Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Separatyści w odwrocie? Oligarchia przejmuje kontrolę nad Ukrainą

Marcin Stanowiec
Marcin Stanowiec
By Juda Engelmayer (Juda Engelmayer) [CC-BY-SA-3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
Kołomojski i Achmetow powstrzymują wschodnią Ukrainę przed secesją. - Uniezależnienie tej części kraju od Kijowa będzie oznaczało sankcje, brak pracy i biedę – przekonują miliarderzy. Jaki mają w tym interes?

Rinat Achmetow to niekoronowany król Donbasu. Daje ludziom chleb, pracę, rozrywkę. – Oderwanie się od Kijowa grozi utratą szansy rozwoju przemysłu węglowego i chemicznego, metalurgii oraz innych gałęzi gospodarki. Zostaniemy objęci ogromnymi sankcjami, nie będziemy mogli ani produkować, ani sprzedawać. To oznacza zatrzymanie fabryk, bezrobocie i biedę. – ostrzegał w przededniu obrad ukraińskiego okrągłego stołu.

Czytaj więcej: Jak wygląda wojna na Ukrainie? Tajna broń terrorystów: babuszki

Jak potentat radzi sobie z separatystami? Ulice Mariupola od piątku rano kontrolują patrole złożone z milicji i pracowników lokalnych zakładów przemysłowych, należących do Achmetowa. Memorandum o przywróceniu porządku w mieście podpisali: kierownictwo zakładów metalurgicznych Achmetowa, władze miejskie i reprezentanci organizacji społecznych. Prorosyjscy separatyści kontrolowali od tygodni gmachy państwowe w Mariupolu, drugim pod względem wielkości mieście obwodu donieckiego. W piątek rano w półmilionowym Mariupolu zniknęli bez śladu dając swoje tak porozumieniu. Część separatystów twierdzi, że zmuszono ich do opuszczenia budynków administracyjnych, które okupowali. - Ktoś próbuje posiać niezgodę w naszych szeregach, ktoś coś podpisał, lecz my będziemy kontynuować walkę - twierdzili.

W Mariupolu działa obecnie ok. 100 zespołów złożonych z dwóch milicjantów i od sześciu do ośmiu pracowników zakładów metalurgicznych; zespoły patrolują ulice miasta.

Czytaj więcej: Ukraińscy śledczy nie dowiedli, że Berkut strzelał na Majdanie

Ekstremistyczny kurs przeciw separatystom obrał numer trzy w hierarchii zasobności Ihor Kołomojski. Głównie dzięki jego pieniądzom armia ma paliwo i prowadzi ofensywę na południowym wschodzie.

Bogacz płaci za "głowy" separatystów od tysiąca do 3 tys. dolarów. Jego ludzie podjeżdżają nieoznakowanymi samochodami, wyskakują, strzelają w powietrze z kałasznikowów i rozpędzają gromadzący się tłum z rosyjskimi flagami. Są ubrani w ciemne nieoznaczone kombinezony i kominiarki. Na wschodzie kraju separatyści boją się najbardziej ich, a nie ukraińskich sił wewnętrznych.

Czytaj więcej: Masakra w Odessie przeraża. Sankcje UE śmieszą [drastyczne zdjęcie]

Oficjalnie oligarcha opłacił tylko dwa bataliony – Wschód i Sztorm. Do obu wstąpili bojownicy Majdanu. Dowodzą nimi weterani radzieckiej wojny w Afganistanie. Kołomojski do walki z separatystami zatrudnia także dobrze wyszkolonych najemników z armii Izraela - donosi Newsweek. – Jeśli Rosjanie spróbują wejść do miasta, zrobimy im drugi Stalingrad – mówi. Dniepropietrowsk, położony nad Dnieprem ośrodek przemysłowy, jest bastionem oligarchy. Tamtejsza milicja i służby specjalne bezwzględnie tropią wszystkie oznaki prorosyjskiego buntu.

Problem w tym, że aby Ukraina wyszła na prostą potrzebne jest osłabienie przemożnego wpływu oligarchów. Cztery piąte całego bogactwa kraju należy do nich. Nie chcą dzielić się swoimi dochodami z państwem i planują prywatyzację ostatnich gałęzi narodowego przemysłu. Mają w sowich rękach media i sponsorują wszystkie siły polityczne. W czasie Majdanu przejęli chwilowo nawet władzę sądowniczą. W nich zapatrzony jest biedny zachód Ukrainy, który zasila antyfederalistyczne szeregi Gwardii Narodowej.

Czytaj więcej: Czy ktoś jeszcze jest za dialogiem na Ukrainie?

Nie wszystko idzie po ich myśli. Separatyści trzymają się mocno a wykształceni Rosjanie stanowiący bazę ich zakładów wcale nie są ulegli. W Jenakijewie górnicy, hutnicy i robotnicy zakładu koksochemicznego ogłosili strajk, wtargnęli do budynku dyrekcji i nad gmachem wciągnięto republikańską flagę. To sygnał ostrzegawczy dla bogaczy. Pomysł renacjonalizacji skandalicznie sprywatyzowanego majątku niepokoi nowych suwerenów Ukrainy.

Ugrupowania militarne rządu skierowane w miejsca buntu liczą 30 tysięcy żołnierzy i dysponują ciężkim sprzętem. Mimo to federaliści odzyskali swoje pozycje. Powszechna jest dezercja z batalionów rządowych.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto