Religie świata nazywają ten stan ducha grzechem. Chrześcijaństwo zalicza zazdrość do
siedmiu grzechów głównych i stawia na czwartej pozycji. Zazdrość okrutnie swędzi i nawet drapanie nie pomaga.
Znalazłam w internecie opinię, jakoby stara definicja scholastyczna nazywała zazdrość smutkiem z powodu czyjegoś dobra. Tematem moich rozważań nie jest ta święta zazdrość, gdy nawet Bóg nazwany jest Bogiem zazdrosnym, ani ta z miłości, lecz właśnie ta, odczuwana z powodu czyjegoś sukcesu .
Gdy zazdrościmy, stawiamy sobie takie pytanie: jak ten ktoś to robi, że czegokolwiek dotknie, zamienia to w złoto, podczas gdy ja muszę walczyć o każda kość? Szlag mnie trafia, bo ten ktoś ma bardzo dobre zdrowie, a pali i pije, gdy mnie wykańcza cholesterol, choć dbam o zdrowie jak nikt i nie jem jajek.
Najbardziej interesuje mnie to, dlaczego zazdrośnik nie chce się od ludzi sukcesu niczego nauczyć, a wręcz odwrotnie - zaczynają mu oni niesamowicie przeszkadzać. Wniosek? Ci farciarze to banda i trzeba ich porostu zmieść z powierzchni ziemi, i tyle, bo jak ktoś taki może chodzić po ziemi?!
Pozdrawiam wszystkich, co grzeszą zazdrością. Odpuść im, Panie Boże, ten grzech. Farciarze jak dresiarze - won z oczu, chociaż nie z serca. W sercu ciągle smutek!
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?