Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schron przeciwlotniczy w nowej odsłonie. Muzeum, mieszkanie, magazyn

Olga Sarzyńska
Olga Sarzyńska
Bunkier przy Placu Strzegomskim zmienił swoje oblicze
Bunkier przy Placu Strzegomskim zmienił swoje oblicze
Jak pokazuje przykład Wrocławia, schrony można adaptować do rozmaitych aktualnych potrzeb miasta i ludzi w nim żyjących. Przestrzeń muzealna w bunkrze to jeden z pomysłów doskonałych, niestety nie zawsze betonowe bunkry są tak kreatywnie wykorzystywane.

Dzisiejsze oblicza miast zależą przede wszystkim od przeszłości, jaką mają za sobą oraz sposobu planowania i zagospodarowywania ich przestrzeni przez współczesnych architektów i urbanistów. Sporym wyzwaniem jest adaptowanie powstałej wiele lat temu architektury na dzisiejsze potrzeby mieszkańców miast. W upadłych zakładach przemysłowych i fabrykach powstają przykładowo mieszkania, tzw. lofty lub przestrzenie wystawiennicze. Jakim dzisiejszym celom mogą natomiast służyć naziemne schrony przeciwlotnicze, o grubych ścianach, pozbawione okien?

We Wrocławiu w latach 1940-1942 powstały cztery naziemne schrony przeciwlotnicze. Niemieckie wówczas miasto było zagrożone nalotami lotnictwa alianckiego. Schrony te były bardziej użyteczne ze względu na psychiczny spokój mieszkańców miasta, niż ich faktyczną użyteczność. W przypadku nalotu byłyby w stanie pomieścić niewielką liczbę osób. Ich wytrzymałość została jednak sprawdzona, kiedy w 1945 r. wojska niemieckie broniły się przed Armią Czerwoną.

Cztery schrony zaprojektował Richard Konwiarz, zatrudniony od 1909 r. w biurze Maxa Berga jako projektant do końca II wojny światowej. Współpracował przy wielu projektach, m. in. przy projekcie Hali Stulecia. Jednocześnie nauczał urbanistyki na Uniwersytecie Wrocławskim.

Schron przy placu Strzegomskim, zwany dzisiaj Bunkrem Strzegomskim powstał w 1942 r. Największy ze wszystkich, do tego samotnie usytuowany na placu dominuje w pewien sposób nad okoliczną zwartą zabudową mieszkaniową. Z pewnością zwraca uwagę swoją formą. Jest to budowla sześciokondygnacyjna, założona na kolistym planie, z dwoma prostokątnymi aneksami od wschodu i zachodu. Zwieńczona formą walca. Ta żelbetowa konstrukcja szkieletowa ma ściany o grubości 1.1 m a stropy 1.5 m. Wysokość bunkra to. ok 25 m.

W ścianach znajdują się okrągłe otwory wentylacyjne, które są swego rodzaju ozdobą tego budynku, podobnie jak boniowanie na wschodniej fasadzie. Dawniej, pośrodku zdobiło ją godło faszystowskich Niemiec. We wnętrzu, w części środkowej znajduje się klatka schodowa łącząca biegnące wokoło i promieniście korytarze prowadzące do niewielkich pomieszczeń.

Wciąż jeszcze funkcje budynku są dosyć przypadkowe. Znajdują się tutaj dwa sklepy z używaną odzieżą roboczą oraz punkt z fajerwerkami. – Mamy umowę na wynajem do końca sierpnia. Później przenosimy się w inne miejsca. Szkoda, bo ceny dzierżawy były tutaj bardzo atrakcyjne ze względu na nieco gorsze warunki: brak dostępu światła i chłód – mówi właścicielka jednego ze sklepów. Kiedyś była tu hurtownia soli i cukru. Zewnętrzne ściany służyły jako ścianka wspinaczkowa. W zagłębieniach otworów wentylacyjnych swoje gniazda miały gołębie, które szpeciły bunkier odchodami. Budynek wieńczył duży, okrągły, czerwony znak firmowy Coca-Coli, który kontrastował z szarością ścian. Przy wejściu od strony zachodniej nadal funkcjonuje klub/bar Bunkier.

