Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skoki narciarskie. Czy doczekaliśmy się prawdziwej drużyny?

Krzysztof Jakubiak
Krzysztof Jakubiak
Adam Małysz
Adam Małysz Wikimedia Commons
Znakomite występy polskich skoczków w Letniej Grand Prix i Pucharze Kontynentalnym rozbudziły apetyty na nadchodzący sezon, którego punktem kulminacyjnym będą lutowe Mistrzostwa Świata w Oslo. Czy doczekaliśmy się prawdziwej drużyny?

Wyników, które nasze Orły osiągały latem, nie spodziewał się absolutnie nikt. O tak znakomitych startach naszych reprezentantów jeszcze niedawno mogliśmy co najwyżej pomarzyć. Od czasu wybuchu formy Adama Małysza w 2001 roku, inni polscy zawodnicy pojawiali się w czołówce sporadycznie. Pojedyncze wyskoki nieco zapomnianego już Mateusza Rutkowskiego (mistrz świata juniorów 2004) czy Kamila Stocha (13 i 11 na MŚ w Sapporo, 4 na MŚ w Libercu) w niewielkim stopniu pozwalały przypuszczać, że w końcu doczekamy się drużyny z prawdziwego zdarzenia. Zdecydowany triumf w letniej klasyfikacji Pucharu Narodów zdaje się jednak temu twierdzeniu zaprzeczać.

Kamil Stoch, wiecznie określany - co przywodzi na myśl niektórych naszych piłkarzy - jako wielki talent, w ciągu całego sezonu letniego ani razu nie wypadł poza podium. Bez różnicy, czy były to zawody LGP czy Pucharu Kontynentalnego. W tym drugim wygrał zresztą klasyfikację generalną przed Jakubem Jandą. W Letniej Grand Prix dał się wyprzedzić tylko Daikiemu Ito - możliwe, że gdyby ze względu na ślub nie musiał odpuścić początku sezonu, to i jego zostawiłby w pokonanym polu. Kwestią otwartą pozostaje jednak, czy wygrałby z Adamem Małyszem, gdyby nie dyskwalifikacja tego ostatniego w Klingenthal.

Na uwagę zasługuje jednak przede wszystkim Dawid Kubacki. Ten urodzony w Nowym Targu zawodnik śmiało może zostać określony największym odkryciem letniego sezonu. Dwa miejsca na podium w Hakubie - przegrywał tylko z Ito i Stochem - i piąta pozycja w klasyfikacji generalnej to niewątpliwie największy sukces w karierze dwudziestoletniego skoczka. Co prawda w ostatnich konkursach LGP już nie brylował (dyskwalifikacja w Libercu, 28 miejsce w Klingenthal) - mimo wszystko powinniśmy wymagać od niego przynajmniej regularnego kwalifikowania się do finałowej trzydziestki.

W Pucharze Kontynentalnym dobrze poradził sobie również Stefan Hula, który w generalnej klasyfikacji zajął wysokie, czwarte miejsce. Równą formę prezentował latem dziewiąty w klasyfikacji końcowej Marcin Bachleda. Efektem świetnych wyników Polaków w sezonie letnim jest możliwość wystawienia aż siedmiu zawodników w pierwszym etapie Pucharu Świata.

Nie popadajmy jednak w hurraoptymizm. Twierdzenie, że podopieczni Łukasza Kruczka równie dobrze zaprezentują się zimą, póki co należy włożyć między bajki. Jest ku temu kilka powodów. Przede wszystkim - skakanie na igelicie to nie to samo co skakanie na śniegu. Wielu przypomni tutaj pewnie, że ostatni zwycięzcy generalnej klasyfikacji Pucharu Świata (Ammann, Schlierenzauer) wygrywali również latem. Należy jednak pamiętać, że w tegorocznej letniej Grand Prix faworyci gdzieś poginęli. Nie wydaje mi się, żeby tacy zawodnicy jak wspomnieni Ammann i Schlierenzauer, czy Kofler, Loitzl, Jacobsen, Romoeren - nagle zupełnie zgubili formę. Austriacy, znani ze swojego zamiłowania do wprowadzania nowinek technicznych, przez całe lato próbowali nowych wiązań. Jak pokazuje historia, na zimę powinni zdążyć z formą. Niekwestionowany król ostatniego sezonu - Simon Ammann - borykał się w tym czasie z kontuzją. Szyki mogą również naszej drużynie pokrzyżować Norwegowie - wszak na ich terenie odbędą się tegoroczne mistrzostwa świata. Mika Kojonkoski wie co robi, szykując zapewne apogeum formy swoich podopiecznych na luty 2011 roku. Reprezentacja Finlandii to zupełnie inna historia - oni nigdy latem nie skakali najlepiej, zimą - wręcz przeciwnie.

Najciekawszym i zarazem najbardziej nieprawdopodobnym powodem, dla którego zimą może nie być tak różowo, jest ... trener Łukasz Kruczek. Jestem daleki od krytyki tego szkoleniowca - czapki z głów za to, co latem wykrzesał z naszych skoczków. Doceniam go za całokształt jego dotychczasowej pracy z reprezentacją. Niepokojące jest jednak to, że sam trener do końca nie wie, dlaczego jego zawodnicy skaczą aż tak dobrze. Kruczek twierdzi, że jego podopieczni "odblokowali się" psychicznie, w czym niewątpliwie zasługa psychologa kadry Kamila Wódki. Przypadek Adama Małysza, który do pięknego skakania na początku XXI wieku wrócił po trzech latach posuchy pokazuje, że coś jest na rzeczy. Dodatkowo - Kruczek jest zdania, że sytuacja, kiedy możemy wystawić w kwalifikacjach maksymalną liczbę skoczków, pozytywnie wpłynie szczególnie na mniej doświadczonych zawodników. Presja wyniku ciążyła będzie bowiem na weteranach, jak Małysz czy Stoch. Reszta może skakać na większym luzie, gdyż szybkie wypadnięcie z kadry w przypadku słabszego występu, przynajmniej w początkowej fazie sezonu, nie grozi.
Pytanie jednak, na ile starty w Letniej Grand Prix można porównać do presji, jaka ciąży na zawodnikach siadających na belce startowej w zawodach Pucharu Świata. Pojedyncze świetne skoki wielu naszych zawodników już oddawało. Kwestią otwartą pozostaje jednak, czy będą oni w stanie oddać w konkursie słynne "dwa dobre skoki". Czy będą w stanie utrzymać równą formę fizyczną przez cały sezon?

Pozostaje czekać na pierwsze tegoroczne konkursy w Kuusamo. Miejmy nadzieję, że końcowy etap okresu przygotowawczego będzie przepracowany optymalnie. O Adama Małysza jestem raczej spokojny - klasa sama w sobie, odrębny team na czele z Hannu Lepistoe - taki układ zdał już egzamin. Czy jednak trener Kruczek odpowiednio pokieruje swoimi zawodnikami już podczas najbliższego zgrupowania w Innsbrucku i Bischofschofen? Czy doczekamy się drużyny na miarę medalu na imprezie światowej rangi? Czas pokaże.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto