Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samorządowe puzzle

Redakcja
Ratusz
Ratusz Alicja Nowak
W walce o samorządową władzę i pieniądze nie liczy się przynależność partyjna, ideowość czy bezideowość, tutaj rządzi aktualnie stworzony układ sił, potrzebny do zdobycia stanowisk

„Oko za oko, słowo za słowo, dotyk za dotyk” – śpiewa Justyna Steczkowska. Po powrocie z pierwszego w tej kadencji posiedzenia Rady Miasta Gorlice melodia znanej piosenki kołatała w mojej głowie, z jedną drobną zmianą, bowiem słowa – stołek za stołek – siłą wciskały się w treść refrenu, i to nie bez powodu.

Z zachowaniem wszelkich pozorów demokracji po raz trzeci Bogdan Musiał został wybrany stosunkiem głosów 14 do 6 na stanowisko Przewodniczącego Rady Miasta Gorlice. Przynależność partyjna nie jest w tym przypadku ważna, bo jak świadczy jego wieloletnia kariera samorządowa, startował z właściwych list i zawiązywał tzw. koalicje z odpowiednimi ludźmi i chociaż miasto podupada, „przyspawany” do stołka samorządowiec ma się dobrze.
Rola Przewodniczącego Rady Miasta teoretycznie nie niesie ze sobą szczególnych uprawnień. Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym reprezentuje on radę, kontroluje zgodność z prawem podejmowanych działań, ze szczególnym uwzględnieniem uchwały budżetowej, organizuje sesje i czuwa nad ich prawidłowym przebiegiem.

Jak wynika z powyższego, podobnie jak przedstawiciele poszczególnych komisji, pełni rolę przede wszystkim reprezentacyjną, nie ma kompetencji decyzyjnych. Dlaczego więc walka o stołki pochłania tyle energii, determinacji i samozaparcia? Z doświadczenia wiem, że jak tylko ogłoszone zostają wyniki wyborów, rozpoczynają się pokątne negocjacje. Targi o pozycję w Radzie trwają do pierwszej sesji, czasami w jej trakcie dochodzi do przerw związanych z doprecyzowaniem wcześniejszych ustaleń.

Jedno jest pewne - wygrany bierze najwięcej, taka jest zasada nie tylko na warszawskich salonach. Najlepiej wypozycjonowanemu przypada fotel przewodniczącego i dieta, o którą w tym wszystkim pewnie najbardziej chodzi, chociaż prestiż społeczny i związane z pełnioną funkcją kontakty nie są do pogardzenia.

Brak zdecydowanej większości zmusza jednak do tworzenia koalicji i dzielenia się samorządowym tortem z konkurencją. Władza - to wymagająca i kapryśna pani, przekonał się o tym niejeden przedstawiciel politycznego establishmentu.

Wigilijne wyciszenie jest niczym w porównaniu z pierwszymi w kadencji głosowaniami. Rodzący się w bólach układ władzy samorządowej wtedy właśnie osiąga moment ekspiacji i w trakcie kilku sesyjnych godzin z wrogów czyni przyjaciół, dających przy okazji lekcję pokory samorządowej mniejszości, a przyjemność z tej lekcji płynąca jest tym większa, im wyższą pozycję pokonani wcześniej zajmowali lub im wyższe mieli aspiracje. Dla wybranych - satysfakcja gwarantowana.

„Przyspawanych” w Radzie jest więcej. W dogadywaniu się mają więc wprawę. Niektórzy przez znaczną część minionej kadencji lawirowali, nie mogąc zdecydować się na wybór jedynej słuszną opcji, która zapewniłaby nie tylko wyborczy sukces, ale i samorządową pozycję. Są tacy, co sztukę tę opanowali do perfekcji. Przyczajony tygrys, ukryty smok, to „mały pikuś” przy takim samorządowym lisie.

Karuzela stanowisk nie opiera się na żadnych zasadach, kryteriach czy normach. Nie mają znaczenia wykształcenie, inteligencja, kompetencje, charyzma, pracowitość, uroda czy płeć. Liczy się aktualny układ sił i umiejętność wpasowania w niego. W grze o teoretyczną władzę nie ma sentymentów.

Brak kontrkandydata dla zgłoszonego na przewodniczącego Bogdana Musiała, dla pozostałych był sygnałem, że rozgrywka o władzę w Radzie miała miejsce znacznie wcześniej. Role przydzielano w kuluarach, to tam stołki zostały rozdane. Demokracja inaczej, tak można powiedzieć o wyborze Prezydium Rady Miasta Gorlice. Głosowania na poszczególnych kandydatów były jedynie ustawową formalnością i spektaklem przygotowanym dla potrzeb społeczeństwa i lokalnych mediów. Kolejne posiedzenie Rady przyniesie dalszy ciąg wyreżyserowanego przez grupę radnych widowiska, w którym tylko stanowisko burmistrza obsadzone będzie zgodnie z wolą społeczeństwa.

Demokratycznie wybrani radni wprowadzili do gmin, Gorlice nie są tu wyjątkiem, model polityki z Wiejskiej, chociaż zadania i kompetencje są różne. Partyjne układy nie mają bowiem nic wspólnego z realizowanymi przez gminy zadaniami, oczywiście za wyjątkiem finansów, które przydzielane są odgórnie.

Z chwilą ukonstytuowania się prezydium rad, rozpadają się nieformalne koalicje. Przepaść między wcześniejszymi sojusznikami pogłębia się w chwili uchwalania budżetu. Przedstawiciele lokalnych społeczności starają się zdobyć fundusze na realizację inwestycji w swoich okręgach wyborczych. Jednoczą się wówczas ideowi z bezideowymi. Polityka z Wiejskiej przestaje się sprawdzać, zaczyna się kolejna kampania wyborcza. Wspólną wykładnią staje się zadowolenie potencjalnego przyszłego wyborcy. O kolejnej kadencji trzeba bowiem myśleć od pierwszych dni urzędowania, a nic bardziej nie wartościuje pracy samorządowców, jak wyremontowanie chodnika czy wybudowanie ulicy.

Gdyby nie piramidy, kto pamiętałby o faraonach? Zrealizowane inwestycje: kanalizacje, drogi, chodniki - to piramidy współczesnych decydentów na różnych poziomach władzy i nieważne, ile kadencji od rozpoczęcia do zamknięcia inwestycji upłynęło. Spektakularny sukces spada na aktualnie rządzących. Nieważne, kto zasieje, ważne, kto zbierze, oczywiście zasługi.
Samorząd znaczy samodzielny, niezależny od nadrzędnej władzy. W samorządach potrzeba kompetencji, uczciwości i pracowitości, nie partyjniactwa i buty.

Teatralne zagrywka części gorlickich radnych nie są niczym nowym, czy niezwykłym, chociaż ich efekt nie napawa optymizmem. Nihil novi sub sole, czyli nic nowego pod słońcem Wyborco!
Demokratycznie wybrani radni poprzedniej kadencji, demokratycznie z porządku obrad ściągali punkt dotyczący interpelacji, gdy mieli ciekawsze popołudniowe plany.
Niest ty, na układy nie ma rady – prawda stara jak świat – nową jakość wprowadziłaby kadencyjność, okręgi jednomandatowe, a w najprostszej postaci - rozlosowywanie stanowisk, których sprawowanie, jak pokazuje praktyka, nie wymaga szczególnych umiejętności, ale do takich rozwiązań potrzebna byłaby rewolucja.

Niezatapialny Przewodniczący Rady Miasta Gorlice pewnie za cztery lata znowu najpierw zdobędzie głosy swoich 200 wyborców, a następnie zasiądzie za prezydialnym stołem i pewnie znów nie będzie miał kontrkandydata, możliwe, że jedynie koalicja będzie miała inny układ.
Gorlice nie są wyjątkiem. W większości gmin samorządowe puzzle rozsypane przed wyborami, obecnie składają się w całość, a obrazek, który tworzą praktycznie nie różni się od tego z poprzedniej kadencji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto