Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samobójcze brygady wojny iracko-irańskiej

Adam Kożuchowski
Adam Kożuchowski
Ruhollah Chomeini
Ruhollah Chomeini Nieznany
Terroryzm samobójczy wbrew temu co mogą niektórzy sądzić jest zjawiskiem relatywnie świeżym i jego korzenie sięgają końca ubiegłego wieku, a konkretnie konfliktu między Iranem i Irakiem z lat 1980 - 1988.

Ideę, zgodnie z którą należy w imię religii poświęcić swoje życie, wprowadził ajatollah Ruhollah Chomeini, przekonując, że życia składane na ołtarzu walki są niezbędne. Z jego rozkazu Gwardia Rewolucyjna i duchowni przygotowywali młodych ludzi do poświęcania życia w imię islamu. Roztaczano przed młodzieżą wizję raju i zachęcano przeróżnymi hasłami:

„Bohaterowie piją w raju słodki nektar męczeństwa”

„Wszystko jest za darmo, ogrody, pałace, wspaniałe jedzenie. W pałacach są zastępy aniołów, a oni nie muszą pracować i mogą to wszystko mieć”

Idea Chomeiniego miała swoje korzenie i pewną podbudowę ideologiczną w wydarzeniach które miały miejsce w VII wieku, kiedy to Husajn, następca Mahometa, zginął w zasadzce zorganizowanej przez swojego konkurenta do władzy. Nie chciał się poddać, wolał oddać życie, co stało się wzorem do naśladowania dla następnych pokoleń.

W Iranie podczas wojny z Irakiem obowiązywało prawo, które zabraniało wysyłania na front chłopców poniżej 18 roku życia, bez zgody ich rodziców. Chomeini chcąc je obejść, ogłosił się ojcem wszystkich Irańczyków i dał przyzwolenie na wysyłanie na front młodzieży i dzieci .

Do obozów szkoleniowych przybywały zatem dzieci, które miały nawet 10 lat. Nie rozumieli, co się wokół nich dzieje, ale zafascynowani opowieściami o Husajnie, gotowi byli iść w jego ślady. Dla rodziny był to powód do dumy, a także możliwość dodatkowego zarobku, bowiem chłopcy otrzymywali uposażenie robotnika. Po ich śmierci rodzice mieli pierwszeństwo przy zakupach odzieży, żywności oraz innych artykułów .

W obozach łamano psychikę dzieci – nie było zabawek, kontakt z rodziną był bardzo ograniczony, a płacz podczas nich był surowo karany. Dzień wypełniały mordercze marsze, nauka strzelania i rzucania grantami. Dzieciom kazano dobijać psy ranione przez starszych kolegów, a na tych, którzy nie chcieli tego zrobić, czekała kara. Ściany pomieszczeń zapełnione były portretami Chomeiniego, do czytania był tylko Koran, puszczano też filmy, w których wychwalano walkę wręcz .

O tym, jak skuteczne było to „pranie mózgu”, pokazuje przykład z grudnia 1986 roku, kiedy do oczyszczenia pola minowego zgłosiło się 3 tysiące ochotników, podczas gdy potrzeba było jedynie tysiąca. Ostatecznie tych, którzy mieli wykonać to zadanie, wybierano w specjalnych zawodach. Przegrani wpadali w rozpacz nie mogąc pokazać swojej woli poświęcenia. Dzieci wysyłane na front nosiły na plecach kluczyki, a na plecach widniał napis:

„Mam specjalne pozwolenie imama Chomeiniego na wstąpienie do nieba”

Christoph Reuter w swojej książce „Terroryzm samobójczy” przytacza następującą relację z frontu wojny iracko-irańskiej:

„Wysypali się z okopów i ziemianek, zza wałów i pagórków – tysiące, dziesiątki tysięcy – zbliżali się jako ludzka fala. I wszyscy to prawie dzieci, młodzież, niektórzy z trudem trzymali kałasznikowy, inni po prostu zaciskali tylko pięści, od czasu do czasu ktoś starszy w turbanie zagrzewających ich do boju. A żołnierz obsługujący cekaem strzelał. I strzelał. Strzelał bez końca i strzelał do tych dzieci tak, jak ty byś strzelał do rzędu stojących butelek, po prostu kosił, a przecież to były dzieci. Biegły dalej, przełaziły i przeskakiwały przez zabitych, upadały, a żołnierz przy karabinie strzelał i strzelał. (...) A oni biegli jakby nic nie mogło ich powstrzymać” .

Wojna skończyła się po ośmiu latach. Idea męczeństwa żarzy się już jednak w sercach tysięcy ludzi, a możliwości jej wykorzystania dostrzegają radykalni przywódcy grup terrorystycznych. Od teraz zamiast poświęcać tysiące ludzi dla zyskania kilku metrów terenu, poświęca się kilku, by siać strach w tysiącach serc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto