Wyczytałem w "Rzeczpospolitej", że w najbardziej religijnej w kraju diecezji tarnowskiej, która szczyci się rekordową liczbą powołań kapłańskich, najwięcej księży popełnia samobójstwo.
Cóż z tego, że w tej diecezji aż 70 proc. wiernych uczestniczy w niedzielnej mszy, a 24 proc. przyjmuje komunię? Od 2006 roku odebrało sobie życie 8 księży. Ostatnim był 31-letni wikary, który w kwietniu w Starym Sączu powiesił się w kościele. Kapłani wieszają się na plebaniach i w kościołach, trują się lekami, wyskakują z okien. A wydawałoby się, że żyją i pracują w najbardziej przyjaznym i bezpiecznym środowisku, z dala od codziennych kłopotów i tragedii swoich wiernych. Ks. Prusak, jezuita i psychoterapeuta, przyznaje, że księża narzekają na utrudniony dostęp do biskupa, że nie mają do niego zaufania, jak do ojca. Czują się osamotnieni w swoim posłannictwie, zdani na pokusy, a jednocześnie piętnowani za swoje słabości i żyjący pod presją duchowej doskonałości. Dlaczego, jak wielu przed nimi, nie porzucają kapłaństwa, tylko wybierają śmierć?
Wiadomo nie od dziś, że Kościół katolicki był i jest najbardziej zhierarchizowaną
i zamkniętą w sobie instytucją religijno-społeczną. Coś jak wojsko, gdzie wykonuje się rozkazy, przełożony ma zawsze rację, a taki "szeregowiec" nie ma nic do gadania. Gdy kostnieją ludzkie relacje, dogmat bierze górę nad racją, żadna duchowość nie będzie autentyczna i spolegliwa. A może, gdy się człowiek
za bardzo wpatruje w Boga, przestaje widzieć człowieka?
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?