Dzisiejsze oblicze budynku jest diametralnie inne. Odnowione elewacje przybrały ciepłych, kremowo-żółtych barw, a dach został wymieniony. Trwa bowiem proces przekształcania go w Muzeum Sztuki Współczesnej. Na fasadzie od strony wschodniej z daleka widoczna jest praca Stanisława Dróżdża Było, jest, będzie. - Myślę, że to będzie bardzo dobra przestrzeń wystawiennicza. Nie ma tu okien, więc do wykorzystania jest ogromna powierzchnia ścian – dodaje właścicielka jednego ze sklepów.

W tym roku Bunkier Strzegomski był centrum ósmej edycji festiwalu Survival. Jak czytamy na stronie fundacji ArtTransparent, która festiwal organizowała, "SURVIVAL 8 jest awangardą i laboratorium sztuki w tym miejscu – jego zadaniem jest wypróbowanie Schronu jako potencjalnej przestrzeni wystawienniczej, a więc muzeum, galerii…".

Schron przy ul. Ołbińskiej również powstał w 1942 r. Pod względem architektonicznym, jest analogiczny do Bunkra Strzegomskiego. Zbudowany został z żelbetonu, planie koła. Jest jednak nieco niższy, bo pięciokondygnacyjny i ogólnie mniejszy od poprzednika. Wnętrze z kolei jest niemal identyczne jak w Strzegomskim. Jest znacznie mniej wyeksponowany. Szary, w ogóle nie odznacza się z równie szarego otoczenia. W dodatku ukryty w zieleni łatwo może ujść uwadze przechodnia, nie mówiąc o mijających go samochodach i tramwajach. Z racji, że ul. Ołbińska jest słabiej uczęszczana niż plac Strzegomski, wielu mieszkańców miasta nie wie o istnieniu bunkra.

Obecnie jest skrajnie zaniedbany i niszczeje. Na schodkach, prowadzących do wejść, z czego niektóre są zamurowane, widoczne są ślady alkoholowych libacji w postaci pustych butelek, plastikowych kubków, pozostałości po przekąskach. Na ścianach schronu umieszczone są billboardy.

Niemniej, jak informuje tabliczka umieszczona przy jednym z wejść, obiekt jest chroniony. Okazuje się bowiem, że jego wnętrza służą jako magazyn dzieł sztuki Muzeum Narodowemu we Wrocławiu.

– Muzeum dzierżawi pomieszczenia bunkra od 1994 r. Rok później nastąpiło przeniesienie tutaj części zbiorów. Mamy z gminą umowę bieżącą na wynajem. Musieliśmy włożyć własne środki w remont wnętrz, żeby przystosować je do przechowywania muzealiów – mówi Anna Kowalów, rzecznik prasowy Muzeum Narodowego we Wrocławiu. – Problem polega na tym, że nie możemy w tej chwili podpisać umowy na dłuższy okres, ponieważ nie wiadomo, kto jest obecnie właścicielem budynku. Gdyby udało się podpisać taką umowę np. na 10 lat, moglibyśmy wówczas zainwestować środki w ten budynek. Jest to niemożliwe w sytuacji, kiedy w każdej chwili możemy dostać wypowiedzenie – dodaje.

Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie sytuacja schronu przy ul. Ołbińskiej się nie zmieni.

Schron przy ul. Stalowej, najlepiej zachowany, zbudowany został w latach 1940-1941. W tym przypadku architekt czerpał inspirację z budynku więzienia dla kobiet w Würzburgu projektu Petera Speetha z 1809 r. Bunkier przy Stalowej jest pięciokondygnacyjną budowlą na planie litery „L”. Dach o przekroju trapezu, który obniżono w latach 70. wieńczyła do niedawna kondygnacja pełniąca funkcje gospodarczo-mieszkalne.

Przyglądając się budynkowi ma się wrażenie, że jest czymś w rodzaju mini fortecy. Efekt ten osiągnął Konwiarz wprowadzając boniowania elewacji w części przyziemia i w narożnikach. Innym czynnikiem jest wejście środkowe, które obecnie zamurowane, nawiązuje formą do monumentalnej bramy fortecznej. Pewną ozdobą i urozmaiceniem elewacji są okrągłe, regularnie rozmieszczone otwory wentylacyjne.

Jeszcze niedawno, poza mieszkaniami na samej górze, na parterze mieścił się sklep z używaną odzieżą. Poza tym dawny schron nie był zagospodarowany. Odnowiony dzisiaj budynek, z elewacjami w barwach piaskowo-kremowych odznacza się swoją wyjątkową architekturą na tle modernistycznych bloków osiedlowych. Mieści się tutaj Archiwum Miejskie Wrocławia.

Schron przy ul. Ładnej jest najmniej interesującym pod względem wizualnym z opisywanych schronów, jednak swoim wyglądem odcina się od otoczenia. Jest budowlą czterokondygnacyjną, założoną na planie prostokąta. Żelbetonowe ściany osiągają grubość 1,8 m. Forma bunkra w porównaniu do poprzednich jest bardzo surowa. Skromna dekoracja ogranicza się do boniowań podkreślających wejścia od strony ulicy, które zwieńczone są trójkątnymi przyczółkami.

Schron jest własnością Skarbu Państwa, a bezpośrednio podlega pod Dolnośląski Urząd Wojewódzki we Wrocławiu. – Obecnie w bunkrze mieści się wojewódzki magazyn interwencyjny ochrony cywilnej – mówi Lech Gołębiewski, kierownik Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego przy Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim we Wrocławiu. – Taką funkcję przydzieliło mu w 2000 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, chociaż wcześniej i tak był magazynem. Nic nie wskazuje na to, by bunkier pełnił w przyszłości inne funkcje.

Schrony przeciwlotnicze Richarda Konwiarza są przykładem architektury ciekawej i oryginalnej, odznaczającej się na tle innych budynków. Oczywistym jest fakt, że budowane na potrzeby wojny, nie mogą pełnić pierwotnych funkcji. Nie można jednak dopuścić, aby nieużywane lub zaniedbywane uległy zniszczeniu.

Bunkier Strzegomski i schron przy ul. Stalowej są dowodem na to, że tego typu architekturę można adoptować do aktualnych potrzeb. Przestrzeń muzealna w bunkrze to pomysł doskonały. Pozwala osiągnąć spójność między sztuką współczesną, a ciekawą, alternatywną przestrzenią, której mieszkańcy Wrocławia dotąd nie znali. Budynek pozbawiony okien pełniący funkcję archiwum jest również pomysłem trafionym. Podobnie jest w przypadku magazynu urządzonego w schronie przy ul. Ładnej. Ciemne, suche pomieszczenie jest miejscem adekwatnym do przechowywania tam rzeczy niezbędnych w przypadku akcji kryzysowej. Miejmy nadzieję, ze nigdy nie będą musiały być użyte.

Zasmuca sytuacja schronu przy ul. Ołbińskiej. Mamy tu do czynienia z zaniedbaniami natury urzędniczo-formalnej. Kiedy nie można jasno określić właściciela, lub podmiotu, który mógłby decydować o budynku, nie może być mowy o jakiejkolwiek zmianie, czy inwestycji. Szkoda, bo obok schronu na Placu Strzegomskim, rotundowy bunkier przy Ołbińskiej jest pod względem architektonicznym najciekawszy. Odremontowany, na nowo zagospodarowany mógłby stać się jednym z najbardziej charakterystycznych budynków Wrocławia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto