Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słowo biznesu i polityczny interes

Aneta M. Krawczyk
Aneta M. Krawczyk
Kogo dzisiaj naśladuje ten, kto pierwsze słowo po polsku powiedział zaraz po wypluciu gryzaczka? Jakim ufamy autorytetom? Trenerom skutecznej komunikacji czy sobie samym?

Zaufania do słów uczą poradniki poświęcone retoryce. I wywołują wilka z lasu. Teoretycznie każde słowo może być zaprogramowane neurolingwistycznie. Po szkoleniu dotyczącym skutecznej komunikacji człowiek myśli intensywnie o tym, jak się nie dać "nabić w biznes".

Honor i kryzys

O tym, czy używasz właściwego języka, nie musisz się przekonywać na kursach NLP (choć motywacja do awansów w tej dziedzinie, jakość oferty i cena wiedzy budzą respekt).
Wartość słowa mierzy się o zgrozo na giełdzie, nie w gabinecie psychoanalityka, nie w literaturze, nie w ustach proroków.

Przykładem dewaluacji jest tzw. słowo mężów stanu. O upadku retoryki prezydenckiej w USA pisze E. Lim, politolog z Wesleyan University (Anti-intellectual Presidency – The Decline of Presidential Rethoric from George Washington to George W. Bush; M. Rittenhouse poświęciła tej publikacji ciekawy artykuł (Tylko nie mózg!, „Tygodnik Powszechny” 40/3091/2008). Jego obserwacje mogą zachęcać do refleksji nad problemem komunikacji zarówno w świecie establishmentu, jak i na forum biznesowym, gdzie prym wiodą kadry menedżerskie.

Lim skompromitował retorykę politycznego frazesu we współczesnych amerykańskich debatach politycznych i medialnych spektaklach informacyjnych. Wyniki jego badań ukazują katastrofę intelektualną publicznych debat i wystąpień, których celem jest poszukiwanie kontaktu z masowym odbiorcą.

Politykę z biznesem łączy język gwarancji

Powiada Rzecki do Wokulskiego: „Bywają rozmowy, po których dobrze jest mówić o interesach”. Dobre rozmowy, po których podpisuje się umowy polityczne i biznesowe, przebiegały ongiś w kuluarach zarządów, w przyciemnionych pokojach notabli. Inny rodzaj zaufania budzą spektakle medialne z udziałem dziennikarzy i ekspertów. To spektakularny dialog. Przypomina bajkę, w której publiczność oczekuje happy endu. Zasada takiej bajki jest prosta – zmyślenie i pouczenie.

Co budzi optymizm w krytyce informacyjnego show i komercyjnego sloganu? To, że partner nie zawsze chce słuchać bajki. Gdy pytamy: jak sprawić, by chciano nas słuchać? – mamy szansę na zwycięstwo nie tylko polityczne, ale i moralne. Warsztat dobrego mówcy można określić za pomocą kryteriów: maksymalna wnikliwość merytoryczna, pomysłowość, spójność wywodu. Rzecz jasna, zdolność skupienia uwagi, umiejętności interpersonalne i kreatywność nie zawsze są za pan brat z etyką słowa. Biznes, podobnie jak nauka nie muszą schlebiać klientom. Mowa biznesu rzuca bowiem nauce i technologii wyzwania. Powinna być śmiała, nie arogancka.
Język polityki, schlebiając swoim „klientom” – wyborcom – przyjął jednak inną zasadę, jest nią
deprecjonowanie. W rezultacie polityka przestała być biznesem, który polega na inwestycjach, stała się reklamą złych nawyków językowych.

Polak wie

Słowo biznesu – czy to na szczytach korporacyjnego zarządzania, czy na niższym szczeblu kierowniczym – nie powinno dewaluować tego, czemu zaufał przysłowiowy Kowalski.
Na chłopski rozum w interesach i w polityce wszystko powinno być zrozumiałe, ale często nie jest. Już Napoleon, zwracając się do prawników układających konstytucję Cesarstwa w 1840 roku posłużył się prawem żargonu, czyli skorzystał z irracjonalnej potęgi urzędowego słowa: – Piszcie jak najkrócej i najmniej jasno.

To dlatego chyba po raz tysięczny słyszę w ustach inteligentnych Polaków magiczne „jakby”, „tak?”, „de facto”. To mantra wykształciucha. Bo jakże powiedzieć inaczej, że mam rację, że to jest oczywiste, że takie są fakty, tak? Mam do dyspozycji słowo, którym wbijam słuchaczowi w mózg argument nie do odparcia. Bo ja wiem, bo taka jest rzeczywistość, bo tak wszyscy mówią, tak? I muszę potakiwać sobie a muzom wszędzie: w tramwaju, w studiu radiowym, podczas wywiadu, prelekcji, nawet w rozmowie przy piwie. Mamy w tej mierze duże osiągnięcia, tak? Gdy kolega z boiska na pytanie, jak noga po kontuzji, odwzajemnił się informacyjnym tonem z miną nieznoszącą sprzeciwu i ze świętą powagą: – Już lepiej, ale jeszcze czasami pobolewa, tak? – zatkało mnie. No tak...

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto