2 sierpnia scena eksperymentalna stanie się miejscem niezwykłych spotkań z artystami, których dobrano pod hasłem Oskara Kolberga, postaci obwołanej patronem tego roku. Tradycja ma wejść w stały program festiwalu - a nie mówiłam! Pomstując na słabą frekwencję na KODach w Lublinie przeczuwałam, że to ważny wątek dla wyrobionego słuchacza i takich wydarzeń nie można opuścić. Off zdecydował sprawę nieco uprościć.
Najbardziej cieszy mnie powrót Franka Fairfielda do Polski - jego koncert na KODACH okazał się wydarzeniem absolutnie niezwykłym. Ten młodzieniec o przeszłości wagabundy pochłonął takie ilości amerykańskiej muzyki wernakularnej, posiadał niezwykłą kolekcję 43rmpsów (szukał ich też w Lublinie) i spędził z banjo i skrzypcami dość czasu, żeby opanować wszystkie te kwestie do absolutnej, szalonej wręcz perfekcji. Frank jest geniuszem, to nie ulega wątpliwości przy poznaniu tej niezwykle ciepłej postaci, którą najbardziej ożywają dyskusje o muzyce (tu jednak trudno dorównać jego znawstwu) i granie. Nie dość, że na KODACH zagrał bodajże dwa albo i trzy bisy, to jeszcze na kameralnym pojedynku na skrzypce niestrudzenie tworzył do samego rana. Będziecie zachwyceni, jestem przekonana.
Obok mojego absolutnego faworyta zagrają jeszcze Kapela Brodów (dwadzieścia lat specjalizowania się w naprawdę archaicznej polskiej tradycji i obecność na wszystkich ważnych imprezach muzycznych mówią same za siebie), świetnie rokujący ukraiński DakhaBrakha, funkcjonujący gdzieś na granicy rapowej repetycji i ludycznej śpiewności, Same Suki, prowokacyjnie i feministycznie zaprezentowana i zreinterpretowana tradycja polskiej piosenki, do tego zatytułowana "Niewierne". Szalenie cieszy mnie ewidentna ponadpolityczna odpowiedź na problemy regionu w postaci muzyki Jerusalem In My Heart - projektu muzycznego Libańczyka. Zaprosił on do współpracy francuskiego producenta i chilijską artystkę wizualną, cudownie odciążając problematyczną Jerozolimę i jednocześnie przypominając o jej kolebkowym, cywilizacyjnym i ogólnoludzkim znaczeniu. Wreszcie słynne już Karpaty Magiczne we własnej osobie, czy raczej dwóch osobach, oraz Mark Ernestus z Jeri Jeri, konstruujący intrygujący dialog między estetyką tradycyjnego senegalskiego grania a elektroniką rodem z berlińskiego Berghain.
3 sierpnia z kolei eksperyment stanie się tym eksperymentem, który znamy już z poprzednich offów - dziwna elektronika i ciężkie instrumentalne wycieczki gdzieś w dźwiękowe ekstrema. Glenn Branca skompletował zestaw, który powinien ucieszyć jego uszy - a to co cieszy uszy Branki, powszednie miażdży bezlitośnie. Hatti Vatti może zagrać naprawdę wszystko - pewnie będzie to coś w rodzaju ulubionej kinematograficznej elektroniki dla filmów z ostatniej, zakazanej półki, a więc Demdike Stare przepleciony "Excavate" i wzbogacony jakimiś dziwnymi nagraniami z życia wziętymi. Stefan Wesołowski to nuta klasycznego grania w nowoczesnej odsłonie, oj jak ja nie lubię tej szufladki wybitnie. Evan Ziporyn to zarówno Bang on a Can-All Stars jak i kultowy MIT w jednej osobie. Ponadto wybitny improwizator, zbierający doświadczenia z takimi gigantami jak Brian Eno, Ornett Coleman czy Thurston Moore.
The Paranoid Critical Revolution to powtórka z rozrywki dla tych, którzy doświadczyli na własnej skórze orkiestry Branki, może nawet bardziej radykalne dzięki doborowi estetyki, w której pojawia się też black metal. Nisennenmondai to japoński nowave tudzież post-punk z nutą psychodelii w zapętlonych riffach, który podobno miażdży nawet największych wyjadaczy. Wreszcie Etienne Jaumet zaproponuje techno złagodzone gęstymi nawiązaniami do elektroniki rodem z lat 70-tych (specyficzne syntezatory) i samplami z żywych instrumentów. Pełen eklektyzm.
A Off Festival jak co roku w Katowicach na Babich Dołach, 1-4 sierpnia. O ATP i innych kąskach opowiem następnym razem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?