nie wiedzieli, że strona internetowa KOD-u jest prowadzona przez firmę Kijowskich, a istnienie wątpliwych faktur odkryli przypadkowo w trakcie porządkowania dokumentów finansowych stowarzyszenia. „Wierzyliśmy, że wszyscy wszystko robią za darmo“ - zapewniali. Sprawa miała trafić na walne zgromadzenie, ale po wybuchu „afery“ (którą staje się każda informacja, do której „docierają“ media nie podając źródła) występujący na konferencji działacze zapowiedzieli przeprowadzenie audytu zewnętrznego finansów KOD. Radomir Szumełda informował dodatkowo, że zostały już rozpoczęte poszukiwania firmy, która taki audyt przeprowadzi, a jego wyniki będą udostępnione opinii publicznej. Zapowiedział też, że zwrócił się do komisji rewizyjnej KOD o sprawdzenie przepływów finansowych samego stowarzyszenia.
Audyt miał dotyczyć w szczególności rozliczeń Komitetu Społecznego KOD. który działał od grudnia 2015 roku do 30 września 2016 roku i zajmował się zbieraniem pieniędzy do puszek na manifestacjach i zbiórką internetową oraz odpowiadał za ich wydatkowanie. Jak zapewniał sekretarz zarządu KOD Jarosław Marciniak, na działalność tego komitetu członkowie zarządu nie mieli wpływu. Komitet Społeczny KOD został rozwiązany w październiku 2016 roku po zakończeniu zbiórki funduszy; zapadła wtedy decyzja, że odtąd pieniądze dla MKM Studio będzie przekazywało samo stowarzyszenie, jednak jego zarząd odmówił dalszych płatności. Sprawa miała stanąć na posiedzeniu zarządu wyznaczonym, na wniosek jednego z koordynatorów regionalnych, na 28 grudnia, które Mateusz Kijowski uznał je za nielegalne. Pytany, czy w istniejącej sytuacji lider KOD Mateusz Kijowski powinien zawiesić członkostwo w KOD, Szumełda wyraził zdanie, że powinien o tym zdecydować sam Kijowski. Być może trzeba będzie odejść od koncepcji jednego lidera i „postawić na inne rozwiązania“. „Niewykluczone, że po tej aferze KOD czeka rewolucja“ – dodał.

Trzęsienie ziemi

Tymczasem wypadki biegły torem wyznaczonym przez niewidzialną rękę (która – jak się okazało – już wcześniej oferowała kopie trefnych faktur także innym redakcjom). W tydzień po rewelacjach Onet-u i „Rzeczpospolitej“ pojawiły się informacje, że jesienią ubiegłego roku Kijowski wystawił jeszcze dwie faktury na łączną kwotę przekraczającą 30 tys. złotych. Sam zainteresowany temu zaprzeczał, choć dopuszczał, że ktoś omyłkowo takie faktury wystawił, twierdził jednak, że wszystkie nadplanowo przelane pieniądze zwrócił. Temu z kolei zaprzeczył Radomir Szumełda. W obszernym oświadczeniu opublikowanym na Facebooku stwierdził, że żadne nadpłacone kwoty na rachunek bankowy stowarzyszenia nie trafiły; ponadto informował, że przypadkiem znaleziono jeszcze jedną fakturę Kijowskiego wystawioną, jak poprzednie, na kwotę ponad 15 tys. złotych. Ujawnienie nowych faktów - powiedział w radiu TOK FM Radomir Szumełda - „może ciągnąć KOD w dół”, dlatego dobrym obyczajem byłoby, by przewodniczący na czas wyjaśnienia wszystkich wątpliwości „zawiesił się“ - dla dobra organizacji.

W doniesieniu do prokuratury z 16 stycznia Chabora twierdził, że tuż po ujawnieniu kolejnych faktur był on nakłaniany przez dwie księgowe zatrudnione w KOD-zie do sfałszowania dokumentów, mających potwierdzić, że Kijowski zwrócił pieniądze. Indagowane przez Onet księgowe odmówiły wyjaśnień, tłumacząc się zobowiązaniem wobec zarządu KOD do nieudzielania w tej sprawie żadnych informacji. Dokooptowany do zarządu KOD Krzysztof Łoziński, pomysłodawca powołania tego typu organizacji i jej współzałożyciel przyznał, że Piotr Chabora rzeczywiście złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, ale nie chciał mówić o szczegółach. Powiedział tylko, że w wyniku tej sprawy KOD zdecydował się zakończyć współpracę z biurem księgowym, z którego usług korzystał.

O kulisach spotkania skarbnika i dwóch księgowych opowiadał dziennikarzom Onet-u, Januszowi Schwertnerowi i Andrzejowi Gajcy, „ jeden z czołowych działaczy KOD“. Ich rozmówca nie chciał wyraźnie potwierdzić, że księgowe działały na wyraźną prośbę Mateusza Kijowskiego, był jednak przekonany,że nie powiedział on o tej sprawie prawdy – nie zwrócił pieniędzy kilka miesięcy temu, zrobił to dopiero niedawno.

Upublicznienie nieprawidłowości w rozliczeniach finansowych lidera KOD z jego organizacją rozniosło się echem po innych strukturach organizacji. Ósmego stycznia stycznia Tymczasowa Rada Regionów zaapelowała do Mateusza Kijowskiego i Piotra Chabory „o zawieszenie wszelkich działań jako przedstawicieli Zarządu KOD“, z wyjątkiem niezbędnych czynności prawnych zapewniających niezakłócone funkcjonowanie stowarzyszenia. Rada prosiła ich też o powstrzymanie się przed wypowiedziami dla mediów i „jakimkolwiek kreowaniem polityki wizerunkowej”. Kontakty zewnętrzne miał przejąć niezależny rzecznik prasowy, powołany przez zarząd główny i radę regionów. Kijowski i Chabora mieli powstrzymywać się od publicznych wystąpień na wydarzeniach KOD-u oraz zgłaszania i organizacji takich wydarzeń. Tym miały się zająć grupy regionalne i lokalne „stosownie do miejsca, gdzie się odbywają”, a o imprezach ogólnopolskim miała decydować Rada Regionów. W ten sposób owa rada próbowała „uciszyć“ i ubezwłasnowolnić Kijowskiego, rezerwując prawo głosu o inicjatywy sobie. Od członków zarządu głównego rada domagała się przeprowadzenia niezależnego audytu w sprawie wydatków Komitetu Społecznego KOD na rzecz firmy MKM Studio. Ze swojej strony obiecywała dokładać wszelkich starań, aby ratować dobre imię stowarzyszenia, odzyskać zaufanie jego członków oraz uspokajać „agresywne komentarze w naszych grupach regionalnych”. W oświadczeniu zaznaczono, że Mateusz Kijowski poznał treść oświadczenia przed jego publikacją.

Szesnastego stycznia doszło do burzliwego posiedzenia zarządu KOD z udziałem dwudziestu członków ścisłych władz stowarzyszenia, na którym dymisję złożył skarbnik Piotr Chabor (i – jak się okazało - poszedł z tym do prokuratora). Zarząd podjął uchwałę, wyrażającą brak zaufania do Mateusza Kijowskiego i wezwał go do niezwłocznego ustąpienia z funkcji przewodniczącego. Uchwałę podpisali: Krzysztof Łoziński, Małgorzata Filiks, Radomir Szumełda, Magdalena Lech-Krawczyk i Jarosław Marciniak. Przeciw byłó Krzysztof Król. Kijowski odmówił podporządkowania się tej uchwale i opuścił posiedzenie zarządu.

Według informacji dziennikarza "Do Rzeczy" Marcina Makowskiego opublikowanych w "Wirtualna]ej Polsce“, Radomir Szumełda proponował wtedy wysunąć na stanowisko lidera osobę, która zjednoczyłaby podzielone środowisko. Według Telewizji Republika, zarząd chciał aby - do czasu wyborów - Kijowskiego zastąpił Krzysztof Łoziński. Na tym nadzwyczajnym posiedzeniu zarząd zapowiedział zmiany w zarządzaniu finansami KOD-u anonsowane przez Łozińskiego jako „program naprawczy, który będziemy realizować“. Miałby to być program realizowany w małej grupie trzech osób z zarządu i dwóch księgowych.

Po tym posiedzeniu Krzystof Łoziński o swojej roli w stowarzyszeniu obszernie (ale niekoniecznie jasno) rozwodził się w rozmowie z Michałem Wilgockim z „Gazety Wyborczej“. W jego ocenie Mateusz Kijowski „przestał ogarniać, co się dzieje“. On sam wszedł do zarządu, aby „ przeciąć tę złą sytuację“. Siebie Łoziński jeszcze nie widział w roli przewodniczącego, chociaż nie wykluczał kandydowania na tę funkcję. W jego ocenie szanse na wygraną miał też Kijowski, który nadal cieszy się dużym poparciem członków stowarzyszenia. Szumełda, Filiks, Marciniak, którzy wystąpili na pierwszej konferencji prasowej, są – jego zdaniem – niesłusznie podejrzewani, że chcą usunąć Mateusza Kijowskiego. Twierdził, że chcieli nawet odejść z zarządu, ale namówił ich, żeby zostali, bo inaczej zarząd przestałby istnieć i „mielibyśmy komisarza“.

Utrata twarzy

Po ujawnieniu przez Onet i „Rzeczpospolitą“ faktur Mateusza Kijowskiego w sondażu zaufania do osób publicznych IBRIS opublikowanym 20 stycznia lider KOD-u zajął ostatnie miejsce, tracąc dwie trzecie ufających mu respondentów; liczba deklarujących nieufność wzrosła o 17 punktów procentowych. Zaufanie deklarowało tylko 6 proc. ankietowanych. Prasa sięgnęła ponownie po chętnie poruszany temat niezapłaconych alimentów. Tygodnik "Wprost" wyliczał mu skumulowane zaległości z tego tytułu, a „Rzeczpospolita“ wytykała słabości obrony Kijowskiego przed tymi oskarżeniami. Sam Kijowski, zapytany o to w radiu ZET, powiedział: "Nie mam pretensji do 'Wprost', że pisze prawdę, mówię o tym, że ten materiał jest napisany w sposób tak, jak SB pisało kiedyś do Trybuny różne paszkwile". Kijowski dowodził, nie jest możliwe, żeby w ciągu dwóch tygodni przypadkowo „wyskakiwały“ kolejne materiały odkrywające prawdę o nim. Twierdził, że nagonka w mediach nie jest zresztą kierowana przeciwko niemu, że jest on tylko środkiem do tego, żeby osłabić KOD. „Tego typu sprawy (jak sprawa faktur), jeśli się dba o organizację, załatwia się wewnętrznie" – mówił . W tej sytuacji zawieszenie się w funkcji przewodniczącego, byłoby potwierdzeniem, że ataki są skuteczne.

Szansę obrony dał Mateuszowi Kijowskiemu Jacek Nizinkiewicz w dłuższej rozmowie opublikowanej również w „Rzeczpospolitej“. Mozna ją skrótowo zrelacjonować w kilku punktach:

Na temat zwoich rozliczeń finansowych z KOD Kijowski powiedział: „Pracowałem jakby na kilku etatach, Jako informatyk i jako działacz, aktywista, przewodniczący. Jako przewodniczący nie pobierałem żadnego wynagrodzenia. Firma, dla której pracowałem, wykonywała niektóre usługi informatyczne“. Usługi te były świadczone od powołania KOD-u – od listopada 2015 roku. Dopiero w marcu 2016 roku zarząd i Komitet Społeczny KOD-u podjęły decyzję, że część „mojego zaangażowania – tę informatyczną“ – będą opłacać.

Na temat kampanii medialnej: „Coraz lepiej widać, że te wszystkie publikacje nie są przypadkiem, a skoordynowaną akcją“. Wśród możliwych inspiratorów wrogich wystąpień wymienił PiS i służby specjalne , którym przypisał próby skłócania środowiska i kompromitowania jego osobiście „obyczajówką lub sprawami finansowymi“.

Na temat swoich alimentów: Bolesna sprawa. „Płacę alimenty od czternastu lat. Każdego miesiąca tyle ile mogę“. Podkreślił, że robił tak nawet wtedy, kiedy był bezrobotny, w sumie przez 26 miesięcy.

Na temat przyszłości KOD: „Są siły, które chciałyby przejąć KOD. Są siły, które chciałyby rozbić KOD. Są osoby, które z KOD chciałaby zrobić partię“. On sam będzie w nim działał dopóki KOD będzie obywatelskim ruchem społecznym.

Na zakończenie wywiadu Kijowski odpowiada na pytanie, czy KOD będzie zwracał się do zagranicznych instytucji ze skargami na decyzje rządu PiS: „Z całą pewnością, jeśli wewnętrzne instytucje zawiodą“ – odpowiedział.

Przed wielkim starciem

W końcu stycznia osaczany ze wszystkich stron Kijowski odniósł swój mały sukces: został wybrany dużą większością głosów na przewodniczącego regionu mazowieckiego. Po wygranej zapowiedział, że będzie ubiegać się także o stanowisko przewodniczącego zarządu krajowego. „Myślę, że ten wynik wpłynie na moje szanse w wyborach na szefa KOD-u“. Zwrócił uwagę, że Mazowsze to największy region, skupiający ponad 1/5 członków ruchu. Nowo namaszczony lider mazowieckiego KOD-u zapowiedział kontynuowanie protestów przeciwko powiększeniu Warszawy o dodatkowe 32 gminy, pikiety pod sądami z poparciem dla środowisk sędziowskich, a nawet ogólnopolskie akcje protestacyjne.

Walne zebranie członków regionu mazowieckiego zakończyło cykl zebrań regionalnych, zarządzonych przez zarząd krajowy KOD w listopadzie. (Wcześniej pracą regionów zarządzali powoływani przez zarząd krajowy koordynatorzy). Przedtem wyłoniono nowe władze i wybrano delegatów na zebranie ogólnokrajowe regionów: śląskiego, warmińsko-mazurskiego, zachodniopomorskiego, lubuskiego, wielkopolskiego, podlaskiego, świętokrzyskiego, małopolskiego, kujawsko-pomorskiego i opolskiego. Przewodniczącym regionu śląskiego został Jarosław Marciniak, a regionu zachodniopomorskiego Magdalena Filiks, którzy domagali się ustąpienia Mateusza Kijowskiego. Można domniemywać, że w tych regionach skupiają się też jego zdecydowani przeciwnicy.

W rywalizacji o przywództwo w KOD 22 lutego przybył Kijowskiemu groźny konkurent: Krzysztof Łoziński. Ogłaszając swoją decyzję startu na briefingu przed Sejmem, powiedział, że wybory powinny odbyć się w drugiej połowie kwietnia lub na początku maja, a więc znacznie później niż dotąd zapowiadany termin 3 marca. W tym terminie nie dało się tego zrobić „z powodów różnych, proceduralnych i tego, ile jest do zrobienia wcześniej“ – wyjaśniał Łoziński, informując, że KOD porządkuje wszystkie zaległości, w tym płatności i faktury. Nadrobił także zaległości w publikowaniu podejmowanych uchwał; w krótkim czasie na jego stronie internetowej pojawi się pełna informacja o działalności Komitetu. "Następna działka, jaką się zajmuję to uspokojenie wewnętrznej atmosfery i wyciszenie wewnętrznego >hejtu- dodał. Do kandydowania na stanowisko przewodniczącego skłoniła go konieczność „wyprowadzenia KOD-u z defensywy i przejścia do ofensywy".
Dwie kandydatury nie stanowią zapewne pełnej listy działaczy aspirujących do przywództwa w ruchu. Przy wielu okazjach w tej roli widziano np. Radomira Szumełdę. Nie wolno także zapominać, że do zabrania głosu w sprawach KOD-u zaproszony został prokurator.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto