"Głównym zaganiającym do autobusów i zachęcającym do jak najszybszego wyjazdu ze Smoleńska, był Antoni Macierewicz" – twierdzi były polityk PiS. Najpierw poseł Macierewicz miał, według Migalskiego, zapędzać wszystkich do autokaru, aby szybko zjedli obiad, potem ponaglał, aby czym prędzej wracać do Polski – czytamy w serwisie www.wprost.pl.
Tą obiadową "tajemnicą smoleńską" europoseł wywołał niesamowitą burzę polityczną. W dodatku europoseł Migalski mówi do posłów PiS: zdradziliście o świcie Lecha Kaczyńskiego. Nie milkną więc odgłosy burzy o "obiedzie smoleńskim", ani słowa potępienia Marka Migalskiego za jego otwartość w tej sprawie. Dziś mamy jej dalszy ciąg. Głos zabrał senator Jan Filip Libicki z PO, wcześniej działacz PiS i członek klubu parlamentarnego "Kluzików", czyli PJN.
Senator Jan Filip Libicki, podobnie jak europoseł Migalski, również napisał na blogu, że wtedy miał okazję wyjazdu do Smoleńska, ale z tej okazji nie skorzystał. Siłą rzeczy nie był na "obiedzie smoleńskim".
Nie wyjechał do Smoleńska, gdyż widok i zachowanie osób bijących się o miejsca na wyjazd "pisowskich działaczy", którzy w zdecydowanej większości traktowali tę eskapadę jako kolejną okazję do "zapunktowania u Prezesa", skutecznie go odstraszył. Jak zaznacza, jechali "owi działacze w większości, moim zdaniem, z politycznej kalkulacji, a nie z patriotycznego żaru". "Trudno się więc dziwić, że smoleński dramat, nie rozpalił ich do czerwoności" - komentuje senator Libicki.
Po tragedii smoleńskiej próbował – jak pisze – bardziej "obiad smoleński" i całą tę "sprawę rozświetlić", rozmawiał na ten temat z jednym z uczestników wyjazdu do Katynia, który podróżował razem z posłami PiS – informuje serwis wiadomosci.dziennik.pl.
Ten tajemniczy człowiek był wtedy "dość roztrzęsiony", ale udało się senatorowi ustalić, że miejscem owej nieszczęsnej, ale sławnej biesiady "smoleńskiej" była prawdopodobnie restauracja "Szafran" w Smoleńsku. Obiad – według senatora - składał się z 3 dań, a na deser podano coś, co w swoim składzie miało "truskawkową galaretkę". "Między stołami licznie uwijali się kelnerzy, a panującą atmosferę rozmówca mój określił - jeśli go dobrze rozumiem - jako smętną, ale nie dramatyczną" - napisał na blogu senator Libicki, na który powołuje się serwis dziennik.pl.
Senator odsłania też pewną subtelność politycznej gry w pociągu, podczas podróży do Polski. Pisze, że po obiedzie całą setkę posłów "zapakowano w autokar" i szybko przewieziono na dworzec kolejowy. W pociągu ze Smoleńska do kraju "Antoni Macierewicz - wedle opinii mego rozmówcy - zaczął "przejmować" partię" – napisał senator Jan Libicki.
Nie kwestionuje, że wtedy znaczna część parlamentarzystów PiS "mogła być w traumie", ale jego zdaniem - "nie większość". Opierając się na relacji kolegi twierdzi, że spośród około 100 pisowskich posłów i senatorów - większość z nich nie była w szoku. Może o tym świadczyć fakt "spokojnego konsumowania obiadu", zamiast patrzenia na ręce i pilnowania pracy rosyjskich ekip ratunkowych, "którym - jak mówią - od początku nie wierzyli" - podkreśla senator.
Jan Filip Libicki ze spokojem odnosi się w miarę szczegółowo do postawy posła Antoniego Macierewicza. Nie krytykuje jego zachowania. Twierdzi, że nawet świetnie go rozumie. "Bo życie i polityka nie znosi próżni (...), za naturalne uważam ewentualne rachuby Antoniego Macierewicza na przejęcie PiS-u" - przyznaje senator.
Polityk wyjaśnia, dlaczego zabrał głos w tej sprawie i przyznaje, że pisze o tym, bo jak czyta o smoleńskich zawodzeniach tak zwanych "mediów tożsamościowych", "jak to nie pozwolono Polakom odpowiednio długo przeżywać żałoby" i zestawia te zawodzenia z przytoczoną relacją świadka tamtych wydarzeń, to jest zażenowany.
Akcentuje, że w "tą permanentną żałobę i słynne smoleńskie błoto" wierzy z pewnością jakaś część odbiorców "mediów tożsamościowych". Ale czy wierzą też ich twórcy? – pyta. I odpowiada: "Nie mam pewności". Dodaje, że już na pewno nie ci najważniejsi, którzy z tego wszystkiego "mają najwięcej, bo wprost czerpią z tego realne, polityczne profity". "I w tym sensie smoleński obiad jest tu dobrym przykładem".
Jak zaznacza Jan Libicki, choć przykład to skromny, to jednak przy jego pomocy zjawisko owego obiadu, smutku i żałoby staje się - "by znów zacytować samego Prezesa - najoczywistszą oczywistością" – napisał na koniec wpisu.
Stanisław Cybruch
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?